dorianna pisze:Początkowo bez rewelacji. Chłopaki były nerwowe, posykiwały na siebie i na nas, co normalnie się nie zdarza.
Uspokoiły się po wdrożeniu planu neutralizacji zapachu.
Sprzątamy łazienkę dwa razy dziennie, w tym raz z użyciem wirkonu, pierzemy codziennie wszystkie tekstylia, z którymi Mikser ma kontakt. Sami bierzemy prysznic i zmieniamy ubranie pomiędzy kontaktem z Miksiem, a naszymi kotami. Plus oczywiście intensywne wietrzenie mieszkania.
Nawet odwiedzające nas osoby potwierdzają, że w domu nie śmierdzi kocurem. A nasze koty, choć z pewnością mają czulszy węch niż goście, przy takim rygorze wróciły do normy.
Wow!
Dobrze wiedzieć, że się da nie przesiąknąć TAKIM zapachem. Duże brawo za wytrwałość i nieustanne kciuki za zdrówko Miksera!
Ależ piękna parka.