Łódź-FFA 2017 - "kawałek raju" - od Bordo - str.92

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 25, 2018 22:42 Re: Łódź-FFA 2017 -> drobiazgi - str.84

kalewala pisze:
Stomachari pisze:Jakoś trudno mi wierzyć w przypadek przy takich historiach

Hmm :?: :?:

Dla tych kociąt to istny dar z Niebios, dlatego nie bardzo wierzę w przypadkowość :)

Kocięta śliczne.

Za kotkę z guzem kciuki trzymam.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pon maja 28, 2018 6:41 Re: Łódź-FFA 2017 -> drobiazgi - str.84

Kotka z guzem niestety uśpiona. Nasiliły się kłopoty z oddychaniem, przyspieszono usg - wątroba - jeden guz..
Zrobiono sekcję - płuc też praktycznie nie było
Biedulka...
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 28, 2018 9:26 Re: Łódź-FFA 2017 -> drobiazgi - str.84

kalewala pisze:Kotka z guzem niestety uśpiona. Nasiliły się kłopoty z oddychaniem, przyspieszono usg - wątroba - jeden guz..
Zrobiono sekcję - płuc też praktycznie nie było
Biedulka...


biedactwo :( przynajmniej już się nie męczy. gdyby nie Wy to umierała by sama, bez leków, bez pomocy w cierpieniu :(
ObrazekObrazek
Czaruś [*] Porsche [*] Naktis [*] Burasek [*] Gaja [*] Karla [*]

kociarkowaaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1299
Od: Czw cze 26, 2014 17:48
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 28, 2018 13:53 Re: Łódź-FFA 2017 -> drobiazgi - str.84

Biedactwo, dobrze, że już nie cierpi :cry:.
Na pewno strasznie się wymordowała przy takim stanie. Musiała być śliczną kotunią ...
Szkoda, że los zamiast troskliwego, kochającego domu ofiarował jej tylko komórkę. Mam nadzieję, że mając tam opiekę karmicielki i jakieś schronienie żyła jednak na swój sposób szczęśliwa.
Bardzo smutno :cry:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 30, 2018 10:13 Re: Łódź-FFA 2017 -> drobiazgi - str.84

Czy ktoś może pomóc? BARDZO PILNE!!!
Kocięta od 1.5 dnia nic nie jadły. Mają 2 tygodnie.
https://m.olx.pl/oferta/oddam-2-tygodni ... n=1&page=1
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7603
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Śro maja 30, 2018 14:18 Re: Łódź-FFA 2017 -> drobiazgi - str.84

kalewala pisze:Kotka z guzem niestety uśpiona. Nasiliły się kłopoty z oddychaniem, przyspieszono usg - wątroba - jeden guz..
Zrobiono sekcję - płuc też praktycznie nie było
Biedulka...

Biedna kicia...

KociaMama44 - strona się nie wyświetla. Została zdjęta?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro maja 30, 2018 14:53 Re: Łódź-FFA 2017 -> drobiazgi - str.84

Chyba tak.. ogłoszenie już nieaktualne. Miejmy nadzieję że kociaki znalazły kocią lub ludzką mamkę...
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7603
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Pt cze 08, 2018 11:24 Re: Łódź-FFA 2017 -> drobiazgi - str.84

Od Ani H dostałam tekst - rozbawił mnie, może i Wy się uśmiechncieci?

Panika

Obrazek

Środa 2018.06.06 - śpieszę z lecznicy na Biedronkową zanieść klatkę łapkę i transporter - do złapania maluszek, mama kociaka już w lecznicy. Obie ręce zajęte, telefon oczywiście natrętnie dzwoni. Stawiam klatkę szukam telefonu, odbieram. Dzwoni znajoma Wioleta - karmicielka z Marynarskiej, poznałyśmy się podczas akcji łapania kotów na sterylki. Pytam czy coś pilnego, jeżeli nie to oddzwonię za pół godziny.

Rozłączamy się.

Idę dalej, znów dzwoni. Tym razem Marzenka - koleżanka, która razem ze mną łapała koty na kastracje właśnie na Marynarskiej. Zdenerwowana do granic możliwości informuje mnie, że na Marynarskiej jakaś fundacja łapie koty - te, które my już w ubiegłym roku zrobiłyśmy, że od trzech dni stoi tam fundacyjny samochód i dziś nie ma w okolicy już żadnego kota. Nie powiem że się nie zdenerwowałam, ale próbuję tłumaczyć spokojnie, że jeżeli łapie fundacja to wie co robi i albo nie będą łapać tych z naciętymi uszkami, albo je wypuszczą. Marzenka nie ustępuje - powtarza jak mantrę słowa Wiolety, że koty wyłapane nie wróciły.

Chyba się zagotowałam.

Oddzwaniam do Wiolety prosząc, by sprawdziła co to za fundacja tam działa. Jest jakiś konkret - samochód ma logo Stowarzyszenia Obrony Praw Zwierząt Jazgot, w samochodzie stoi klatka łapka i transporter.

Obrazek * Obrazek

Troszkę odetchnęłam, bo znam panią inspektor - Natalię. Oczywiście ze zdenerwowania nie mogę znaleźć numeru do niej. Dzwonię po znajomych. Udało się, mam, dzwonię.
Krótka rozmowa - i całkowicie uchodzi ze mnie powietrze.

Nikt nie łapie na Marynarskiej kotów. Pani inspektor ostatnio z prywatnych powodów często bywa w okolicy i właśnie na Marynarskiej parkuje samochód Stowarzyszenia. Bywa tam zaledwie od kilku dni, ale już widziała koty z ponacinanymi uszami i była pozytywnie zaskoczona faktem, że tak dużo kotów jest tam „ogarniętych”.

Zgrzytam zębami, dzwonię do Wiolety z zapytaniem kiedy widziała porozstawiane klatki i konkretnie w których miejscach. No nie widziała, i nikt inny nie widział, ale skoro od paru dni jest taki samochód z klatką i transporterem w środku, to oczywiste, że łapią koty! Bo kotów nie ma! Komentarza nie piszę - byłby brzydki.

Dzwonię uspokoić Marzenkę, tłumaczę, że nikt tam nie łapie, że tam często parkuje pani Natalia i co słyszę od Marzenki? To dlaczego ta pani nie zajęła się kotami tylko my musiałyśmy łapać. No ręce opadają. Tłumaczę dalej, że Natalia bywa tam dopiero od kilku dni. Jakoś dotarło.

Marzenka od razu do mnie te słowa - to powiedz, żeby popatrzyła, bo nie wszystkie kocury zrobione i niech łapie. Nie będzie nic łapać - mówię - bo ogólna kondycja jej w tej chwili nie pozwala.

Tak rodzi się plotka i panika….

Jak na ulicy zobaczymy żołnierza tzn wojna?



A przy okazji - złapałam tego maluszka - śliczny malutki marmurek-elegancik z wyraźnie namalowanymi wzorami i białymi dodatkami bardzo pilnie szuka domu - nie mam dla niego miejsca w dt… Może ktoś-coś? Może ktoś się zakocha? To proszę dzwonić - 502 073 199.

Obrazek * Obrazek
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 20, 2018 10:17 Re: Łódź-FFA 2017 -> PANIKA?i - str.85

Jedyneczka

Fot.Hanna B.-Sz. Obrazek

Rzadko dostaję wiadomości z nowych domów „moich” kotów - oprócz pierwszego okresu po adopcji - okresu aklimatyzacji. Wtedy sama dzwonię / piszę, pytam. I właściwie nie lubię tych późniejszych wiadomości - bo jeśli ich nie ma, to znaczy, że wszystko w porządku i nie ma o czy pisać, Jeśli są - to przeważnie nie są dobre. Czasem - na szczęście bardzo rzadko - wiadomość, że kot zginął. Czasem - że ciężko choruje, jest leczony - tak jak kilka dni temu od Czarcika trzyłapka - adopcja z 2007. Najczęściej - że kot wraca z adopcji - bo alergia, dziecko, wyjazd. Przeważnie nie ma żadnej rodziny, żadnych znajomych ani przyjaciół, którzy mogliby się kotem zaopiekować. Albo wraca, bo się źle zachowuje - bez wcześniejszych informacji o problemie, bo czasem można zaradzić
Nawet chodzi mi po głowie tekścik „Wypożyczalnia kotów” - długi byłby i raczej gorzki.

Informacje ot takie, że kot żyje, ma się dobrze i jest szczęśliwy - przychodzą bardzo rzadko. I dlatego o tej wczorajszej chcę napisać.

Jedyneczka - dowiedziałam się o niej na początku 2016. Że jest, że oswojona, że ktoś karmi. Że przychodzi z nią rudy ze zdeformowanym uszkiem - dziki dzik. Bez adresu, bez kontaktu do karmiciela. Tyle, że Teofilów. Chciałam ją zabrać, ktoś miał łapać, najpierw były problemy z łapaniem, potem - kiedy chciałam łapać sama - z przekazaniem mi namiarów. W końcu przed majowym weekendem zrobił się alarm - z jakichś powodów kotka musiała „zniknąć” - dostałam potrzebne informacje, pojechałam z pełnym uzbrojeniem, zbędnym, bo kotkę wzięłam po prostu w ręce.

Rudy podobno przestał się pokazywać.

Obrazek * Obrazek

No i mieszkała sobie Jedyneczka przedadopcyjnie - sterylka, odrobaczenie, szczepienia itp.
Któregoś dnia telefon od sąsiadki - Ania, Twój rudy kot jest na moim balkonie!!! Poleciałam, był, chcąc wrócić do siebie zawisł na siatce. Do dziś nie wiem, jakim cudem zdołałam z sąsiedniego balkonu wychylić się tak, by go sięgnąć, jak udało mi się utrzymać za skórę na karku wyrywające się i przerażone 6kg kota.
W domu nie znalazłam Jedyneczki…. Nie znalazłam też dziury w siatce, ale następnego dnia zmieniłam ją na nową.
Zaczęłam szukać kotki - nie sama, ba właśnie na osiedlu zginęła czarna kotka pani w depresji. Podrukowałam ogłoszenia i ulotki, razem łaziłyśmy je rozdawać - pani bała się rozmawiać z ludźmi. Któregoś wieczora zobaczyłam Jedyneczkę przy kociej stołówce. Podpełzłam na czworakach słodko ćwierkając, w emocjach złapałam nie centralnie za kark, a nieco z boku, przerażona kotka ugryzła mnie całkiem porządnie, nie puściłam, przytulona uspokoiła się… Niosłam ją do domu szczęśliwa. obficie krwawiąc z pogryzione ręki. Kotka depresyjnej pani znalazła się następnego dnia na parkingu - ktoś przeczytał ogłoszenie i zadzwonił, a pani chyba z depresji przeszła w stan przeciwny - bo przy przypadkowym spotkaniu zwymyślała mnie straszliwie… Życie?

A potem odezwał się domek zainteresowany koteczką Jedyneczką - minibloczki w ukwieconym, spokojnym osiedlu, w domu spokojne dorosłe koty, odpowiedzialna pani. I koteczka pojechała….
Na początku - tradycyjnie - szafa, jakiś kącik, warczenie. Pilnowanie okien i tarasu - żeby nie wyszła, zanim się nie przyzwyczai do nowego domu. Po kilkunastu dniach zdjęcia koteczki - Nutki - zdecydowanie wyluzowanej i zadomowionej. A po miesiącu zdjęcie koteczki na tarasie - z informacją, że poza ten taras nie wychodzi.

Fot.Bożena G. Obrazek * Obrazek

Właśnie minęły dwa lata:

„ Dzień dobry pani Aniu.
15 czerwca minęły dwa lata od kiedy pani podopieczna Jedyneczka a moja mała Nuteńka zamieszkała ze mną. Wszystko u koteńki w porządku. Załączam kilka zdjęć, na których jest również były podopieczny p.Agnieszki Pietraho - Rambo - Rudi.
Nutka jest słodką, delikatną istotką i bardzo się cieszę, że wzięłam ją od was. Dwa lata temu jej początkowe zachowanie nieco mnie wystraszyło. Dziś, szczególnie porównując jej i Rambo zachowanie widzę, że wtedy zaaklimatyzowała się błyskawicznie. Myślę, że jest u mnie szczęśliwa.
Serdecznie pozdrawiam”


Pozdrawiam równie serdecznie, Dziękuję za dobry dom dla koteczki, za dobry dom dla Rambo-Rudiego - wiem, skąd „pochodzi”. I za dobrą wiadomość, bardzo takich brak w zalewie problemów z kotami i ludźmi…

Fot.Bożena G. Obrazek * Obrazek

A rudy z felernym uszkiem? Miałam adres stołówki, miałam telefon do karmicielki - choć na kastrację złapać. Złapałam - już nie pamiętam, czy klatką, czy w ręce. Okazał się być wyjątkowo miłym domowym kotem, nieco szczerbatym, z porządnie chorym uszkiem. Uszko został wyleczone, kocurek wykastrowany - i zaopiekowało się nim starsze małżeństwo mieszkające w pobliżu - widywali kota, użalali się nad jego poniewierką. Kotek nie wychodzi, ale przechodząc obok bloku widuję go na oknie albo w drzwiach porte-fenetre:

Obrazek
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 20, 2018 14:29 Re: Łódź-FFA 2017 -> Jedyneczka - str.85

Super wieści :)

W głowę zachodzę, za co Cię pani z depresją zwymyślała 8O
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw cze 21, 2018 9:07 Re: Łódź-FFA 2017 -> Jedyneczka - str.85

Stomachari pisze:W głowę zachodzę, za co Cię pani z depresją zwymyślała 8O

Ja też :)
Może po prostu miala taki nastrój?
Fajne jest to, że widują ja na osiedlu - pani tak wiekowo około połowy mnie, więc nie lecę z "dzień dobry" :twisted:
Bródka w górę, w lewo patrz - albo w prawo, zależnie od okoliczności :D
A niech jej będzie :D
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 21, 2018 11:14 Re: Łódź-FFA 2017 -> Jedyneczka - str.85

Dobrze, że jej kot się znalazł :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 26, 2018 14:07 Re: Łódź-FFA 2017 -> Jedyneczka - str.85

Tradycja

Obrazek

Środa, 2018.06.20 - dostaję zdjęcie i maila od dziewczyny z Pabianic:
„Witam. Powyższe zdjęcie dotyczy kotków z ul.Sienkiewicza. Pewna pani tam przechodzi. Mówi, że jest kocica i 2 maluchy. Czy orientuje się pani, czy ktoś na tej ulicy sprawuje opiekę nad bezdomnymi kotami? Jeśli nie to gdzie mogłabym pożyczyć klatkę łapkę by wysterylizować kocicę? I gdzie mogę dostać jakiś darmowy takim na to? Ja działam w Pabianicach, w Łodzi mało kogo znam żeby móc tak pomagać... I czy gdzieś można przebadać, odrobaczyć maluchy na koszt miasta? Poszukałabym im domu.”
Karmicieli z tego miejsca niestety nie znam, po klatkę-łapkę mam, talon załatwię, złapać rodzinkę pomogę, kociaków nie wezmę, na koszt miasta maluchów przebadać się nie da. Ustalam szczegóły:
„Pani mi która to zgłosiła, to młoda pani. Przechodzi tam do pracy. W ubiegłym roku zgłaszała to do różnych fundacji ale nikt jej nie pomógł. I trafiła do mnie przez naszą wspólną znajomą. Te koty są na terenie zamkniętym. Mówi że może być ciężko tam wejść. Jak coś to ona służy pomocą by tam się dostać .Co prawda w weekend jej nie ma ale na tygodniu o każdej porze może pomóc tam wejść.”
Po prostu bosssko. W weekend wejść nie można, w tygodniu w godzinach pracy, bo że w każdą porę - raczej wątpię. W zgłaszania do różnych fundacji słabo wierzę, ktoś spróbowałby pomóc - no chyba że wejść można tylko w godzinach pracy. Wolontariusze też pracują - w „normalnej” pracy. Wolontariuszami są po godzinach.

Przejadę się tam w sobotę, popatrzę, może jakoś da się wejść w weekend.

W piątek dzwoni znajoma - pracuje właśnie tam, jej koleżanka z pracy karmi koty na parkingu, trzy kociaki, weźmie je, tylko klatka-łapka potrzebna. Trochę znam życie - kociaki zostaną zabrane, kotka zostanie, za chwilę będą nowe, wolę pojechać, pomóc i przy okazji załatwić po swojemu - znaczy zabrać co się da na zabiegi.

Dochodzi 9ta, stawiam klatkę na kocim szlaku, chwila rozmowy z panią, która ma wziąć kociaki, klatki nastawić nie umie, ale na FB odezwała się p.Grażyna z sąsiedztwa, przyjdzie, pomoże. Znam p.Grażynę, mocno wątpię, czy poradzi sobie z klatką, ale może ma przestarzałe informacje, może się nauczyła? Robię szybki obchód okolicy - wszędzie zamknięte bramy, płoty - i lecę do pracy.

Obrazek * Obrazek

Dochodzi 11-ta - telefon, złapało się coś w klatkę na szlaku. Waham się, w pracy gorąco, ale jadę - a nuż kot zacznie się awanturować, wypuszczą… Po drodze dzwonię do lecznicy, przepraszam, że w sobotę, że bez wcześniejszego uprzedzenia - rozumieją, przyjmą. Dojeżdżam, jednego już wypuścili, podobno domowy tutejszy (ciekawe, czy wykastrowany), czarnobiałe siedzi w klatce. W pośpiechu przepakowuję do kontenerka, kociaki są na parkingu za czarną kurtyną, pomagam nastawić klatki-łapki, bo p.Grażyna jest, ale wiedzę posiada tylko teoretyczną.

Obrazek * Obrazek

Odjeżdżam, jestem przy Zachodniej - telefon, złapała się kotka z małym. Zawracam, a właściwie robię koło, bo tak się po Łodzi jeździ. Łapię klatkę, lecę do zamkniętego pomieszczenia, przepakowuję - tu już większy problem, trzeba rozdzielić, kociak zostaje w koszyku piknikowym, kotkę (?) ładujemy do kontenera z tych, których nie znoszę - najbardziej niewygodnego i niepewnego, na dokładkę z brakującą zapinką - jedną z dwóch. Wracam do samochodzie, klapę kontenera trzymam, żeby kotka nie uciekła, blokuję w samochodzie dociskając przednim siedzeniem. Klatkę przy czarnej kurtynie próbuje rozwalić wielki wściekły pingwin. Kontenerów więcej nie mam, nastawiona byłam na JEDNĄ kotkę i trzy KOCIAKI. Zabieram potwora razem z klatką do bagażnika, modląc się, by mi nie oznaczył samochodu….

Obrazek * Obrazek

W lecznicy zamówione jedno miejsce. Dzwonię do dziewczyny z Pabianic, bo jak mi w lecznicy nie przyjmą, to nie wiem, co zrobić, gdzie trzymać do poniedziałku. O
Ona też nie ma pomysłu….
Na szczęście lecznica rozumie, p.Dr z westchnieniem przyjmuje całą trójkę. Srebrne z tego felernego kontenera wyłazi, dobrze, że w lecznicy, nie w samochodzie, fruwa po oknie pod sufit, pingwin w klatce też chce zastrzyku,….
Wracam do pracy,
Panie łapankę kończą o 14tej, bo tak kończą pracę. Zostawiają mi kucz od bramy, jadę wieczorem. Mogę nie jechać? Mogę. Mogę zostawić głodne kociaki, może wyjdą pod samochody na ruchliwą ulicę…
Przyjeżdżam ok.19tej, koło kurtyny malutkie bure szuka jedzenia. Kryje się kiedy pochodzę postawić klatki, ale szybko znów wychodzi. Pokazuje się łaciate - nosek czarny, widoczny na pierwszym zdjęciu z wiadomością o kociakach - z daleka widać, że zdecydowanie większe od burasiątka.
Ile tych kociaków?
Dwa mioty w różnym wieku?
A może już półroczne, może da się wyciąć i i wypuścić?

Obrazek* Obrazek

Burasiątko zamyka klatkę, łaciate wystraszone zmyka.
Teoretycznie mogłabym się nie ruszać, poczekać aż w drugą złapie się łaciate. Bo burasiatko spokojnie wcina w zamkniętej klatce. Ale zaraz skończy się jedzonko, maluszek zacznie szaleć, wystraszy tego drugiego. Poza tym wole dwie „pracujące” klatki, skoro z dwoma przyjechałam.
Więc burasiatko do kontenerka, klatka do pracy.

Obrazek * Obrazek

Maleńkie to burasiątko…. Chudzieńkie… I spokojne - podrzucone domowe? Grzecznie siedzi mi na kolanach, wcina kawałki z saszetki - wyraźnie bardzo głodne, zgrzyta ząbkami straszliwie - robaki? Spokojne - a może takie słabiutkie?
Przy klatkach kręci się sroka - koniec łapania? Jak nie pójdzie precz, łaciate nie wyjdzie z kryjówki. Czekam, przy okazji rozmawiam z właścicielami parkowanych samochodów. Podkarmiają te koty, chyba je lubią, ale wziąć kociaka do domu - nie…. Tu już jeden jest, tu alergia… Wymieniamy się telefonami, może zadzwonią, jak kiedyś pojawi się nowy - ZANIM się rozmnoży.
Widzę, jak za plecami rozmówców łaciate zaczyna wchodzić do klatki, milkniemy, w bezruchu i w napięciu czekamy - JEST!

Obrazek * Obrazek

Jest po 20tej, musze poczekać na panią od pierwszego maluszka - ma zabrać pozostałe. Może pojawi się i złapie jeszcze jakiś kot? Wyciągam kociaki z kontenerka, trzeba zacząć oswajanie. Burasiątko z pełnym brzuszkiem przysypia, łaciatek trochę straszy i gryzie ręcznik.

Obrazek * Obrazek

Przyjechała pani - ale nie po koty, a po swój kontenerek . Kociaków nie weźmie, rodzina zgodziła się tylko na tego jednego porannego czarnuszka… Odjechała,
Słyszę miauk za uchylonym oknem - stoi mały elegancik.
Myślałam, że chce wsiąść do samochody - nie, uciekł. Poczekam.
Dołożyłam przysmaków do klatek. Pojawił się po dłuższym czasie, bardziej zainteresowany samochodem niż klatkami przy kurtynie. Przestawiłam jedna klatkę, żeby miał po drodze.

Obrazek * Obrazek

Nie będę Was nudziła opisem, jak wychodził, wychodził, zagadywał - złapał się po ponad godzinie. I przy wyciąganiu z klatki pokazał charakterek.
Koniec na dziś. Prawie. Jeszcze po klatkę pobytową na Retkinię, do lecznicy całodobowej po „pakiet startowy” - badanie, odpchlenie, odrobaczenie, książeczki zdrowia - i do domu tymczasowego z kociakami. Rozłożenie klatki, ulokowanie malców, kilka zdjęć, chwila rozmowy - i można do swojego domu.

Kociaki są jednego miotu, mają około 8-9 tygodni:
bura, a może srebrna po mamie Danuśka - bo na Jagienkę za delikatna - 420g,
łaciaty z malowanym noskiem Cztan - 750g,
przystojny pingwinek Wilk - 980g.

Obrazek * Obrazek * Obrazek

A gdzie tradycja? Ano - tradycyjnie pojechałam łapać kotkę i trzy maluszki, czyli CZTERY koty. Złapało się SIEDEM. Tradycyjnie lecznica przyjęła mi trzy zamiast umówionego jednego - DZIĘKUJĘ!
Tradycyjnie - kociakami miał się ktoś zająć - i tradycyjnie trzy są pod moją opieką.
Na zdjęciu starałam się pokazać różnicę „wymiarów” rodzeństwa.

Obrazek

I tradycyjnie poproszę Was o pomoc finansową - tym razem nietradycyjnie również na karmę dla maluszków, bo zwyczajnie nie wyrabiam finansowo - a maleńką Danuśkę o ponad połowę mniejszą do braci trzeba porządnie podkarmić - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź 40-384 Katowice, 11go Listopada 4 - kociaki z Sienkiewicza.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 26, 2018 17:22 Re: Łódź-FFA 2017 -> tradycja.... - str.85

Cudo dzieciaki :1luvu:
Zaraz robię przelew.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 26, 2018 18:19 Re: Łódź-FFA 2017 -> tradycja.... - str.85

Dorzucę się jak zarobię :oops: .(za tydzień mam nadzieję)

luty-1

 
Posty: 1133
Od: Nie lut 21, 2010 19:19
Lokalizacja: już nie Konstancin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Mojo97, polalala i 205 gości