Strona 35 z 35

Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

PostNapisane: Wto maja 02, 2017 22:21
przez Arcana
OKI pisze:Na kilka-kilkanaście telefonów jeden jest normalny (nawet jeśli z jakichś powodów nie dochodzi do adopcji).


Nawet domy tymczasowe, które z powodu szczególnie trudnych warunków mają mniejsze wymagania i nie upierają się na przykład przy osiatkowaniu, też większość zgłoszeń odwalają. Wystarczy posłuchać, co ludzie opowiadają o swoich poprzednich kotach i jakie mają podejście do sprawy bezpieczeństwa.

Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

PostNapisane: Wto maja 02, 2017 22:23
przez OKI
Arcana pisze:
OKI pisze:Na kilka-kilkanaście telefonów jeden jest normalny (nawet jeśli z jakichś powodów nie dochodzi do adopcji).


Nawet domy tymczasowe, które z powodu szczególnie trudnych warunków mają mniejsze wymagania i nie upierają się na przykład przy osiatkowaniu, też większość zgłoszeń odwalają. Wystarczy posłuchać, co ludzie opowiadają o swoich poprzednich kotach i jakie mają podejście do sprawy bezpieczeństwa.

Nie wątpię ;)

Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

PostNapisane: Wto maja 02, 2017 22:43
przez Arcana
To była kontynuacja Twojej myśli ;)
Dla koleżanek, które ciągle szukają przyczyn niedoszłych adopcji. Przyczyny zwykle leżą po tej drugiej stronie.

Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

PostNapisane: Wto maja 02, 2017 23:03
przez Kinnia
Stomachari pisze:Kinnia czy mogę Cię prosić o rozwinięcie myśli? Bo nie widzę sensu w zgadywaniu i domyślaniu się, co tym razem ma znaczyć Twoja ulubiona emotka. Czy jest to oburzenie wobec ElBrus87, wobec jej znajomych, wobec fundacji które spaprały opinię innym?


i takim to sposobem nie muszę nic pisać - zostało w kilku powyższych postach napisane
idę dalej na łapankę
:mrgreen:

Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

PostNapisane: Śro maja 03, 2017 7:43
przez Hańka
Rakea pisze:
ElBrus87 pisze:
Rakea pisze:
ElBrus87 pisze:[..] Mi bynajmniej o atakowanie nie chodzi, a o rozwagę i uczciwość - zrozumienie, że adoptujący też człowiek.

A tutaj ktos to podwaza? Przeciez indolencja umyslowa to raczej ludzka cecha.


Coś Ci to dało, że strzeliłaś obraźliwą "ciętą" ripostą? Bo do tematu akurat nic wartościowego ani błyskotliwego nie wniosłaś.

a po czym wnosisz, ze ty akurat wnioslas?
moze pokminmy co twoje wypowiedzi wnosza. Otoz w sumie NIC.
Gadamy tu sobie luzno i miej to z laski swojej w tyle glowy, ze zadne doswiadczone DT nie wprowadzi w zycie drastycznych zmian, bo ty cos "blyskotliwego i wartosciowego wnioslas".
wycziluj, bo nie czas i miejsce.

I tak właśnie dyskusja zmienia się w ple-ple.
Rakea, czy Ty w ogóle chcesz poznać stanowisko "drugiej strony" czy wpadasz sobie po ElBrus87 pojeździć? Bo ona wypowiada się na temat. Nieważne, czy po Twojej myśli. Na temat.
Może poczytaj sobie o zasadach prowadzenia dyskusji? Zwłaszcza o tym, czego robić nie należy.

Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

PostNapisane: Śro maja 03, 2017 7:53
przez mimbla64
ElBrus87 pisze:
ewar pisze:Tak, adoptujący to też człowiek i nigdy nie twierdziłam inaczej.Obie strony muszą być zadowolone, koty bezpieczne, a ludzie szczęśliwi.Mam kontakt z moimi domkami, wiele z nich jest zalogowanych na forum, albo dostaję zdjęcia i informacje na maila i wtedy wklejam na wątku, bo każdy mój tymczas takowy ma.Wcale nie musiałam rezygnować z wymagań.To jest kocie forum i niejako z założenia "bohaterami" są koty.Czasem odnoszę wrażenie, że jest inaczej i zaczyna irytującym być to ciągłe strofowanie DT, pouczanie..itd.Z natury jestem uprzejma, potrafię zapanować nad emocjami, ale nawet gdybym była chamska i bardzo obcesowo traktowała potencjalne domki to moja sprawa i odium takiego zachowania spada na mnie, nikomu nic do tego.


Nie kwestionuję tego, że najważniejsze są koty, ale w końcu te koty potrzebują ludzi. Absolutnie nie neguję tego, że są dobre domy tymczasowe, które działają efektywnie, czyli tak, jak to opisałaś w swoim przypadku. Nie do końca się zgadzam tylko z ostatnim zdaniem i tu bezpośrednio nawiążę do tego, co wątek zaczęło, czyli artykułu. Możecie wierzyć albo nie, ale on się nie wziął z próżni - kiedy bliżej zainteresowałam się tematem adopcji rozmawiałam z naprawdę wieloma osobami, które łączyło jedno - zniechęcenie do fundacji i domów tymczasowych właśnie dlatego, że zostali potraktowani obcesowo na różne sposoby. Nie przez wszystkie oczywiście, ale wystarczyła często jedna, która dopiekła mocno, a bardziej upartym dwie czy trzy. Osoby, o których mówię to nie banda oszołomów szukających kota do łapania myszy w stodole czy na pokarm dla węża, a potencjalni dobrzy opiekunowie. Każdy ostatecznie kota wziął albo z hodowli albo z prywatnych rąk. Wycofane też zostało wsparcie finansowe dla organizacji prozwierzęcych, a było niemałe w paru przypadkach. Tym samym de facto straciły też inne dt/fundacje, bo zostało mocno nadszarpnięte zaufanie do całego środowiska. Niestety tak to działa, czy się to tutaj podoba czy nie.


To co napisałaś przypomina mi jedną autentyczną sytuację. Gość chciał adoptować z fundacji koteczkę. Byłam u niego na wizycie przedadopcyjnej. Ósme piętro. Nie chciał osiatkować nawet jednego okna. Bo on sobie swoje widoki cenił. Koniec dyskusji z jego strony. Po odmowie adopcji napisał nam, że zamierzał wesprzeć fundację darowizną, a tak to nie wesprze. Miał powód?

Czy Ty myślisz, że DT lub fundacje boją się oszołomów, którzy szukają kota do łapania myszy w stodole (pewnie wiele fundacji czy DT do dobrej stodoły oddałoby niektóre koty) czy na pokarm dla węża? To jest ta przeciwwaga dla dobrych domów? Nie, boją się "potencjalnie dobrych opiekunów", nawet dobrze sytuowanych, którzy jak przyjdzie co do czego, to nie leczą swoich zwierząt, bo mają inne wydatki, nie rozumieją, że niezabezpieczone okna i balkon są śmiertelnym niebezpieczeństwem, nie zachowują zasad bezpieczeństwa przy przewożeniu, bezwzględnie pozbywają się zwierzęcia, jak im się znudzi lub przeszkadza w jakichś życiowych planach lub zaczyna stwarzać jakiś problem. A efekt jest taki, że zwierzę choruje, umiera albo ląduje na ulicy. Jeśli chcesz, to przykłady takiego traktowania kotów i psów, nie przez żadnych oszołomów, ale tzw. normalnych ludzi, z mojego własnego kilkunastoletniego doświadczenia mogę Ci podać.

Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

PostNapisane: Śro maja 03, 2017 10:19
przez Kinnia
mimbla64 pisze:
ElBrus87 pisze:
ewar pisze:Tak, adoptujący to też człowiek i nigdy nie twierdziłam inaczej.Obie strony muszą być zadowolone, koty bezpieczne, a ludzie szczęśliwi.Mam kontakt z moimi domkami, wiele z nich jest zalogowanych na forum, albo dostaję zdjęcia i informacje na maila i wtedy wklejam na wątku, bo każdy mój tymczas takowy ma.Wcale nie musiałam rezygnować z wymagań.To jest kocie forum i niejako z założenia "bohaterami" są koty.Czasem odnoszę wrażenie, że jest inaczej i zaczyna irytującym być to ciągłe strofowanie DT, pouczanie..itd.Z natury jestem uprzejma, potrafię zapanować nad emocjami, ale nawet gdybym była chamska i bardzo obcesowo traktowała potencjalne domki to moja sprawa i odium takiego zachowania spada na mnie, nikomu nic do tego.


Nie kwestionuję tego, że najważniejsze są koty, ale w końcu te koty potrzebują ludzi. Absolutnie nie neguję tego, że są dobre domy tymczasowe, które działają efektywnie, czyli tak, jak to opisałaś w swoim przypadku. Nie do końca się zgadzam tylko z ostatnim zdaniem i tu bezpośrednio nawiążę do tego, co wątek zaczęło, czyli artykułu. Możecie wierzyć albo nie, ale on się nie wziął z próżni - kiedy bliżej zainteresowałam się tematem adopcji rozmawiałam z naprawdę wieloma osobami, które łączyło jedno - zniechęcenie do fundacji i domów tymczasowych właśnie dlatego, że zostali potraktowani obcesowo na różne sposoby. Nie przez wszystkie oczywiście, ale wystarczyła często jedna, która dopiekła mocno, a bardziej upartym dwie czy trzy. Osoby, o których mówię to nie banda oszołomów szukających kota do łapania myszy w stodole czy na pokarm dla węża, a potencjalni dobrzy opiekunowie. Każdy ostatecznie kota wziął albo z hodowli albo z prywatnych rąk. Wycofane też zostało wsparcie finansowe dla organizacji prozwierzęcych, a było niemałe w paru przypadkach. Tym samym de facto straciły też inne dt/fundacje, bo zostało mocno nadszarpnięte zaufanie do całego środowiska. Niestety tak to działa, czy się to tutaj podoba czy nie.


To co napisałaś przypomina mi jedną autentyczną sytuację. Gość chciał adoptować z fundacji koteczkę. Byłam u niego na wizycie przedadopcyjnej. Ósme piętro. Nie chciał osiatkować nawet jednego okna. Bo on sobie swoje widoki cenił. Koniec dyskusji z jego strony. Po odmowie adopcji napisał nam, że zamierzał wesprzeć fundację darowizną, a tak to nie wesprze. Miał powód?

Czy Ty myślisz, że DT lub fundacje boją się oszołomów, którzy szukają kota do łapania myszy w stodole (pewnie wiele fundacji czy DT do dobrej stodoły oddałoby niektóre koty) czy na pokarm dla węża? To jest ta przeciwwaga dla dobrych domów? Nie, boją się "potencjalnie dobrych opiekunów", nawet dobrze sytuowanych, którzy jak przyjdzie co do czego, to nie leczą swoich zwierząt, bo mają inne wydatki, nie rozumieją, że niezabezpieczone okna i balkon są śmiertelnym niebezpieczeństwem, nie zachowują zasad bezpieczeństwa przy przewożeniu, bezwzględnie pozbywają się zwierzęcia, jak im się znudzi lub przeszkadza w jakichś życiowych planach lub zaczyna stwarzać jakiś problem. A efekt jest taki, że zwierzę choruje, umiera albo ląduje na ulicy. Jeśli chcesz, to przykłady takiego traktowania kotów i psów, nie przez żadnych oszołomów, ale tzw. normalnych ludzi, z mojego własnego kilkunastoletniego doświadczenia mogę Ci podać.


dokładnie

Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

PostNapisane: Śro maja 03, 2017 12:32
przez Bestol
Tak jakoś z nudów poszperałam sobie na tym forum i znalazłam użytkownika joasssia:
viewtopic.php?f=13&t=68025&p=10616734#p10616734
viewtopic.php?t=173958
Powiedzcie, że to jest jakiś fake bo nie mogę uwierzyć w to co czytam. Jeśli jednak to nie jest jakaś dziecinna prowokacja ze strony TEJ PANI to zaczynam coraz bardziej rozumieć opiekunów DT.

Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

PostNapisane: Śro maja 03, 2017 13:05
przez OKI
Bestol pisze:Tak jakoś z nudów poszperałam sobie na tym forum i znalazłam użytkownika joasssia:
viewtopic.php?f=13&t=68025&p=10616734#p10616734
viewtopic.php?t=173958
Powiedzcie, że to jest jakiś fake bo nie mogę uwierzyć w to co czytam. Jeśli jednak to nie jest jakaś dziecinna prowokacja ze strony TEJ PANI to zaczynam coraz bardziej rozumieć opiekunów DT.

To jest niestety samo życie :?
Poszukaj, to pewnie więcej znajdziesz takich przypadków na forum.

Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

PostNapisane: Śro maja 03, 2017 13:35
przez NITKA/KARINKA
zamykam na prośbę Założycielki wątku.