Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Rakea pisze:Mealania - dokarmianie na zmiane z innymi, nie wymaga emocjonalnego zaangazowania. czesto gesto "zrzucajac" karme nie spotykasz kotow, ale wyreczasz kogos raz w tyg. w jechaniu przez pol miasta.
Wiadomo, ze tutaj wszyscy jestesmy po kokardy zarobieni w kocich sprawach, wiec gdy ktos rzuci, ze ma wolny czas, naturalne dla nas jest, ze wciagamy go tez by pomagal w tym samym obszarze. #takieforum
nie mozesz wkurzac sie na zyzka, bo on odbiera twoja niechec i tlumaczy sobie, ze gdy przepedzi nowa, znowu bedzie milosc dla niego.
a skoro zyziek jest w stanie rzucic sie na kaline tzn. ze koty nie sa izolowane. moze opisz ta izolacje? bo gdy moj nowy byl izolowany, nawet nie wiedzial o istnieniu innych kotow przez 10dni.
kciuki za was!
gryficzanka49 pisze:Melania,
pozdrawiam Ciebie z całego serca. I rozumiem. Sama przez to obecnie przechodzę. Niedawno odszedł mój Piguś, teraz jest razem na działce ze swoim najlepszym przyjacielem, Teosiem, który odszedł 1,5 roku temu. Piguś miał 13.5 roku, Teoś 16.5. Straszne za nimi tęsknię, a wyrzuty, że przegapiłam chorobę Pigusia (trzustka), są ogromnie. Zwiódł mnie jego do końca wspaniały apetyt, kiedy się zorientowałam, że trzustka wysiadła - zewnętrznowydalnicza niewydolność trzustki, nie pomogła kroplówka, a może i zaszkodziła - stress, i w nocy szybko odszedł, prawdopodobnie, jak objawy wskazują, obrzęk płuc. Byłam z nim mocno emocjonalnie związana, tym bardziej że to był przyjaciel mojego słodkiego Teosia. Też, tak jak Ty, rozpaczam, analizuję, co zrobiłam źle, czego zaniechałam, i choć zdaje sprawę że czasu nie wrócę, nie mogę się z tym pogodzić, mam taki żal do siebie.
Ściskam mocno, nie jesteś sama. Bożenna
Mealania pisze:gryficzanka49 pisze:Melania,
pozdrawiam Ciebie z całego serca. I rozumiem. Sama przez to obecnie przechodzę. Niedawno odszedł mój Piguś, teraz jest razem na działce ze swoim najlepszym przyjacielem, Teosiem, który odszedł 1,5 roku temu. Piguś miał 13.5 roku, Teoś 16.5. Straszne za nimi tęsknię, a wyrzuty, że przegapiłam chorobę Pigusia (trzustka), są ogromnie. Zwiódł mnie jego do końca wspaniały apetyt, kiedy się zorientowałam, że trzustka wysiadła - zewnętrznowydalnicza niewydolność trzustki, nie pomogła kroplówka, a może i zaszkodziła - stress, i w nocy szybko odszedł, prawdopodobnie, jak objawy wskazują, obrzęk płuc. Byłam z nim mocno emocjonalnie związana, tym bardziej że to był przyjaciel mojego słodkiego Teosia. Też, tak jak Ty, rozpaczam, analizuję, co zrobiłam źle, czego zaniechałam, i choć zdaje sprawę że czasu nie wrócę, nie mogę się z tym pogodzić, mam taki żal do siebie.
Ściskam mocno, nie jesteś sama. Bożenna
Bardzo Ci dziękuję i łączę się w bólu. Dokładnie tak myślę o Czesiu, że mogłam mu użyć w bólu i ta noc jego samotna tak jakoś mi w głowie dudni. Ciekawe co Nokia robiła, może przy nim czuwała. Wydaje mi się, że gdy się rano zbudziłam to siedziała przy fotelu, na którym leżał. Tylko, że gdy otworzyłam oczy i zobaczyłam go, natychmiast wszystko zaczęło odbywać się w zawrotnym tempie. Prawie nic z tego dnia nie pamiętam. Nie byłam przygotowana na taką stratę, tym bardziej na pożegnanie. W klinice pochyliłam się nad jego martwym ciałkiem, pogłaskałam futerko, zapłakałam. Tak bardzo żałuję, że nie wzięłam go na ręce i go nie utuliłam.
Żałuję, że nie miałam takiego miejsca, gdzie mogłabym je - Nokię i Czesia - pochować, żeby móc do nich wracać. Że to żegnanie się było takie krótkie.
Szukam jakiejś pomocy psychologicznej, bo nie dam rady jednak.
Ja też od dziecka byłam kocia mama, ale to gdy mieszkałam na wsi. Potem jako nastolatka i dalej nie miałam żadnych kotów. Nokię znalazłam jak miałam 29 lat. Teraz kończę 40. Obie jesteśmy z maja.
Użytkownicy przeglądający ten dział: aania, Blue, Google [Bot], Szymkowa, WendellPlalt, Zeeni i 492 gości