Strata ukochanego kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 19, 2016 10:37 Strata ukochanego kota

Szukam wsparcia u innych osób kochających koty jak ja, ponieważ nie mogę sobie poradzić po stracie mojego ukochanego kotka.

Mój kot miał niecałe 8 lat i umarł 2 dni temu, nagle. Nie było mnie przy tym, bo umarł u moich rodziców. Poza drobnymi problemami z oczami i trawieniem, nie był chory.
Tego dnia, rano, był głaskany i przytulany jak zawsze, bez oznak choroby, sekundę później upadł, zaczął dusić i po chwili umarł. Szczęście w nieszczęściu, że ja tego nie widziałam, bo pękłoby mi serce jeszcze bardziej.
Poza kotem martwię się o psychikę moich rodziców, którzy widzieli ten makabryczny obraz, który głęboko zostanie w ich psychice i jedynie mogę sobie wyobrazić straszną panikę i szok, która wtedy miała miejsce. Jest mi niesamowicie smutno. Okazało się, że miał bliżej nieokreśloną wadę serca.
To był naprawdę mądry kot. Bardzo go kochałam i czasami rozmyślałam smutno, że przecież on będzie żył krócej ode mnie i co zrobię, gdy nastanie ten dzień. Ale nie sądziłam, że stanie sie to tak szybko. Gdyby był stary i chory, to o wiele łatwiej bym to zaakceptowała, zrozumiała, że tak po prostu jest i to normalne. Ale on umarł bez powodu, przez wypadek, nagle, a miał przed sobą jeszcze dużo kocich lat.
Uwielbiał gdy się go głaskało, gdziekolwiek. Zawsze głośno mruczał. Był bardzo przywiązany do naszej rodziny, niechętny dla obcych. Zawsze syczał na nich, bo nas "bronił". Był strasznie wybredny i rozpieszczony, jadł tylko te najlepsze karmy. Uwielbiał spać po 16-20 godzin. Nie lubił za bardzo bawić się kupionymi zabawkami. Najbardziej lubił pogniecione kartki papieru i ich szelest. Ja teraz nie mogę, znieść dźwięku gniecionego papieru. Gdy idę spać to słyszę ciągle charakterystyczny dźwięk jego wskakiwania i zeskakiwania z łóżka. Lubił siedzieć na tzw. "chlebek" ze schowanymi łapkami na łóżku lub podłodze i ciągle go widzę wszędzie właśnie w tej pozycji. Jedną bluzę mam dalej w jego sierści, bo nie chciało mi się nigdy tego czyścić rolką, strasznie syzyfowa praca. Tak mnie strasznie boli, że go nie ma. Nie mam teraz żadnego zwierzątka i na pewno długo mieć nie będę i taka pustka jest okropna, bo ja sobie nigdy nie wyobrażałam życia bez zwierzaka. One nie mają złych cech typowo ludzkich, nie oceniają po wyglądzie i zawsze będą nas kochać, niezależnie od tego kim jesteśmy.
Ten kotek dorastał razem ze mną, od gimnazjum do teraz, prawie końca studiów. Pamiętam, że gdy go kupiliśmy, był bardzo mały, chyba zbyt szybko odstawiony od matki. Miałam przez tydzień nie chodzić do szkoły, aby opiekować się tym małym kotkiem. To jak wygrać w totka dla dziecka. Gdy płakałam nad biurkiem, nad moimi ciężkimi studiami, to zawsze siedział mi na kolanach i mogłam go przytulić. Był nauczony, że klaśnięcie oznacza, że nie ma wskakiwać na kolana, tylko położyć się na łóżko.
Był naprawdę kochany i wspaniały, bardzo przywiązany do nas. Wiem, że kiedyś się z tym wszystkim pogodzę, ale jeszcze nie teraz. Mam wrażenie, że trzymając te wszystkie jego rzeczy, nie pozwalam mu spokojnie odejść. Nie jestem osobą wierzącą, a w takich momentach, bardzo bym chciała być. Mogłabym łatwiej myśleć, że teraz jest w lepszym świecie, że mnie widzi i nie chce, abym była tak smutna z jego powodu. Na pewno by nie chciał, abym teraz tak rozpaczała i byłoby mu tak samo przykro jak mi. Jedynie myślę w opanowany sposób, że tak po prostu czasami jest, takie rzeczy się zdarzają, że on miał pewnie, jakieś swoje kocie aspiracje i pragnienia i na pewno je spełnił, bo miał naprawdę dobrze.

Proszę jedynie o małe wsparcie :placz:

Dai

 
Posty: 4
Od: Śro paź 19, 2016 9:34

Post » Śro paź 19, 2016 16:12 Re: Strata ukochanego kota

Gdzie miałabyś znaleźć współczucie i wsparcíe, jeżeli nie tu, na kocim forum. Wszyscy, lub prawie wszyscy dobrze wiemy z własnego doświadczenia, jak się czujesz.
Współczuję bardzo :( . Wiesz, że z czasem będzie bolało mniej, ale ból zupełnie nie mija.
Niewiele mogę dodać, każdy inaczej przeżywa żałobę. Jedni usuwają z oczu wszystkie pamiątki, chroniąc się przed bólem, inni wciąż oglądają zdjęcia, domowe fílmiki... Ja należę do tych drugich.
Trzymaj się :1luvu:

PS. Koteczek wiedział, że był kochany. Miał u Ciebie dobre życie. Ta świadomość zawsze mi pomagała w takich chwilach

Alija

 
Posty: 2188
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 19, 2016 17:05 Re: Strata ukochanego kota

Ja też należę najwyraźniej do osób, które wolą zostawić rzeczy, a nie chować. Położyłam jego zabawki na półkę, nawet łopatka od kuwety została gdzie była. Rzuca mi się na głowę strasznie, przez kilka godzin jest dobrze, przez następne kilka rozpaczam. Nie mogę znieść tego, że od teraz należę do osób nieposiadających zwierzątka. To takie smutne i czuję się tak samotnie. :placz:

Dai

 
Posty: 4
Od: Śro paź 19, 2016 9:34

Post » Śro paź 19, 2016 18:56 Re: Strata ukochanego kota

bardzo,bardzo mi przykro,Dai.
kotek miał u was szczęśliwe życie...
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 19, 2016 19:11 Re: Strata ukochanego kota

Przytulam :cry:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43912
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 19, 2016 20:18 Re: Strata ukochanego kota

Bardzo Ci współczuję... wiem że Ci cieżko i przytulam mocno. Jak masz ochote to pisz. Wyrzucaj z siebie ból.
Przytulam mocno.
(*)
MAŁA Obrazek SPIJ SPOKOJNIE STOKROCIU Obrazek

mala1996

 
Posty: 451
Od: Pon sty 16, 2012 19:47

Post » Śro paź 19, 2016 20:43 Re: Strata ukochanego kota

Dai, to od Ciebie zależy, czy będziesz w gronie osób nie posiadających zwierzątka. Powiem Ci, że ja dawno temu po śmierci pierwszej kotki, wytrzymałam tylko albo aż 8 miesięcy bez zwierzątka. Nie chciałam więcej bólu rozstania. Bardzo źle wspominam tamten czas. A teraz wiem, że strach przed cierpieniem pozbawia człowieka radości. Nie można tego sobie robić...

Alija

 
Posty: 2188
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 19, 2016 20:59 Re: Strata ukochanego kota

Dziękuję bardzo. Nawet nie wiecie jak to wszystko było mi pomocne. Pozdrawiam serdecznie.

Dai

 
Posty: 4
Od: Śro paź 19, 2016 9:34

Post » Śro paź 19, 2016 21:33 Re: Strata ukochanego kota

Zapłacz
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to o wiele za wcześnie
choć może i z Bożej woli.

Zapłacz
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.

Zapłacz
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i – przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.

Potem
rozglądnij się wkoło
ale nie w górę;
patrz nisko
i – może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko…

A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę:
on w r ó c i…
Choć może w innym futerku.


To wiersz Franciszka Klimka....

Dai - on wróci....
Przytulam mocno

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15035
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 19, 2016 22:15 Re: Strata ukochanego kota

Dwa miesiące temu pisałam bardzo podobnego posta, również jako zupełnie nowa osoba na tym forum.
Nie mogłam trafić lepiej. I Ty też.
Na początku płacze sie co chwile... później co kilka godzin... później co kilka dni... Czas wycisza ból. Choć tak do końca chyba on nigdy nie mija.
Daj sobie czas. Wypłacz sie. Odszedł ktoś, kogo kochałaś. To boli.
A może za jakis czas, gdy będziesz już gotowa, przygarniesz jakaś kocią biedę szukająca domu.
Przytulam mocno
Sally (*) 12/2009
Milton (*) 8/2016

Obrazek
Amy

Obrazek
Sam i Frodo

CatnipAnia

 
Posty: 107
Od: Pt sie 19, 2016 15:25

Post » Śro paź 19, 2016 23:27 Re: Strata ukochanego kota

Dobrze cie rozumie :placz:
Moja 7letnia Tusia miala chore serce, chorowala od 3lat, każdy dzień był dla nas darem. I odeszla nagle 16.10.2016r o 6:56 :placz: Tego ranka zaczął deszcz padac, obudziłam sie nagle i poczułam w sercu dziwny ucisk spojrzałam na Tusie i juz wiedziałam, że ten deszcz jest dla nas :placz: Miała atak jedyne co mogłam w tamtej chwili zrobić to ją przytulić, glaskac i mowic do niej jak bardzo ją kocham, i ze zawsze bedzie w moim sercu :placz: :placz: i nagle odeszła :placz: :placz: moje serce pękło.
Wpadłam w taką histerie, dostałam ataku paniki, tulilam jej ciałko bardzo długo, mimo, ze juz jej nie bylo :placz: wszystko to było straszne :placz: miec swojego zwierzaka na rękach i widziec jego śmierć. I nie móc nic zrobić.

Nie sypiam normalnie, jak juz usne to na godzinę, dwie. Budze sie z płaczem, patrzę na jej zdjecia które wiszą na ścianie i pytam sie dlaczego :placz: Całą niedzielę, poniedziałek- jeden z moich kotow który bardzo kochal Tusie, zawsze ją myl, jak kładł sie obok niej, W tych dniach leżał kolo mnie, albo spal tam gdzie Tusia zawsze, drugi kot znow jest jakis nieswoj. Ponieważ dopiero w poniedziałek mogliśmy ją pochować na specjalnym cmentarzyku dla zwierząt, całą niedzielę była w domu :placz: Moze to chore, ale nie chciałam aby jej ciałko leżało gdzieś u weta, zeby byla sama , chciałam aby była w domu wśród swoich. Przykrylam ją kocykiem, glaskalam ją, mowilam do niej, żeby spala spokojnie,że jestem nadal i zeby sie nie bała.

Nie wiem może potrzebowałam czasu, calej niedzieli, zeby sie z nią pożegnać. W poniedziałek rano pojechaliśmy do schroniska na cmentarzyk :( Nie pozwoliłam nikomu, aby ją położyli do grobku. Sama to zrobiłam. Kucnelam w grobie trzymając ją na kolanach i ryczac znow :placz: w tamtej chwili gdzieś mialam wszystkich ludzi, tych którzy byli obok mnie, tych ktorzy wykopali dół.
Tulilam moją Tusie mówiąc do niej jak bardzo ją kocham, ze jestem obok i nadal będę. Ucalowalam ją i ulozylam w grobku, w kocyku aby nie bylo jej zimno, dalam jej ulubioną zabawke laserek(oczywiście jako że miala chore serce nie mogla biegać za nim, więc zawsze jej pod łapki kropkę czerwoną dawałam i tak sobie łapkami tupala, tak jakby tańczyła z łapki na łapkę :ryk:) Przykrylam ją całą :( i tylko przez łzy widzialam jak znika :placz:

Nadal jest mi źle, mam wahania nastroju, raz sie śmieje jak moje inne koty wariuja, zrobią cos śmiesznego, ale zaraz patrzę na zdjęcie Tusi i mówię sobie, ze nie jest mi dane sie śmiać, ze nie mam przecież prawa, i za chwilę znów płacz, po czym sie zawieszam i myślę.

Tusia zawsze przychodziła do mnie do łazienki wchodziła na deske i barankowala dobre 10-15min zanim położyła sie spać. Wczoraj mi tego cholernie brakowało i znow ryczalam :cry: Przychodziła tez do wc, wchodziła mi na kolana i ugniatala, tego tez juz nie ma :cry: Uwielbiala jak sie ją lekko po tylku klepalo :)
Zawsze wolalam do niej Tuuuuucka i od razu przybiegała :) i choc teraz nie przybiega, a wołam tak nadal, wiem ze jest obok mnie, to sie czuje.
Musze sie wziąść w garść dla swoich pozostałych kotów, i dla wolnozyjacych. Ale to wszystko jest cholernie trudne.

Przepraszam za prywatne, ale chyba tego mi bylo trzeba :cry: :cry:

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Czw paź 20, 2016 0:07 Re: Strata ukochanego kota

10 października w ciągu kilku godzin umarł mój ukochany kot. Miał tylko 5 lat.
Przypuszczam, że Twój mógł umrzeć z tego samego powodu.
Zakrzepica. Podobno nie ma na to ratunku.
Poczytaj mój wątek, tam jest link do artykułu na temat tej choroby.
Bez pomocy weterynarza kot umiera przez uduszenie.
viewtopic.php?f=1&t=177383
Na pierwszej stronie opisuję jak było.
Też się nie mogę pozbierać. Razem z moimi pozostałymi kotkami.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5474
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw paź 20, 2016 6:18 Re: Strata ukochanego kota

Bardzo bym chciała nie mieć w tej sprawie nic do powiedzenia, ale niestety... i ja straciłam moją ukochaną pierworodną kicię. Ból i pustka jest nie do zniesienia. Jest jednak coś, co może pomóc: poszukaj jakiejś fundacji prokociej w Twojej okolicy i zgłoś się na wolontariat. Będziesz miała styczność z kotami, będziesz mogła im pomagać, znajdować im super fajne domy i cieszyć się ich obecnością, a jednak nie zdradzisz swojego Kota. Pomyśl o tym. Mocno przytulam!
Obrazek

Pinezkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 2041
Od: Śro gru 17, 2014 20:53

Post » Czw paź 20, 2016 17:46 Re: Strata ukochanego kota

Nie zdradza się swojego kota ratując życie następnemu. Po prostu ratuje się życie kotu, który umarłby także, tylko z dala od nas, gdybyśmy mu nie zapewnili domu. Serio by umarł i serio mu ratujemy życie. I nie przeszkadza to w przeżywaniu żałoby po ukochanym kocie, który odszedł.
Obrazek
ObrazekObrazek

boniedydy

 
Posty: 1622
Od: Śro wrz 11, 2013 22:05

Post » Czw paź 20, 2016 18:51 Re: Strata ukochanego kota

Dai pisze:Proszę jedynie o małe wsparcie :placz:


w ramach wsparcia poradzę... bierz czym-prędzej innego kotka, któremu będziesz w stanie pomóc, najlepiej takiego który jest w niedoli (schron lub przepełniony DT)
przygarnięcie nowego domownika to nie zastępstwo, tylko "lek na rany" ;) a jednocześnie dobry uczynek.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ankacom, skaz i 208 gości