....i do przodu ;)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 14, 2017 10:21 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Poranne figle marleya i małego, super szybki filmik ale nie chciało mi się dłużej nagrywać.
https://youtu.be/iHU5oT1YsNc
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Czw gru 14, 2017 11:50 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Marley jest naszym kocim bohaterem :)

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Czw gru 21, 2017 12:34 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Ponownie proszę o pomoc, ale nie mamy pomysłu co się wydarzyło/dzieje z burasiczką.
Od kilku dni ciągle wiesza się na klamce drzwi wyjściowych, płacze w niebogłosy i co gorsze jak tylko ktoś wchodzi/wychodzi to ucieka między nogami, biegnie na dół i wiesza się na klamce drzwi do ganku. Szczęście przed ucieczką na zewnątrz ma do pokonania troje drzwi, których sama nie otworzy bo klamki zbyt sztywno chodzą i drzwi otwiera się do siebie.
Kilka wskazówek:
Bura nigdy nie była na zewnątrz, tzn od marca od kiedy jest u nas, czy wczesniej wychodziła to nie wiemy.
Została wysterylizowana po adopcji jej córeczek, na początku lipca.
Do tej pory nic nie martwiło nas, nie miała żadnych objawów pseudo rujki czy coś.
Bura nie objawia zapędów rujkowych, to takie krzyki jakby żałosne przechodzące w złość, jak nie ma już sił wisieć na tej klamce to dostaje nerwów, biega po domu jak torpeda i drze morde.
Taki stan trwa od poniedziałku, zachowuje się w ten sposób kilka razy dziennie oprócz nocy gdzie jest spokojna.
Jechać do weta? Jakie badania ewentualnie?

Martwimy się bardzo, bo póki zimno to wszystkie drzwi zamknięte ale nie daj bóg niech dziecko zostawi otwarte na dole, to ona pryśnie nie wiadomo gdzie. Jak babcia nie raz coś sobie studzi na ganku to też otwiera, przed świętami to ciągle ten ganek otwarty jest, a te dodatkowe drzwi z siatki aluminiowej co za moskitiere latem służą są demontowane na zimę, bo nie raz nam przymarzły do futryny i ani wejść ani wyjść sie nie dało.

Proszę pomóżcie, jakieś wskazówki, jak weterynarz to jakie badania żeby niczego nie przeoczyć, szczególnie w sytuacji gdzie to mąż z nią będzie jeździł.
Help :?: :!:
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Czw gru 21, 2017 12:57 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Aha jedna sytuacja dość dziwna.
W minioną sobotę byliśmy na tych chrzcinach, oboje z mężem jako rodzice chrzestni. Zwierzyniec został sam.
W niedzielę babcia opowiedziała dziwną przygodę, otóż studziła farsz grzybowy, w pewnym momencie usłyszała "wrzaski" wyszła a na klatce przed naszymi drzwiami, siedział kot, jakiś obcy, nigdy go nie widzieli, wydzierał się a z za naszych drzwi darły się wszystkie 3 koty i marley.
Babcia chciała go przegonić ale się podobno na nią "nastawił" wystraszyła się i zwiała do domu po dziadka, ten wziął mopa i go przegonił. Dziadzio mówi że to kocur wielki jak bydle, gruby z czerwoną obrożą i pełnojajeczny, podobno jaja jak u byka miał.
Dziadzio poszedł do naszych zwierzów, posiedzieć i mówił, że koty przerażone, najeżone pochowały się, a marleyek aż się cały trząsł i wtulał w niego. My wrocilismy wieczorem to było już spokojnie, dopiero w niedziele nam opowiedzieli co się wydarzyło. Kocur już się nie pojawił i nikt nie wie czyj on jest, jedna sąsiadka twierdzi że raz wszedł jej też do ganku i bała się wyjść bo się na nią jeżył i burczał, ale nie wie od kogo jest i się nie wypytywała, bo więcej nie przyszedł.
Czy to może mieć jakikolwiek wpływ na zachowanie burej, ona tak od poniedziałku po południu się zaczęła zachowywać, a to zdarzenie było w sobote koło południa.
Kot nigdzie na klatce się nie posikał ani nie zaznaczył, mąż i tak w niedziele wymył klatkę środkiem do usuwania moczu i spryskał ją całą neutralizatorem zapachów zwierzęcych, tak dla pewności.
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Czw gru 21, 2017 19:43 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Trudno powiedzieć :?:
Moje koty tak się wściekają jak absolutnie i koniecznie muszą na dwór.
Ale jak się przeczeka to im przechodzi.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pt gru 22, 2017 12:53 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

No właśnie wydaje mi się, że jeśli mają potrzebę to się upominają o wyjście. Tylko, że burasica nie była na dworze od dnia w którym u nas się znalazła, czyli od marca, to prawie rok, trochę dziwne że teraz sobie "przypomniała", i jakim cudem wie na które drzwi się wieszać, jak na parterze są drzwi do piwnicy, do dziadkow i na ganek :?: no nic sprobujemy ją przetrzymać i nie reagować.
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Nie gru 24, 2017 14:30 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Obrazek
ser_Kociątko
 

Post » Pon gru 25, 2017 13:21 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Obrazek

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Czw sty 11, 2018 13:14 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Nowe wieści. Mam bratanice :dance2:
Wczoraj o 3.35 w Dublinie przyszła na świat królewna Lili
Cieszę się jakby to moje było :lol:
Pradziadki skaczą z radości, w końcu czwrtego prawnuka doczekali :1luvu:
Obrazek
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Czw sty 11, 2018 16:40 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Gratulacje :) (że się powtórzę ;) )
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro lut 07, 2018 22:23 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Co u Ciebie słychać?
I kiedy doczekamy się wątku Emili? :)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw lut 08, 2018 10:42 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Aj, tam u mnie powoli do przodu :mrgreen: chodzę już po domu :dance2: :dance2: na podwórko wyszłam nawet, z pomocą męża i kuli, ale co za przyjemność :lol:

Leczenie lambli, tragedia...Jakub się nacierpiał, mnie żygało a Nati i Karol biegunki. Jeszcze powtórka z terapi od przyszłego poniedziałku, ale powinno być już lepiej, bo to dawka przypominająca.

Nie mam pojęcia co z Emilą, wiem, że ta kota jest u jej teściów, podleczona i już ciachnięta, ale czemu nowego wątku nie zakłada? Nie wiem. Może dlatego, że jest w zagrożonej ciąży, bierze dufaston i jakieś zastrzyki trzy razy w tygodniu. Może, nie myśli teraz o forum...ha dostałam od niej mms ze zdjęciem tej kotełki, zaraz przeniose do galerii i wstawie u siebie :lol: narazie tyle mam info.
Obrazek

Edit. Dodałam zdjęcie
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Czw lut 08, 2018 15:09 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Super, że możesz już chodzić :)

Fatalnie znosicie to odrobaczanie. Wiem że nie wszyscy ludzie tak przy tym cierpią. Co to za środek, którym wybijacie paskudztwo?
Współczuję, bo co innego mogę powiedzieć, zwłaszcza Kubie...

Przy zagrożonej ciąży forum może być na samym końcu listy, nie dziwię się, tak powinno być. Życz zdrowia Emili, oby wszystko się dobrze skończyło.
A kotka ładna jak malowana ;)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt lut 09, 2018 11:03 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Leki na odrobaczenie mamy takie;
Albendazol- na rożne pasożyty
Metronidazol i ornidazol- konkretnie na lamblie, bierze się najpierw jeden, potem drugi, bo te france podobno bardzo szybko się uodporniają na leki.
Kubuś jest bardzo wrażliwy, na wszelkie leki i ciężkie potrawy, zaraz ma wzdęty brzuch i zatwardzenie, najważniejsze żeby te leki podziałały, ja też jestem wrażliwa na leki, nawet jak nie pomagają, to i tak mam problemy żołądkowe, do tego rzyganie nawet z powodu jakiegoś zapachu nieprzyjemnego, to u mnie norma...

Emilii, współczuje, bo wiem jak to jest walczyć o każdy dzień ciąży, tak miałam z Jakubem, ale nie od samego początku jak Emila, tylko od 14 tygodnia.

Ta kotka, to podobno uparta i zawzięta cholernica :mrgreen: jak coś nie po jej myśli, to spuszcza wpierdziel teściowej hehe, teść jest od miziana, a teściowa służąca. Śmieją się tam, że od razu rozstawiła wszystkich po kątach.

Edit; literówka w nazwie leku
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pt lut 09, 2018 13:43 Re: Wracam do życia, a dom pełniejszy o kolejne kotowate.

Czyli syn ma po Tobie odziedziczoną wrażliwość tylko jak to zazwyczaj bywa: spotęgowaną... Obserwuj go, bo część schorzeń rodziców ujawnia się u potomstwa dobre 30 lat wcześniej, więc jeśli coś Tobie zacznie dokuczać, to on również może być narażony (tylko że już teraz a nie gdy będzie w Twoim wieku).
Dużo sił Wam życzę.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek, sibia i 107 gości