pisiokot pisze:Czy po wyleczeniu kudłata kicia może wrócić na swoje miejsce ?
Raczj nie - karmicielka to starsza pani, nie wiedziała nawet, że kot chory, nie słyszała rzężenia..
pisiokot pisze: jeśli trafi do jakiejś fundacji to chyba już do końca swoich dni ...
Może się oswoi... może kiedyś miała dom i przypomni sobie? Nie umiem wypuszczać takich kotów - staruszków..
pisiokot pisze:wysyłam trochę pieniędzy na Tosię i na tę bidę kudłatą.
Dzięki welkie, jak zwykle
Wczoraj wieczorem (poniedziałek 2018.02.05) zajrzał kociolubny kolega, zaryzykowaliśmy - bo żal było patrzeń na te dredy i kocie poduszki brudne po kilku godzinach. Wyciągnęliśmy kicię przez ręcznik, odsłanialiśmy po kawałku i ciach – ciach, a potem furminatorem. Jakoś się udało - po akcji zmęczona byłam jak górnik przodkowy, nerwy mnie zeżarł. Ale warto było - widać po poduszkach,. I kotu pewnie wygodniej, w wielu miejscach na skórze ma odparzenia po tymi filcami…
Warto było - po nocy poduszka prawie czysta. Przynajmniej w porównaniu;
*
A potem znów zaryzykowaliśmy - i policzyliśmy zęby…. Wile ich nie ma, na dole jakiś samotny trzonowiec gdzieś w głębi paszczy, na górze więcej o kiełki.
*
No i oczko kaprawe - nie mam pojęcia co to, w weekend na kontrolę do weta, bo juro na kontrolę nie lecę - zgodnie z zaleceniem, że jak po linco będzie lepiej, to dawać do weekendu. Potem „kontrol”, a potem sterylka. I pewnie badanie oczka, bo na żywca się nie da - zębów mało, ale pazury w komplecie.
Zaczęła coś tam jeść - chrupki ładnie znikają. Więc kupka była - malutka, ale prawidłowa. W ogóle koteczka jest malutka - ot, tak drobna starowinka….
Jeśli chcecie i możecie pomóc w leczeniu tej dzikiej bidy - prosimy na konto:
71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 - dopisek do wpłat - kudłata dzikunka.
Fundacja For Animals Oddział Łódź 0-384 Katowice, 11go Listopada 4