» Czw sty 05, 2017 9:38
Re: Apel o przygarnięcie - opiekunka poważanie chora.
Bardzo Wam dziękuję. Tak naprawdę dopiero teraz mogę sobie spokojnie popłakać, że tam juz nigdy nie pójdę, kociarnia mnie nie obsiądzie, że straciłam miłe, pozytywne miejsce, gdzie zawsze można wpaść na dobrą kawę i pogadać (nie tylko o kotach). Pani Joanna do emerytury pracowała w administracji na UW, ale jeszcze w zeszłym roku pytała mnie, czy nie wiem o jakiejś pracy, bo chciała dorobić, dla tych kotów. Chodziła na kwesty. W skrupulatnie prowadzonym notesie, który miała ze sobą też w szpitalu były telefony, też do znajomej pani z fundacji, do sąsiadów. Wystarczyło dyskretnie zabrać, obdzwonić, to mogła zrobić rodzina...Liczyłam na to, ze kiedy stan zdrowia się trochę polepszy i wróci do mieszkania, przekonam do poszukania domów dla "młodzieży".
Zwierzaki trafiły dobrze, część z nich na pewno dużo zyska. Zuzia, Srebrna (też trochę odrzucona przez stado przez swoją arystokratyczną domieszkę krwi), Maciek wiecznie niedopieszczony, 3 wielkie czarne, które będą się teraz mogły ganiać po sporym ogrodzie. Starsze zyskały bardzo dobre, stabilne domy na resztę życia,
Było ich razem 13 - ta 14-tka uwzględniała Filipa, który odszedł w tym roku. Dopiero w połowie procesu do tego doszłam.
Właśnie dostałam sms - Magda i Dzidka adoptują się, jedzą, pozwalają głaskać.
Dziękuję za konkretną pomoc, bez zbędnych egzaltacji, ale skuteczną, motywującą mnie tez do biegania po sąsiadach i nie tracenia ani 1 dnia.