Jakiego trzeba mieć cholernego pecha ?
Ania (nie forumowa ,ale niektórzy Ją znają ) zajęła się bezdomnym kotem z ciężkim urazem łapki .
Łapka miała być amputowana,ale Ania zawalczyła i kot dostał szansę czyli trafił do lecznicy na operację ratującą łapkę.
Operacja się udała ,koszt 2200 z czego mi udało się uzbierać po znajomych 500zł.LimLim , koty121 ja i ktoś z poza forum.
Resztę Ania ,Ania która ma przygarniętych 18 bied i walczy z bezdomnością na co dzień...
Ale do brzegu.. po paru dniach zabrała kota ze szpitalika do domu ,zamknęła w klatce w łazience i.kot w oka mgnieniu zaczął schodzić ,wymioty ,biegunka 12 godzin i nie ma kota !
Kur.stwo którego wszystkie tak bardzo się boimy ,kot zaraził się Panleukopenią .
Kot tyle wycierpiał ,biedę ,głód ,ból ,poniewierką ,dostał szansę i w męczarniach umarł.Ze zdrową łapką ..............
Teraz wszystkie koty u Ani są pod wielką niewiadomą ,6 już wczoraj miało objawy ,co dziś ? Jeszcze nie wiem .
Chyba nie chcę wiedzieć
Wszystkie koty dostają surowice, a te co muszą leki.Płaczą Oni ,płacze ja ...tyle że tym Im nie pomogę ,a inaczej nie mogę ,nie mogę tam jechać .
Pech? jak to nazwać?