Dawno mnie tu nie było ,a przecież kocham to miejsce
Tyle się różnych rzeczy nałożyło ,nie czuje się najlepiej ,te pogody dla mnie astmatyka z ostro upośledzoną wentylacją są takie se .
Do tego moje wrodzone lenistwo
Parę wyłapanych kotów ,x nieprzespanych nocy czatując w krzakach na delikwenta (tke) ,troszkę bluzgów od ludzi że koty wyłapuje i morduje ....
albo że przez nas całkiem koty znikną ,bo nie będą rodzić...i takie tam kwiatki.
Pracy nie mam nadal ,więc cienko przędę .
Stado liczne w zębach trzymam i robię dla nich wszystko ,łącznie z dogadzaniem żołądkowym.
Niektóre to nawet chyba czytnik na podniebieniu mają.
Mam też niezłą frajdę bo pod garażem który łączy się z moim mini ogródkiem zalęgły się ...jeże
Rodzina igiełków to 3/4 maluszki i mama.
Oczywiście karmię ,niestety mam tylko kocią karmę ,którą szamią aż mlask idzie.
Czemu u mnie? tu nigdy nie było jeży ,owszem przeleciały przez podwórze i tyle ich było widać ,a teraz są ..może to że zawsze stoi woda? że podlewam trawkę na ogródku?..trawkę bo nic więcej nie mam ,jest dostosowany do tych psich łobuzów
Tytek tfutfu dobrze tz. w miarę ,ale po tym co przeszedł to cud że żyje i że ja to wytrzymałam
Jakoś to życie idzie .
Nieraz budzę się i rozmyślam ,jak to się stało że ja zostałam tak całkiem sama ,czemu ja nie umiem być z ludźmi