Łódź-FFA 2017 - "kawałek raju" - od Bordo - str.92

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 21, 2017 18:04 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

pracy szukam
dłużej już tak nie może być...
---
:201436
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 21, 2017 18:47 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

Boże, byłam pewna, że Rudzinek się uratuje, miało już być coraz lepiej, przecież trafił w najlepsze ręce...Strasznie mi przykro. Następne kocinki dostały szansę, może im się uda.
Kosmici są wśród nas !

agnieszka.mer

Avatar użytkownika
 
Posty: 2881
Od: Pt lut 25, 2011 18:54

Post » Czw wrz 21, 2017 19:35 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

Bardzo mi przykro z powodu Rudziaczka. :(
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14192
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw wrz 21, 2017 19:38 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

Rudość [*]
ObrazekObrazek

Romi85

Avatar użytkownika
 
Posty: 1808
Od: Wto lut 18, 2014 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 22, 2017 11:08 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

Dobra wiadomość, bo chyba bardzo potrzebne takie?

Odnalezioy właściciel rudego kocurka z "podbitym" okiem - kocurek mieszka w domu z ogrodem wraz z innymi zwierzakami, prawdopodobnie został ukradzony, bo nie mial zwyczaju oddalać się.

A ja złożyłam skargę na p.Trojanowskiego i AP - chyba powinnam? Odkładanie telefonu, niekompetencja w ocenie kot wolnożyjący / domowy.
Nie liczę na wiele, ale tak - chociażby dla siebie.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 22, 2017 11:26 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

ciepła posadka i stała pensyjka ..... fju fju
spodziewać się aktywności od okazu w nirwanie
naiwnaś kobieto
i to bardzo
dobrostan ponad wszystko
:evil:


[*]
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Pt wrz 22, 2017 13:13 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

kalewala pisze:Dobra wiadomość, bo chyba bardzo potrzebne takie?
Odnalezioy właściciel rudego kocurka z "podbitym" okiem - kocurek mieszka w domu z ogrodem wraz z innymi zwierzakami, prawdopodobnie został ukradzony, bo nie mial zwyczaju oddalać się.


Super :kotek:

Co do skargi to jak najbardziej. I każdorazowo w sytuacji takiej olewki przez tę służbę powinno się sporządzać stosowne doniesienie do jego szacownych zwierzchników :evil:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 22, 2017 19:56 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

kalewala pisze:Dobra wiadomość, bo chyba bardzo potrzebne takie?

Odnalezioy właściciel rudego kocurka z "podbitym" okiem - kocurek mieszka w domu z ogrodem wraz z innymi zwierzakami, prawdopodobnie został ukradzony, bo nie mial zwyczaju oddalać się.

A ja złożyłam skargę na p.Trojanowskiego i AP - chyba powinnam? Odkładanie telefonu, niekompetencja w ocenie kot wolnożyjący / domowy.
Nie liczę na wiele, ale tak - chociażby dla siebie.

Dobrze zrobiłaś! Od czego oni w końcu są?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 25, 2017 23:29 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

potrzebny kontakt do fundacji prozwierzęcej w Mikołajkach lub w Mrągowie lub w Olsztynie!
mamy tam kogoś?
---
:201436
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 26, 2017 7:35 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

podniosę apel

Ewa, zapytaj Majki Gałeckiej na FB . Wydaje mi się ,że ona jakoś z tych okolic jest.Może szybciej coś będzie wiedzieć.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55322
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Wto wrz 26, 2017 10:11 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

dzięki Joasiu!
już napisałam
---
:201436
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 26, 2017 10:26 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

Karmiciele,, karmiciele

Obrazek

Karmiciele, karmiciele… Są różni, siłą rzeczy nie mam kontaktu z tymi zaradnymi - radzą sobie, co najwyżej klatkę-łapkę pożyczą, o jakąś radę spytają. Zostają mi ci bezradni - wybaczcie określenia, ale ci rozmiauczeni, niezaradni, czasem bezmyślni, pokrzywdzeni przez los albo faktycznie, albo ich zdaniem, i większość mnóstwo mówi o swoim poświęceniu, karmieniu kotów za właśnie pieniądze z chudych rent i emerytur.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli - to nie zarzuty, to opis stanu faktycznego.

I żebyśmy się jeszcze lepiej zrozumieli - jestem tylko człowiekiem, swoje lata mam, problemy też, dużo pracuję, swoje koty karmię za swoje, za jazdy na łapanki na drugi koniec miasta nikt mi nie zwraca, moja wytrzymałość psychiczna na czyjeś żale tudzież na rady w zakresie łapania kotów od osób z zerowym doświadczeniem - już dawno się skończyła. No i nie mam gumowego czasu.

Czyli - ostrożnie, bo na ogół gryzę z byle powodu. Syndrom ostatniej kropli.

Uzasadnienie - na podstawie wczorajszego popołudnia - 2017.09.25.

O kotach przy Stefanowskiego wiem od dawna, od czerwca 2017. O pomoc prosiła p.M. Tyle że tam kociaki, a ja nie mam co z nimi zrobić, a z doświadczenia wiem, ze model wyłapać dorosłe, karmiciel za 3mce przypomni, wyłapie się małe - nie działa, karmiciel zadzwoni, jak te małe zrobię się duże i będę kolejne małe. Więc nie. Chyba że pani M, weźmie kociaki na tymczas albo znajdzie dla nich miejsce. Nie. Schronisko? Nie. No to nie. Poza tym kawał drogi ode mnie - ja głębokie Bałuty,
Chwila ciszy, potem pani M. pisze, że zajmie się nimi pewna fundacja. Znam fundację, wiem, że się nie zajmie, ale pani M, wierzy - obiecali przecież.
Znów cisza, ma się zająć druga fundacja, ale chce zdjęcia, pani M nie umie, mam podjechać zrobić zdjęcia, bo fundacja nie ma ludzi. Ja niewątpliwie mam, trzymam w szufladzie.
Na szczęście mam się nie martwić, gazeta się zainteresowała, oni sprawę załatwią.

Mamy koniec września - kolejne rozpaczliwe wiadomości… Nikt się nie zajął, ludzie nie mają czasu ani chęci - jak pisałam, współpraca trudna.

Dobra, w tym tygodniu pracuję 8-16, potem znów 8-19, spróbuję. Co prawda mam gila i lekką gorączka, ale…. Co prawda nadal nie wiem, co z kociakami - ale może da się je już wyciąć? Proszę o nie-karmienie, o podanie adresu, będę ok.17tej. I już zaczynają się lekkie schody - bo panie karmią o 17.30 i nie wiedzą, czy będą mogły. Adres - Stefanowskiego 230. Króciutka uliczka nie ma takiego numeru. Jest, na pewno jest. Dobrze, przy jakiej przecznicy, trafię. Ale na pewno 230!
Już zjeżona pcham się przez miejskie korki, dojeżdżam prawie punktualnie, panie też zdążyły, koty czekają. Dwie matki czarne, jedną udało się paniom wyciąć, nie pytałam, czy ktoś to zrobił, czy one same. Trzy podrostki czarne, jeden krówek. Kocury czarny i krówek. Osiem. I jeszcze przy Radzie Adwokackiej - ok, tym zajmie się później. I jeszcze na Politechnice - ale tam jest pan.K. Tak jest, i tu wzruszenie ramion i informacja, że nic nie robi, Akurat znam tego pana i wg mnie należy do tej drugiej grupy karmicieli - robi sam, Może i mógłby więcej, ale gdyby każdy był taki jak on….
Nic, koty czekają, nastawiam klatkę. Jedną, przyjechałam w zasadzie tylko na rozpoznanie. Pani załatwiły pismo - ochrona wpuszcza nas za plot.

Obrazek

Koty się kręcą, oglądają klatkę, ale jakoś nie wchodzą. Podobno kiedyś któryś się złapał, ale ochroniarz o miękkim sercu wypuścił, zamiast zadzwonić. A może kłopoty z komunikacją międzyludzką? Trudno zrozumieć, co ja mówię, może trudno wytłumaczyć, czego się oczekuje?

Koty wyraźnie nie głodne. Czy ktoś te koty jeszcze karmi? Tak, tak pani z redakcji. A mówiłyście jej panie, żeby nie karmiła? No nie... Macie jej telefon? No nie…. No to proszę zawiadomić, żeby przez najbliższe dni nie karmiła. Pani na szczęście była w pracy, wiadomość przekazano, telefon też mamy. Zadzwonię do niej na wszelki wypadek - bo jw., komunikacja międzyludzka…

Te kocięta pięciomiesięczne na moje oko pięć miesięcy miały dwa miesiące temu, to dobrze - można ciąć. Przy Radzie Adwokackiej są podobno młodsze, jeśli lecznice talonowe nie będą chciały operować, trzeba będzie sterylizować za pieniądze… jak zwykle na koniec poproszę Was po pomoc.

Stoję w pewnej odległości od karmicielkę, nie ukrywam, że wolę nie słuchać ich komentarzy. Z nosa mi cieknie, koty się kręcą i nic z tego…

W nerwach zostawiła otwarte drzwi samochodu - zainteresowało się czarne. Może wejdzie - entuzjazmują się panie. Ja mniej - po pierwsze, nie jest łatwo podejść i zatrzasnąć drzwi tak by kot nie uciekł, po drugie złapać potem kota w samochodzie i wepchnąć do kontenera też trochę trudne. Jeden kocur złapany w auto puścił mi gruczoły na tapicerkę, drugi zrzucił prawie cale futro, przy łapaniu któregoś tam poplamiłam krwią własną co się dało, kolejnego wyciągali technicy lecznicowi, a ja się modliłam, by nie prysnął w obcym terenie.

Obrazek

Więc tak bez entuzjazmu…

Ale czarne wlazło, pokazało się na tylnej półce. Zatrzasnęłam drzwi, otworzyłam wrzucić kontenerek, potem siebie - kot mógł 5x uciec, ale jakoś udało się. Zdjęłam buty, podciągnęłam spódnicę do pasa….. Śmiejcie się, śmiejcie - spróbujcie sami. Udało się.

Prawie jednocześnie drugie czarne zatrzasnęło się w klatce. Poleciałam z kocykiem, nakryłam, wracam z pakunkiem do samochodu - już nie przerzucam do kontenera na otwartym, terenie, refleks nie ten…
- Pani Aniu, pani Aniu, zabiera pani klatkę?
- Nie, kot sią złapał, idę przepakować.
- Jak to? Kiedy? Jaki kot? Który? Możemy go zobaczyć? Pani Aniu, żeby nie miał naciętego uszka, bo to wysterylizowane…. Ojej, czarnuszek. Który to?

Nie zgrzytnęłam zębami, no, może troszkę. Uprzedzałam, że gryzę. Nie przypomniałam, że łapię od nastu lat i WIEM, co to nacięte uszko. Przepakowałam i poszłam nastawić klatkę.
I zobaczyłam sznureczki biegnące od płotu pod to białe niby-zadaszenie.

I pociągnęłam.

I bez komentarza:

Obrazek

Wrócę tam dziś, podobno każdemu należy dać drugą szansę. Trzeciej nie będzie.

Dojechałam tam ok.17tej, zdjęcie z miskami zrobiłam o 17.52 - przez godzinę złapały się dwa najedzone koty. Zagadka - ile złapałoby się trochę głodnych?
Przeznaczyłam na tę akcję 3 godziny - o 16tej wyszłam z pracy, potem należało koty zawieść do lecznicy. I wrócić do domu. Panie były ze mną godzinę - tę godzinę faktycznej łapanki. 3 godziny, dwa koty - tam jest ich OSIEM. Gdyby były trochę choć trochę głodne….
Niech mi ktoś powie, jak z tymi ludźmi rozmawiać?


To nie koniec miłego popołudnia.

Pawilonki przy Tatrzańskiej - chyba na wiosnę zabierałam stamtąd kotkę na sterylkę i kociaki niestety do uśpienia. Karmicielka niezaradna i chora, z mocno starszą matką, są zupełnie same. I tę kotkę prawdopodobnie potrącił samochód, prawdopodobnie złamana łapka, leży w budzie. Pojechałam.

Tyle że budka to buda w budzie, z tej zewnętrznej wyjście przez cztery narożniki. Pani miała pilnować dwóch, ja nogą zatkałam trzeci i próbowałam czwartym… Kotka uciekła - bo pani „zatkala” narożnik powieszonym kocem… Poszła pod samochód. Próbowałyśmy ją wypłoszyć do budki - wcześnie zatkałyśmy trzy rogi nieco solidniej. Weszła na półkę ochraniającą silnik od spodu…. Przepadło…

Umówiłam się, ze pani będzie dzwonić, jak kotka się pojawi - w nocy mogłabym podjechać.

Zadzwoniła dziś o 10tej - kotka leży na schodkach wejścia. Z pracy nie wyjdę, pani spróbuje ją złapać, odbiorę po pracy.

Tylko co dalej? Teoretycznie na leczenie do schroniska - ale tam panleukopenia…

Nic, na razie niech złapie. Potem będę myśleć.


Na razie tyle - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź 40-384 Katowice, 11go Listopada 4 - na sterylki.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 26, 2017 15:59 Re: Łódź-FFA 2017 - karmiciele, karmiciele - str.63

Kurczę, gdyby tyle zapału co w karmienie wkładali w sterylizowanie kotów "na czas" to nie miałabyś nic do roboty ...
Szkoda, że ta miłość do kotów jest taka bezmyślna :(.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 26, 2017 21:33 Re: Łódź-FFA 2017 - szkielecik odszedł, pomocy nadal - st

ewa_mrau pisze:potrzebny kontakt do fundacji prozwierzęcej w Mikołajkach lub w Mrągowie lub w Olsztynie!
mamy tam kogoś?
---
:201436

Ja próbowałam się dodzwonić w tej sprawie do koleżanki z Olsztyna, ale niestety, ma wyłączony telefon :(

A co do karmicieli - co tu mówić o obcych, kiedy moja Dorcia, niby uświadomiona, przez pół roku nie mogla złapać kotki (na szczęście nie chodziło o sterylkę), a Dworcowa pojechała i załatwiła sprawę w jeden wieczór. Powód? Dorcia stawiała jedzenie mokre w klatce, ale poza klatka było suche :twisted: . A w dodatku jak kotka do klatki nie weszła, to Dorcia zabierala klatkę, ale całe jedzenie zostawiała, bo jej było szkoda kotki... Nawet znacznie mniej bystre niż kot stworzenie nie weszło by do klatki, tylko spokojnie poczekało, aż jedzenie znajdzie się w zasięgu pyszczka bez potrzeby ryzykowania. :twisted:
Kalewala, podziwiam, że jeszcze dajesz radę to wytrzymać!
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro wrz 27, 2017 10:51 Re: Łódź-FFA 2017 - karmiciele, karmiciele - str.63

Dzień drugi - 2017.09.26 - nastroje mieszane.

Więc pani zadzwoniła o 10tej, że jest ta powypadkowa kotka. Wyszłam z pracy wcześniej, pojechałam.
Pani ją złapała w koc, tylko kotka główkę wystawiła, to pani nie ścisnęła, bo chciała delikatnie. I znów szukałyśmy kotki - i znalazłyśmy w kępie. Ale we dwie, z niesprawną panią, z kotką wystraszoną po łapaniu miałyśmy słabe szanse….
Jeszcze tylko sprawdziłam „szczelność” budy - pani uszczelniała, i co z tego… Za to zapchała wejście do budy wewnętrznej, żeby cztery podrostki, karmione i latające po jej podwórzu, tam się nie rozmnożyły, bo one nie jej tylko blokowe. Ma ich zobowiązanie, że tego nie zrobią? No nie ma… To nich dzwoni za miesiąc, jak dorosną do sterylek. Mam nadzieję, że zadzwoni.
Na pociechę zwabiła do przedsionka czarnego dorosłego kota. Kompletnie oswojony, pewnie ktoś wyrzucił albo uciekł. Pojechał do Futrzaka na cięcie.
Oby złapała tę kotkę….

Dobra wiadomość z innego rejonu - pan od rudego szkielecika zasygnalizował kolejna kocią bidę w Zgierzu, pani Mireczka złapała, oswojona, niemłoda, po kimś zmarłym. Opiekuje się nią starsza pani, chciała wziąć do domu, ale nie umiała złapać ani szukać pomocy. Na razie wiadomo, że zasmarkana, zapalenie płuc, tragedia w zębach, na skórze wszystko co możliwe łącznie z ropniami, w środku też pełen przegląd robali. Krew poszła do badania, czekamy na wyniki. W każdym razie kotka będzie leczona i będzie miała dom. Na tzw wolności długoby nie pożyła… Dlaczego o tym piszę? A bo trochę palucha przyłożyłam. No i dla piewców kociej „wolności”.

Obrazek

Dobry efekt poboczny - pan, który zauważył i rudego szkielecika, i tę kotkę, sam pomóc nie mógł - mógł tylko napisać o nich na FB - i pomoc się znalazła.

Czyli - NIE BĄDŹMY OBOJĘTNI - czasem chwila wystarczy.



Do tematu - od 17tej znów na Stefanowskiego, trzy klatki, koty są, najpierw krówek, potem, jedno czarne, drugie czarne. W klatkach felix, pieczony kurczak, siekana wołowinka, jakieś mielone - podobno lubią.

Obrazek * Obrazek * Obrazek

- Mało zainteresowane - mówię.
- Bo koty cwane są - słyszę. Nie lubię tego określenia.
- Mądre są, muszą, ale ludzie są mądrzejsi - odpowiadam.
- No nie wiem, czy ludzie mądrzejsi, niekonieczne
- Być może, mówiłam za siebie - nie mogłam się powstrzymać.

Koty nadal mają w nosie jedzenie. Wczoraj nie jadły, dziś powinny być choć trochę głodne, a one jeżeli czymś się interesują, to klatkami - nie ich zawartością. Tak nie zachowują się koty głodne! Przyszła sroka przeszkadzać - a one potrafią wleźć do klatki kilka razy, wypuszcza się, znów włażą. Trzeba będzie potrzymać w kontenerku….

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Zdecydowanie musi ktoś jeszcze te koty karmić. Idę na zwiady do przyległej drukarni. Gadam z ludźmi, zostawiam telefon i nazwisko, pewna pani upewnia się czy ja to ja - a ja od pani adoptowałam kota, rudaska z takim imieniem z bajki, dziesięć lat żył, na nerki umarł, teraz mam psa, nie ma takiego kota jak on… Jasne, że pamiętam, jeden z moich pierwszych kociaków, piąteczka Tom, Tit, Tot, Tunia i Tonia, naście lat minęło… Dwa czarnuszki, jeden trafił do Portugalii, rudasek, dwie szylkretki. I ich matka Bejbiczka… Tyle razy chciałam o nich napisać, ciągle nie ma kiedy…

Wracam, nareszcie któreś czarne zainteresowane porządnie klatką - nie ruszamy się, niech się nie spłoszy - jest!!

Obrazek * Obrazek

Czyli drukarnia nie karmi. To kto? Bo naprawdę niemożliwe…
Idę z karmicielką na drugie miejsce karmienia - i wyszło, że znów popełniłam błąd wierząc paniom, że koty przychodzą każdy tylko na swoją stołówkę, oprócz wędrujących dwóch kocurów. A było sprawdzić, a nie wierzyć…
Stołówki są w niewielkiej odległości od siebie, przy granicach jednego wielkiego pustego terenu z nieczynnym piętrowym parkingiem - kotki-matki podobno się nie lubią, ale… Sami zobaczcie - A i B to stołówki.

Obrazek

Rodzinka B już czekała - najpierw mama, potem jedno czarne dziecko, potem czarnobiały wielki kocur. Podobne leje czarnego - potężny jest, silny. Z dzieciakami może być problem - to, które się pokazało, jest zdecydowanie mniejsze od podrostków z punktu A - wg karmicielek różnica wielu to trzy tygodnie, ale…. Być może lecznice talonowe odmówią zabiegów, trzeba będzie do płatnej….

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Trudno, kocia rodzinko - od dziś post. Zostawiamy klatki-łapki na noc, teren zamknięty, ochrona rozumie problem, pomoże.
Wracamy do punktu A - kolejne czarne kręci się przy klatce, może… Nie, poszło sobie.

Obrazek * Obrazek

Jest białoczarny podrostek, jedna z karmicielek czasem go pogłaszcze, przy jedzeniu. Chce go złapać ręką. Odradzam, wiem, jakie to trudne, wiem, czym się kończy. Złapać to jedno, wepchnąć do kontenera - drugie. Jednak spróbuje. Trzeba go mocno złapać całą dłonią za skórkę na karku i mocno przycisnąć do ziemi, mówię. Pani wie, złapie, mam tylko podejść z otwartym kontenerem. Talerzyk z mięskiem, wabienie, kociak podchodzi, pani łapie za kark dwoma palcami… Poleciał w kierunku Parku Worcella, pani za nim. Do wieczora nie wrócił…

Przyszedł czarnobiały kocur - obojętnie minął klatkę, zajrzał do stołówki, godnie ułożył się na murku w oczekiwaniu na kolację.

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Musiałam jechać - lecznica do 19tej, lekarka obiecała na mnie chwilę zaczekać, ale tylko chwilę.
Mam nadzieję, że się nie doczekał, że karmicielki dotrzymają słowa. Bo te koty są naprawdę mało głodne - trzy klatki zostawione na noc, umówiłam się na telefon w razie czego, spałam jak zając, a kot - tylko jeden, czarny - złapał się o 6tej rano. Właśnie kolega wiezie go do lecznicy.

Stan na dziś:
Stefanowskiego - dwie czarne kotki w Perełce na talony
Stefanowskiego - dwa czarne niewiadomoco w Futrzaku na talony
Tatrzańska - czarny kocur w Futrzaku na talony

Ciąg dalszy mam nadzieję nastąpi - a na razie - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź 40-384 Katowice, 11go Listopada 4 - na sterylki podrostków.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Szymkowa i 183 gości