piątek, o9.o6.2o17, godz. 16:oo -> ul. Przyborowskiego -> łapanki dzień pierwszyjest gorąco
dziwny zielony jamnik między blokiem a płotem jakiegoś domku jednorodzinnego
z furtką
z wiszącą zamkniętą kłódką
zamykaną na dzianinowy pasek wiązany na kokardkę
odwiązuję kokardkę i wchodzę
taszczymy z
MarkiemIrokezem majdan
z miseczek na sznurkach, tym razem dwa koty jedzą
omijamy ślimacze wycieczki
idziemy na koniec bloku
MagdyMar jeszcze nie ma
MarekIrokez jedzie
ja zostaję sama w tej oazie kotów, zieleni, ślimaków i śmieci
za rozwalającym się betonowym płotem, na ogromnej stercie gnijących desek, siedzą koty
obserwują mnie
są małe i duże
wszystkie bure
wszystkie jednakowe
poniżej kotka z zepsutymi oczami, tę poznam, nazwę ją
PopsutaMatka i
WiększyMiot#1poznam też chorego kociaka, dziś jest już
CałyZaklejony (jest z WiększegoMiotu)KarmicielkaPierwsza nie wie dokładnie ile jest kotów dużych i ile małych
więc ja próbuję je policzyć
ale nie jestem w stanie, wszystkie jednakowe
tylko wielkością się różnią
walcząc z drutem kolczastym, ustawiam
Joliną na deskach
koty wynurzają się z desek
na moje oko są dwa mioty
przy klatce pojawia się
WiększyMiot#1potem podchodzi
PopsutaMatka +
WiększyMiot#1z prawej, do klatki zbliża się
DrugaMatkatrudno je dostrzec, kolor ich futerka jest prawie identyczny jak kolor desek
PopsutaMatka wychodzi
dotarła
MagdaMardo
WiększegoMiotu#1 dołącza
WiększyMiot#2pociągam za sznurek
z
MagdąMar wysupłujemy
Joliną ze zwojów drutu kolczastego
ręką przepakowuję zakatarzone bliźniaki do kontenera
WiększyMiot#1,2tym razem ustawiamy klatkę przy wyrwie ogrodzenia
CałyZaklejony#3 kręci się prawie pod nogami
jest tak zaklejony, że ledwo co widzi i pewnie też słabo słyszy
cichutko podchodzę i łapię go ręką
przy wyrwie ogrodzenia łapią się kolejne dwa ->
WiększyMiot#4 i
ŚredniMiot#1(później okaże się, że są trzy mioty!?)ŚredniMiot#1WiększyMiot#1,
WiększyMiot#2,
WiększyMiot#4w czasie łapanki poznajemy
Agatę i
Piotra, którzy mają balkon na parterze na samym końcu bloku
pakujemy majdan i zostawiamy u nich na balkonie
obiecują spróbować policzyć ile jest dużych i ile małych
przyjeżdża po nas
MarekIrokez i mkniemy do lecznicy
a teraz
słitfocie z lecznicy
WiększyMiot#1 WiększyMiot#2 CałyZagilony#3 WiększyMiot#4 ŚredniMiot#1cała piątka została przebadana -> koci katar i podwyższona temperatura
dostali zastrzyki i krople do oczu
zostali odrobaczeni i odpchleni
wiek
WiększegoMiotu (na razie 4 szt.), to ok. 7 tyg.
wiek
ŚredniegoMiotu (na razie 1 szt.), to ok. 6 tyg.
po 2o:oo byłam w domu
---
sobota, 1o.o6.2o17, godz. 18:oo -> ul. Przyborowskiego -> łapanki dzień drugitrochę chłodniej
dziwny zielony jamnik między blokiem a płotem jakiegoś domku jednorodzinnego
z furtką
z wiszącą zamkniętą kłódką
zamykaną na dzianinowy pasek wiązany na kokardkę
odwiązuję kokardkę i wchodzimy
tym razem jesteśmy we trzy:
MagdaMar,
DorotaRo i ja
(i bardzo dobrze, jak się później okazało)z miseczek na sznurkach i tym razem dwa koty jedzą, ale już inne niż wczoraj
omijamy ślimacze wycieczki
na balkonie czekają już na nas
Agata i
Piotrjest też
KarmicielkaDrugai opowiada nam o trzecim miocie urodzonym w pustostanie w chaszczach ->
koorwajegomaćposzłyśmy tam
z ruiny wyskoczyła
TrzeciaMatka i pobiegła w stronę desek
oczywiście dokładnie taka sama jak poprzednie dwie, czyli bura...
kociaków w ruinach nie było
z
MagdąMar poszłyśmy zobaczyć co się kręci w deskach
znowu ustawiłyśmy klatkę na deskach
tym razem były tam trzy duże koty
PopsutaMatka,
MatkaPierwsza (chyba) i
DużeBure(zdjęcia robiła MagdaMar, wstawię później)z desek wyszło zakatarzone
MałyMiot#1czyżby to już wszystkie?
schowana za gęstym zielonym, ze sznurkiem w ręku, czekam
duże weszły i wyjadły
Łiskasa i tuńczyka i wyszły
MałyMiot#1 pokręcił się po desce i też się schował
dołożyłam żarcia
czekam
czekam
przyszła
KarmicielkaPierwszazaczęła się dyskusja:
- o zasadności łapania
- o tym, że
KarmicielkaDruga wie kto my jesteśmy, ona nas zna, czytała o nas w internecie...
- o tym, że my te kociaki usypiamy
- o tym, że łapiemy je na pokarm dla węży
(nie potrafiły się zdecydować)grzecznie poprosiłam żeby odeszły, bo mi kociaki straszą
bo jeśli nie, to zaraz się zwiniemy i więcej nie przyjedziemy
odeszły, czyli jedna mamy łapać na ten pokarm dla węży...
rozmową zajęły się
MagdaMar i
DorotaRotak skutecznie, że
KarmicielkaDruga, odundana i napuszona, na szczęście zrezygnowała...
wyplątałyśmy klatkę z drutu kolczastego
przystawiłam ją do dziury w płocie
oparłam się o drzewo i złapałam za sznurek
dopiero po kilkunastu minutach z dziury wyszło
ŚredniMiot#2przepakowałam ręką do kontenera
znowu czekam
pod balkonem nadal toczy się dyskusja, ale już na spokojnie
czekam
czekam, może wyjdzie
MałyMiot#1wreszcie wyszedł
więcej małych się nie pokazało
ok. 21:oo spakowałyśmy majdan
przyjechała koleżanka
MagdyMarnajpierw zawiozłyśmy dzisiejszy łup do dt i
MagdaMar została tam
a my z
DorotąRo pojechałyśmy do
JoliDworcowej odwieźć klatkę
ja weszłam na górę na kawę
ok. 24:oo zadzwoniła
DorotaRo, ale to już inna historia
reasumując te dwa dni łapania:
- 7 kociaków z trzech miotów
- przynajmniej trzy bure matki do złapania
z informacji, które dostałam dziś rano, kręci się tam jeszcze jedno małe
ale, ani
KarmicielkaPierwsza ani
Agata, nie były w stanie określić wielkości...
nie mogłyśmy łapać żadnej kotki, bo nie wiemy, która karmi a która już nie
ani obie karmicielki, ani tym bardziej my, nie jesteśmy w stanie określić, której matki są które kociaki
matki wyłapiemy później, kiedy już będziemy mieć pewność, że wszystkie małe są złapane
obie karmicielki, na pytanie dlaczego nie zadzwoniły wcześniej, przewracały tylko oczami...
a potem mętnie próbowały tłumaczyć, że dzwoniły, ale nikt im nie chciał pomóc
-
a gdzie dzwoniłyście? - zapytałam
nie pamiętały...
na następne łapanie jesteśmy umówione na czwartek lub piątek
niech stado trochę ochłonie
wszystkie kociaki są pod opieką finansową MagdyMar---