Strona 41 z 100

Re: (3)Mikunia.. Milenka dziękuje za pomoc!..zwalniam..Tato.

PostNapisane: Pon maja 07, 2018 19:26
przez MalgWroclaw
A ja bym się bała linczu współpasażerów

Re: (3)Mikunia.. Milenka dziękuje za pomoc!..zwalniam..Tato.

PostNapisane: Wto maja 08, 2018 13:35
przez Marzenia11
MalgWroclaw pisze:A ja bym się bała linczu współpasażerów

No właśnie z tego powodu ją puszczam. Zamknięta w transporterze drze się bardzo i wywołuje niezadowolenie współpasażerów. Gdy siedzi obok siedzi cicho, a nawet podsypia.
Ja wiem, że to nerwy, doskonale to wiem, niestety...

Re: (3)Mikunia.. Milenka dziękuje za pomoc!..zwalniam..Tato.

PostNapisane: Wto maja 08, 2018 13:36
przez Marzenia11
MonikaMroz pisze:Ja bym chyba padła jak bym tak miala wypuścić moje koty
DeeDee sliczna jest

Ja juz leze na oddziale. Jutro zabieg :strach:

trzymam nieustannie kciuki za zabieg! :ok: :ok: :ok:
DeeDee śliczna, ale dzisiaj w ogóle odmówiła jedzenia rano. Wciskała się w ścianę , aby tylko odsunąć się od miseczki.
Mocno się zmartwiłam.

Re: (3)Mikunia.. Milenka dziękuje za pomoc!..zwalniam..Tato.

PostNapisane: Śro maja 09, 2018 7:59
przez MonikaMroz
Zyje :D

Re: (3)Mikunia.. Milenka dziękuje za pomoc!..zwalniam..Tato.

PostNapisane: Czw maja 10, 2018 18:22
przez Marzenia11
MonikaMroz pisze:Zyje :D

:ok: :ok: :ok: :D

Re: (3)Mikunia.. Milenka dziękuje za pomoc!..zwalniam..Tato.

PostNapisane: Czw maja 10, 2018 18:28
przez Marzenia11
Wczoraj na cito popędziłam z DeeDee do wet. Kota tylko lezała, oczy pr`mrużone, wpatrzone w dal, zero reakcji na cokolwiek, na mnie, na inne koty, na otwieranie saszetki z jedzeniem no i kichanie. zatrwożyłam się okrutnie i pac, do gabinetu. Przygotowana na pobieranie krwi.
No trochę podziębiona jest, ale też dużo w tym wszystkim jej aktorstwa. W gabinecie już fuczała i prychała, a w ogóle jak ja brałam do torby i jechałyśmy metrem to się rozglądała ciekawie, pewnie sądziła, że wyjeżdżamy, jak to było ostatnio da razy. Zaskoczona w gabinecie fuczała, prychał, majtała ogonem itp. W końcu się obraziła. :mrgreen:
Dostała meloxican czy coś takiego, przeciwzapalne, przeciwbólowe i obietnicę kolejnej wizyty w piątek, jak nie zje dzisiaj śniadania. Powtórzyłam jej wieczorem więc dzisiaj rano zjadła pięknie. :wink: :ok:
Waga 15dkg mniejsza niż w grudniu - i powtarzam sobie, że wcale to nie bład pomiaru ani zniżka związana z ważeniem w innym gabinecie. Poza tym usłyszała, że jest śliczna, trochę za gruba, ale i tak dba o futro i mądra. No. :1luvu:

Re: (3)Mikunia.. Milenka dziękuje za pomoc!..zwalniam..Tato.

PostNapisane: Pt maja 11, 2018 10:26
przez MonikaMroz
Widocznie kota troszke adrenaliny potrzebowała zeby odżyć :D
Moze wlasnie teskni za tym zeby byc tylko z Toba i dlatego jej smutno

Re: (3)Mikunia.. Milenka dziękuje za pomoc!..zwalniam..Tato.

PostNapisane: Pt maja 11, 2018 16:42
przez Marzenia11
MonikaMroz pisze:Widocznie kota troszke adrenaliny potrzebowała zeby odżyć :D
Moze wlasnie teskni za tym zeby byc tylko z Toba i dlatego jej smutno

W jakiejś części tak. Ale też się okazało, że ona musiała odczuwać ból przez te kilka miesięcy :strach: Wczoraj wet powiedziała, żebym obserwowała, czy po tym leku nie odżyje i nie stanie się aktywniejsza, bo to będzie świadczyć o tym, że przestało ją boleć. no i faktycznie - DeeDee biegnąca kusem przez cały korytarz i generalnie polująca na wszystko i wszystkich to już dawno nie było tak...
I teraz pytanie - co ją bolało???? W grudniu nie dawała żadnych oznak bólu przy badaniu, w środę zresztą też nie. No to co? Zatoki? Łapy?

Re: (3) Mikunia i ja - szczęśliwe świętujemy!!! ...Tato..(*)

PostNapisane: Nie maja 13, 2018 9:57
przez Marzenia11
7 lat temu przyjechała do mnie Mika.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kompletnie dzika, zwaropiała, cuchnąca..
Dzisiaj zostało w niej dużo dzikości, ale tyleż samo piszczocha lub nawet więcej.
Nauczyła się od moich kotow rozpoczynając nauki od zdziwionego podniesienia do góry łapki, czym zaskoczyłą totalnie moje futra, które nie wiedziały jak się zachować. :mrgreen:
Mikunia choruje nieodwracalnie, pnn jest wyrokiem, ale oby jak najpóźniej.... :ok: :ok: :ok:

Re: (3) Mikunia i ja - szczęśliwe świętujemy!!! ...Tato..(*)

PostNapisane: Pon maja 14, 2018 9:33
przez MonikaMroz
Zaglądamy i czytamy zawsze. Jednak nie zawsze piszemy :D
Piekna Mika oby jak najdłużej pnn pozwoliło jej cieszyc sie kocim życiem :1luvu:
Wielu szczęśliwych dni dla Was <3

Re: (3) Mikunia i ja - szczęśliwe świętujemy!!! ...Tato..(*)

PostNapisane: Pon maja 14, 2018 9:48
przez mamaGiny
wszystkiego dobrego dla Was :)

Re: (3) Mikunia i ja - szczęśliwe świętujemy!!! ...Tato..(*)

PostNapisane: Wto maja 15, 2018 11:59
przez MalgWroclaw
Zdrowia
:kotek:
:201461

Re: (3) Mikunia i ja - szczęśliwe świętujemy!!! ...Tato..(*)

PostNapisane: Czw maja 17, 2018 17:44
przez Marzenia11
Wszystkim pięknie dziękujemy za życzenia :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: (3) Mikunia i ja - szczęśliwe świętujemy!!! ...Tato..(*)

PostNapisane: Czw maja 17, 2018 18:02
przez Marzenia11
A teraz trochę z tego co u nas słychać... Może ktoś przeczyta, a jak nie to dla potomnych pamiętnik.. :D

Zanim poszłam z DeeDee do wet a już po jej wyprawach ze mną do Olsztyna, zdarzyło mi się w nocy ją wziąć do łóżka na głaskanie. I sobie leżała, nawet przysnęła, a jak już miała dość to sobie szła z ogonem w górze. W ostatnich dniach już trzy razy się zdarzyło, że sama wskoczyła do łóżka i czekała na głaskanie, a potem zostawała spać.. a dzisiaj to nawet rano wskoczyła i czekała :D Ewidentnie jak chce być głaskana to przychodzi, tak jakby sobie zapamiętała to moje "branie na głaskanie" :1luvu:
Wczoraj byłam z nią u wet na kontroli - jest dużo lepiej, ona w lepszym humorze tez jest no i zaczęła normalnie jeść. Dlatego zważyłam ją z obawy, czy to schudnięcie to nie po prostu pusty żołądek, no ale nie. Na szczęście. Wczoraj była na czczo, bo krew badaliśmy i miała kolejne 10dkg mniej i mam nadzieję, że właśnie to był efekt pustego brzuszka.Pani wet srogo popatrzyła, bo 10dkg w tydzień jej się nie podobało, ale powiedziałam, /ze odchudzam ją na spokojnie, bez żadnych drastycznych ruchów i diet.

Rozmawiałam z wet o notce i jej zmianach skórnych i zaleciła zrobienie biorezonansu, żeby wiedzieć, znać przyczynę, a nie wrzucać w kotę sterydy. zadzwoniłam do Milvetu - koszt badania łącznie z wizytą to 280zł :strach: :strach: :strach: lekko zastygłam z telefonem w ręce przy uchu... Ciułam na bazarku - pomału, pomału uzbieram. Chyba. I chyba BARDZO pomału.

Milenka nadal łysa. Choć nie bardziej, ale liże się i futro nie ma szansy szybko odrosnąć. zastanawiam się nad dołączeniem do calmu obroży. Bardzo jej ten calm pomaga. Stała się asertywna, aktywna, bawi się z kotami, gania z notką, polują na siebie itp. No i wyraźnie komunikuje się ze mną kiedy i czego chce. Wskakuje do łóżka na głaskanie, ale wyraźnie pokazuje, ze jak jest za dużo kotów to ja mam do niej przyjść, że ona tak nie chce. Fajnie się bawi, wróciła do swojej starej zabawy w polowanie na piórka srocze w wannie. :mrgreen:

Nutusia nauczyła się już, ze wyciągnięta ręka stojącego czlowieka to niekoniecznie sygnał do ucieczki. Strasznie fajna się zrobiła. Wredota okropna ale i pieszczoch też :1luvu:

A Mikuni jakoś się trzyma i daje radę. Oby tak dalej albo lepiej i jak najdłużej :ok:

Re: (3) Mikunia i ja - szczęśliwe świętujemy!!! ...Tato..(*)

PostNapisane: Czw maja 17, 2018 20:12
przez MonikaMroz
Ale nie napisałaś co u Ciebie?

Jak z tym kaszlem okropnym. Jest jakaś poprawa po tej laryngologa?


Strasznie droga ta wizyta i badanie 280 zł. Szok :strach:
Ja nie pomogę tym razem ńiestety :placz: muszę ogarnąć swoje futra. A szczególnie te u mamy :roll: