Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ani_ pisze:Taka kluseczka, poglądam i podczytuję, trzmamy kciuki za zdrówko i liczymy na cud.
klaudiafj pisze:Babusia na pewno by nie chciala takiego tytulu
Ja uwazam, że nie wolno mówić o smierci gdy ktos żyje. Trzeba mowic o nadziei - poki serce bije, poty jest szansa!
Atta pisze:klaudiafj pisze:Babusia na pewno by nie chciala takiego tytulu
Ja uwazam, że nie wolno mówić o smierci gdy ktos żyje. Trzeba mowic o nadziei - poki serce bije, poty jest szansa!
Pewnie! Nie ma co się skupiać na końcu, skoro życie trwa
Atta pisze:Anna61 pisze:A jak podczas operacji okaże się, że nic już zrobić nie można a bez operacji mogła by jeszcze pobyć z nami?
Co wtedy?
Mam dylemat i sumienie już mnie gryzie.
Tego nie przewidzisz. Jedynie jakimś szóstym zmysłem możesz coś przeczuwać.
Dlatego kiedyś napisałam,że lepiej nie wiedzieć, jak ciężko choruje zwierze, bo wtedy więcej mamy dylematu z podejmowaniem zabiegów w kierunku leczenia zamiast skupiać się na życiu. Mikołajmusiał chorować od jakiś 3-4 lat. Wtedy zaczął lekko kuleć po zeskoczeniu z parapetu, co przy jego gabarytach, wieku i dobrych wynikach rzeczywiście wskazywać mogło na problemy ze stawami, jak to u starszych osobników. Czy gdybyśmy wtedy wiedzieli co w nim naprawdę siedzi moglibyśmy temu zaradzić? Nie sądzę.
Ostatnio w lecznicy spotkałam właścicielkę z psem też chorym na nowotwór kości. Poddają go leczeniu, mając jednocześnie świadomość, iż to go nie wyleczy. Czy robią niewłaściwie? Nie sądzę. Trudno jest decydować za kogoś, a przecież w wypadku zwierząt to na nas spoczywa cała odpowiedzialność. Kiedy następuje ten właściwy moment? Wydaje mi się, że gdzieś głęboko w sobie to odczuwamy, choć za olere nie chcemy się do tego przyznać. Ale czy jest jedna właściwa droga? Po omówieniu sytuacji z lekarzem zdaj sie na instynkt.
klaudiafj pisze:Atta pisze:Anna61 pisze:A jak podczas operacji okaże się, że nic już zrobić nie można a bez operacji mogła by jeszcze pobyć z nami?
Co wtedy?
Mam dylemat i sumienie już mnie gryzie.
Tego nie przewidzisz. Jedynie jakimś szóstym zmysłem możesz coś przeczuwać.
Dlatego kiedyś napisałam,że lepiej nie wiedzieć, jak ciężko choruje zwierze, bo wtedy więcej mamy dylematu z podejmowaniem zabiegów w kierunku leczenia zamiast skupiać się na życiu. Mikołajmusiał chorować od jakiś 3-4 lat. Wtedy zaczął lekko kuleć po zeskoczeniu z parapetu, co przy jego gabarytach, wieku i dobrych wynikach rzeczywiście wskazywać mogło na problemy ze stawami, jak to u starszych osobników. Czy gdybyśmy wtedy wiedzieli co w nim naprawdę siedzi moglibyśmy temu zaradzić? Nie sądzę.
Ostatnio w lecznicy spotkałam właścicielkę z psem też chorym na nowotwór kości. Poddają go leczeniu, mając jednocześnie świadomość, iż to go nie wyleczy. Czy robią niewłaściwie? Nie sądzę. Trudno jest decydować za kogoś, a przecież w wypadku zwierząt to na nas spoczywa cała odpowiedzialność. Kiedy następuje ten właściwy moment? Wydaje mi się, że gdzieś głęboko w sobie to odczuwamy, choć za olere nie chcemy się do tego przyznać. Ale czy jest jedna właściwa droga? Po omówieniu sytuacji z lekarzem zdaj sie na instynkt.
Przeżyłam to samo. I też nad tym rozmyślam. Kitusia zaczęła powolutku kuleć, a wcześniej też spadła z szafy, choć nie tragicznie, bo na mnie i ze mnie na podłogę, ale może jakoś źle stanęła - w jej wieku, choć była szaloną 16stką, wszystko jest możliwe. Dołożył się do tego wiek, reumatyzm, zwyrodnienia. Od początku szukałam diagnozy. A nie dało się jej postawić, bo dopiero po czasie ukryta choroba dała objawy nowotworowe. Ale nawet gdyby pierwszego dnia już została postawiona diagnoza to nic by to nie zmieniło. Jedynie przedłużyłoby to rozpacz, a tak mogłam się łudzić, że to starość i że wygrzanie i leki pomogą. Aż nastał czas, kiedy można było postawić diagnozę -mięsak tkanek miękkich, który zaatakował też kości, dlatego też z początku było mówione o raku kości. Bez różnicy - efekt ten sam. Brak leczenia, nieooperacyjne, wysoce złośliwe
Współczuje Atto choroby Mikołaja
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Majestic-12 [Bot], qumka, Rudolfa i 513 gości