iza86 pisze:Po prostu musimy się jakoś trzymać i wierzyć w to, że kiedyś się spotkamy ponownie z naszymi małymi bąbelkami. Nie wiem czy jest dusza, czy jakaś energia, ale na pewno czuję, że on gdzieś jest...Musi być, bo samo pomyślenie, że umarł i nic już nie ma jest przerażająca:(
Często nazywałam go swoim bąbelkiem
Ja z kolei mam irracjonalne myśli, że On wróci. Że to jeszcze nie koniec naszej historii, która trwała stanowczo za krótko. Czasami mam wrażenie, że pozostałe koty wyczuwają jego obecność. Ostatnio Melka zaczęła wpatrywać się w przestrzeń w salonie, "wąchała" powietrze, podchodziła kilka metrów, po czym wycofywała się rakiem. Tego samego dnia (tj. Dzień Kota) kilkukrotnie powtórzyła taką akcję. W każdym razie nie wyobrażam sobie, żeby życie sprowadzało się do kupki kości i prochu...
Alija pisze:Dobrze znaleźć osoby myślące i czujące podobnie.
.
Wiedźma_00, mój kocurek tak jak Twój, też ma na imię Bogdan. Częściej Boguś, Bodzio Bandziorek . Najmilszy kocurek pod słońcem
, tak jak Twój z pewnością i wszystkie nasze koty, które kiedykolwiek były i będą
Boguś - piękne imię dla kota
U nas reaguje na Bogusia, Bogdana i Bogusława, ale tylko wtedy, kiedy sam ma na to ochotę. To nasz pierworodny czarnulek, który (podobnie jak pozostała dwójka) nie był w planach. Chcieliśmy koniecznie owczarka niemieckiego, koty nawet nie wchodziły w rachubę. Przedtem nigdy ich nie mieliśmy i do głowy by nam nie przyszło, że w ciągu pół roku zyskamy trzy pociechy. Przeprowadziliśmy się w nowe miejsce, szybko okazało się, że w spokojnej i wyludnionej okolicy nie mamy do kogo ust otworzyć. Żałowaliśmy zakupu domu i teraz śmiejemy się, że kupiliśmy go tylko po to, żeby zyskać koty. Nie sądziłam, że mogą dać tyle radości, ale i spowodować ogromny smutek swoim odejściem. W tym wypadku cierpienie nie tyle uszlachetnia, co uczy prawdziwej miłości do zwierząt.