Skrótowo, choć chronologicznie - nie daję rady pisać więcej…. Może nadrobię…
Środa - po pracy - do weta z Trafo i Zdzisławem, na Zdzisława antybiotyk nie zadział, za to Trafik kicha - zaraził się. Zdzicho chce jeść, ale ciągle wymiotuje, odwodniony, kroplówka. Jeśli nie przestanie wymiotować - jutro rtg. Znaczy na wolny czwartek mam już kawałek planu….
Rudy Lisek Kiełek - wyadoptowany na Retkinię, w okolice McDonald. I informacja, że błąka się tam rudy kot w różowej obróżce - Kiełek ma zielona apaszkę, ale panika. Dzwonię, pytam, wszystko po porządku, proszę o zdjęcia. A może pani sama zobaczyć, zapraszamy. Lecę sprawdzić - jest, obróżka zielona, wyszedł na balkon - parter, wyszedł do ogródka, posiedział, zawołany wrócił. Balkon jest zabudowany, ma otwierane okna, a Kiełek generalnie przychodzi na zawołanie jak piesek.
Uspokoiłam się - szczególnie że w drodze powrotnej przy sąsiednim bloku zaczepił mnie rudas w różowej obróżce - zagadał, kazał się pogłaskać, i poszedł sobie.
*
Późnym wieczór, lecznica - trzeba odebrać to z czarnym nosem i odwieźć na Uroczysko. No i obejrzeć szylkretkę od Kasi Ch. Zaglądam do szpitalika, która moja - pytam. Wszystkie - słyszę.
No bo
Kotka z czarnym nosem z Uroczyska - już po sterylce, do wypuszczenia
Białorudy kocur i trikolorka z Rudy Pabianickiej od starszego pana od p. Ewy, właśnie dowiezione - proszę o dopisanie z datą 2017.06.14 - łapie p.Ewa
*
Trikolorka wyrzucona z samochodu i szylkretka od Kasi Ch - sterylki, proszę o dopisanie z datą 2017.06.14
*
*
No i biedny Mietek Ćfok, w lecznicy zwany Bobkiem - ciągle płukany, ciągle z cewnikiem, ciągle w kołnierzu. Podobno czuję się nieźle, ale w takim osprzęcie to w sumie trudno określić.
Jeszcze kursik na Uroczysko - wypuścić kotkę, i można do domu… właściwie już w czwartek.
W czwartek rano adopcja kota, wieczorkiem oględziny białego puchatego, taki luźni wolny dzionek.
W realu - adopcja - był ode mnie rudy Kaczeniec, ale pokochał dziewczynę i wyprowadził się wraz z nią. Ma być po prostu kot - bez wymagań. Podoba się Spider, podoba się Lambert, a na widok Lucjana Kwiatka panu robią się ogromne oczy i wyrywa jęk zachwytu.
*
*
Pakujemy kota (Lucjana), odwożę - po drodze chcę coś drobnego załatwić - załatwiam, a przy okazji małą czarną w rujce…. Pan w adopcyjnym entuzjaźmie zaopiekuję się i nią, Danusia będzie. Kuję żelazo póki gorące, wieziemy na sterylkę - jak zwykle w amoku zdjęć nie mam. Czarniutka Danusia - proszę o dopisanie sterylki 2014.06.15.
Potem byłam umówiona na obiad ze znajomym kociarzem - obiad poszedł sobie, bo kociarz uparł się sprzątnąć mi samochód. A że uparty jest bardziej ode mnie - sprzątaliśmy na głodniaka… A potem podjechaliśmy na Ogrodową - na budowę - bo ów kociarz widział tam coś czarne w czerwonej obróżce. A ja przypomniała sobie o mailu z prośbą o pomoc - chory kot na Pomorskiej 4.
No to zajrzeliśmy.
No i zobaczyłam….
No i wróciłam do wysprzątanego samochodu po klatkę, w nerwach nie wzięłam aparatu, spóźniłam się na wizytę u Postera i białego kudłatego, ale chore kocie nieszczęście trafiło do lecznicy. A kolega robiąc zdjęcia popłakał się…
*
*
Kotka, wysterylizowana, bezzębna, chudziutka, zasmarkana, z nadżerkami. Na podwórku pozwolilła się koledze pogłaskać, ale nie złapać - łapaliśmy w klatkę, w lecznicy syczy. Na razie trudno orzec, na ile dzika, a na ile wystraszona. Zostaje w lecznicy - nie mogę teraz wziąć chorego kota do domu…. I proszę o pomoc dla niej….
W końcu dojechałam do Postera i Białej Kuli - dzień wcześniej państwo podali kotkowi zastrzyki, ale teraz zdecydowanie nie pozwolił, Razem jakoś do wyciągnęliśmy go ze szczeliny przy schodach i pokłuliśmy. Osyczał nas, nie życzył sobie dalszego kontaktu. Poszłyśmy z panią przygotować kolację (nareszcie coś do jedzenia), pan został - próbował kotka udobruchać.
*
*
Na razie kot jest pod pełną opieką tych państwa, z moją ew pomocą zastrzykową, co dalej - zobaczymy.
Miłą kolację przerwał telefon - Zdzisławowi spuchła łapka z wenflonem, pan sam wyjąć nie umie.
Spokojny, wolny świąteczny czwartek…
Przypomniał mi się podobny wolny z 2015
http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... cesja.htmlTo tradycyjnie - pomoc - na wszystko, na leczenie, szczepienie, odrobaczanie…. … Po prostu - łódzkie koty - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, ul. 11-go Listopada 4