Hejka, oj tam "twarda". Żyje, jestem z mężem, dziećmi, futrami i sierściuchami, to się cieszę i mam co dzień dobry humor i motywację
Troszkę "spaceruje" po domu, bardziej jak małe dziecko i szybko zaczyna mnie boleć, ale "do przodu".
Prosiłabym o pomoc w określeniu gatunku, tego "kociaka" co mąż przyniósł. Chodzi o gatunek a nie rase
Jest to niskopodłogowy "solaris" z małą główką, bardzo krzywymi łapkami, długi jak jamnik i komicznie puchatym ogonem ( jakby z innego kota przeszczepiony).
Wet po badaniach, stwierdził niedobory wczesnego dzieciństwa, które zaskutkowały takimi wadami postawy.
My rodzinnie obstawiamy
Mąż: krzyż kota i wiewiórki
Ja: kot i mpk "solaris"
Córka: kot i szop pracz
Syn: kot i "król Julian"
Do podejrzeń zwiazanych z "nieczystością" gatunku należy wliczyć odgłosy gębowe owego osobnika:
"Ptepteptepte"- jak mu się powie, że czegoś nie wolno.
"Kiiiikikikik"- jak się konkretnie wkurzy
"Grzrzyykipteptepte"-plus szaleńcze biegi z pazurami i zębiskami po całym domu, jak się na maksa wkur*i
"Maaamamama"-jak się tuli
"iiii i"- jak coś go zaskoczy, względnie jak coś nam chce wytłumaczyć.
Raz było nawet "taaata" jak potrzebował ratunku z łap okrutnej Emilii.
Do tego kupa dźwięków niemożliwych do odtworzenia, ale dalekich od jakiejkolwiek formy miaukania.
Nie mam w telefonie lepszych zdjęć, poprosze męża lub córkę żeby małemu w "całej" okazałości fotki zrobili to wkleje. W każdym razie propozycje zbliżające nas do określenia "jaki" to gatunek futrzastego mile widziane
Oczywiście jest to forma satyry dla chętnych do oderwania myśli od problemów życia doczesnego