Dodam, że od czterech dni w mojej prywatnej piwnicy ( pocięte okienko, kuweta, sucha karma, woda, dwa legowiska) mieszka mały, czarny jak diabełek, kotek. Dziki jak nie wiem co, nawet nie mogę sprawdzic czy to chłopczyk czy dziewczynka...
W dzień śpi, w nocy wychodzi, dołącza do czarnego blokowego kocura i razem sobie chodzą. Śmiesznie to wygląda: ciemna noc a tu nagle duży czarny koci kształt a za nim taki sam malutki
)) Oba ogony w górze!
Tego to już nie ulokuję u ludzi bo za dziki, ale za dwa miesiące zaczynam akcję proverową ( na wypadek gdyby to była dziewuszka).
Aktualnie do upchnięcia jest jeszcze bura kotka, ok. 6-7 m-cy, która przybłąkała się do sąsiadów moich rodziców ( dzielnica domków jednorodzinnych). Oczywiście karmiła ją tylko moja mama. Inni, którzy wypakowali sobie wille za ciężkie miliardy, nawet nie pomyśla o tym, że kot może być głodny albo, że w taki upał trzeba mu nalać wody do miseczki:(((
Rada w radę postanowiłyśmy z mamą wysterylizować kicię i znalęźć jej dom. Zabieg był w poniedziałek, teraz kitka leczy brzuszek a my szukamy dobrych rąk. Jutro robię kici zdjęcie i lecę do biura lokalnej Gazety Wyborczej. Tam mam dwie znajome dziennikarki, straszne kociary ( jedna dwa tyg. temu adoptowała koteczkę, którą wzięłam z interwencji i umieściłam w hotelu, uprzednio zlecając stosowny zabieg).
Zawsze chętnie zamieszczają notatkę wraz ze zdjęciem.
Trzymajcie kciuki, bo na bure kotki - tygryski nie ma chętnych, niestety...
Gdyby ktoś pytał to informuję, że mama nie może jej wziąć bo sama posiada trzy kocice ( wszystkie wycięte!) oraz trzy psy ( dwie sunie też po sterylce, chłopczyk - cały:)) Tamta kicia jest bardzo płochliwa a kocice rodziców są rozpieszczone i strasznie zazdrosne. Pogoniłyby ją na pewno.
O psach nawet nie wspomnę...