dyżur bardzo długi,padam na pysk
Alinka pojechała do domu.Trzymajcie kciuki ,bo to mała diablica
Do kontenerka zapakował się Zbynio i nie chciał wyjść.A Anielka latała po całej wolierze,w końcu mnie podrapała i osyczała.Ale się udało ją spacyfikować ,a Zbynia wygonić z kontenerka.
Roki i Sabinka byli u weta. I tak :
Roki prawdopodobnie początki kalici,ma nadżerkę na języku. Katar okropny,cały nos w ropie.Miał temperaturę.Karta założona.Ma unidox i tolfinę .Jest w boksie.
W piątek do kontroli.Sabinka dziwna sprawa, pani doktor obejrzała i osłuchała ja "na dziesiątą stronę" i generalnie nic nie stwierdziła. Mogą to być początki choroby.Antybiotyku jeszcze nie włączyła.
Kontrola w piątekDostała tolfinę i vetomune.Karta zalożona.
Sabinka oddycha jak ryba,otwartym pyszczkiem,kicha i strasznie drapie nos.Wygląda na to,że jej coś tam głęboko zalega.
U weta i w drodze do niego i z powrotem było wszystko OK.
Nie wiem ,może ma alergię na .......koty
Tak trudno uwierzyć,że w Lukrecji drzemie taka agresja. Przecież ta kotka nie odstępuje człowieka na krok.Mruczy,przytula się i w ogóle jest kochana. Cały czas myślę,co się takiego stało w domu?
Czarek bez zmian okupuje szafę. Laki też nie zszedł z regału. Zojek chodzi za człowiekiem krok w krok.Wyczyścić mu oczy graniczy z cudem.Próbowałam dzisiaj ,ale ma koszmarnie ,jak by to powiedzieć, zabrudzone.