Strona 87 z 100

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Śro sty 16, 2019 18:44
przez aga66
Zrobiłaś wszystko co było można. Proszę nie obwiniaj się bo to nie ma sensu i Mama na pewno by sobie tego nie życzyła. Mój Tata padł na plaży i umarł w kolka sekund. A mi się wydało śmieszne, bo upadł w taki dziwny sposób i to był koniec jego życia. Mam to cały czas przed oczami choć minęło 28 lat. Nie było pożegnania, uścisku. Nie było NIC.

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Śro sty 16, 2019 21:52
przez Marmolada18
Bardzo mi przykro, współczuję.

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Śro sty 16, 2019 22:17
przez Marzenia11
Dziękuję. Ale proszę Was. Nie ustawajcie w modlitwie. Ja mogę tracić nadzieję ale proszę abyście nie tracili. Do odwołania. Bardzo proszę. Błagam.

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 0:00
przez MalgWroclaw
Nie możesz tracić nadziei.

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 0:12
przez Atta
Myślimy cały czas... My mamy nadzieję, to i Ty musisz wierzyć w powodzenie. Wiara uskutecznia czyny :ok:

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 0:47
przez Marzenia11
Tak. W koncu Mama żyje.
Tyle że chciałam mieć pewność, taką bazę na moją zachwiana nadzieje, ze jak mi się zachwieje to mam bazę, Was, którym się nadzieja nie chwieje..

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 9:09
przez taizu
Nie ustajemy

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 9:10
przez ASK@
taizu pisze:Nie ustajemy

Zgadza się :ok:

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 9:35
przez Marzenia11
Dziękuję.
Bardzo płakałam wieczorem i w nocy, tak jakby Mamy już nie było.
A przecież jest. Nie mogę stracić nadziei skoro ona jeszcze jest. Nie mogę na to pozwolić.
Dziękuję Wam bardzo i proszę ciągle o modlitwę kciuki i wszystko inne.
Bądźcie tu ze mną.

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 11:09
przez MalgWroclaw
Myślę cały czas.

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 20:31
przez Marzenia11
Mama bez zmian. Zrobili jej dzisiaj tracheotomie żeby respirator podłączyć a nie żeby był w buzi gdzie już miała ranki.
Dostaję różne opowieści o ludziach którzy się wybudzili po dłuższym czasie, a nie dawano im szans.
Nie wiem jak będzie, nikt nie wie. Ale dopóki Mama żyje to będę w to wierzyć. Albo jeszcze inaczej, będę brać to co życie daje na bieżąco
Mama zawsze powtarza, planowanie to marnowanie czasu. Właśnie wracam do Warszawy. Została siostra a ja do Mamy wrócę w poniedziałek. I to na tyle planów.

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 20:53
przez aga66
Oby było dobrze! Myślę cały czas.

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 21:00
przez ASK@
Marzenko, spokojnie. Nie przeskoczysz niektórych spraw. Nie masz na to wpływu. Waznew, że Mama żyje!

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Czw sty 17, 2019 21:04
przez Marzenia11
Właśnie
I z tego się trzeba i warto cieszyć. Mamy nowy etap w życiu.
Dzisiaj spiewalysmy Mamie piosenki te które nam śpiewała w dzieciństwie i też taka z którą wchodziła rano do pokoju żeby nas obudzić. Opowiadamy jej ulubione programy itd itp.

Re: (3) Mika.. Tato..(*).. (*)...

PostNapisane: Pt sty 18, 2019 16:31
przez Marzenia11
Mamę przygotowują do ośrodka opieki paliatywnej.
Wczoraj zrobili tracheotomię, aby respirator nie był w buzi, a dzisiaj sondę prosto do żołądka.
Chyba jeśli się zdarzy cud to będzie to można odłączyć, prawda? nie jest to nieodwracalne?

Różnie sobie o tym myślimy, są różne mega emocje.
W nopcy, że Mama nie zasłuzyła na taki los, jaki ma teraz. Natomiast teraz rozmawiałam z siostrą i w sumie można do tego podejść tak że Mama dała nam prezent, czyli czas na oswojenie się z jej odejściem.
Mój Tataa był wciężkim mega stanie na oiomie w 2014 roku - nikt mu nie dawał szans. Wyszedł z tego, dla wszystkich to dotąd jest cud na cudy i zmarł nagle, też w nocy w łazience, Mama Go znalazła martwego.
Zawsze powtarzała, dlaczego on nie umarł wtedy, gdy każdy był na to prygotowany, gdy był tak ciężko choy tylko teraz, gdy się dobrze czuł i wszyscy są wszoku.. Stad pomysł, ze własnie po to Mama do nas wróciła, mimo że tak naprawdę 15 minut już nie żyła, była blada, ręce jej zaczęły sinieć..
I tak to..