Kończąc temat... sprawa się skomplikowała i właściwie niedawno dopiero wszystko się dobrze zagoiło. Sam strupek po martwicy ładnie odpadł, skóra blada (cieniutka) ale kot nie byłby sobą gdyby tego nie rozlizał i nie rozdrapał. Zrobiła się potężna szrama, która się goiła i goiła (w międzyczasie znów rozlizał). Wet dał mi trochę żelu (Chitopan) który wprawdzie wspomagał gojenie ale warstwa (skorupka po wyschnięciu żelu, ściągająca) bardzo drażniła kota stąd też interesowanie się raną. Na przemian musiałem dezynfekować wodą utlenioną (zakażenie), potem zasuszać Rivanolem... Ostatecznie uszyłem kotu pelerynkę (taki odwrócony kaftanik, zapinany na rzep pod szyją o na brzuchu) z grubym podkładem z gazy i to był jedyny sposób na opanowanie gamonia (kołnierza nie było sensu nosić, bo jak nie mógł polizać to zaczynał drapać, co masakrowało ranę).
Oczywiście rana i łyse miejsce się rozrosło (część musiałem wygolić bo sierść właziła w ranę) ale już ładnie zarasta, kot też chyba zapomniał o tym miejscu.