Pewnie to banał, ze "nigdy nie sądziłąm, zę to napiszę, ale..."...
Ale - zmagamy się z rzeczywistością.
Pierwszy raz w życiu zabrakło mi jedzenia dla moich kotów. I to nie na jeden dzień.
Nie mogąc pozwolić sobie na luksus zrobienia zamówienia w zoo+ łatałam dziury, lekko spanikowana, rzeczami z Biedronki. Mika pokochała na zabój mięsko surowe. Raz kupiłam jakieś mielone w promocji, raz jakiegoś indyka, też w promocji.. Nie chce niczego innego jeść. Jak już zrobiłam zamówienie mokrej karmy za 100zł
(całe 5kg) to okazuje się, ze nie je... zakłaczona jest też bardzo - z trudem w czeluściach i odmętach znalazłam saszetkę miamora na kłaki. I się poprawił apetyt, ale na... miesko.
Dzisiaj poległam psychicznie w spożywczym , w moim spożywczym, gdzie dawno nie robiłam zakupów (ze dwa tygodnie, bo biegałam specjalnie do Biedronki). 2 tygodnie to dużo? nie wiem, ale wystarczająco, aby okazało się, ze masło, które kosztowało 3,2 teraz kosztuje 4,50 - naprawdę zastanowiłam się, czy kupić, ale stwierdziłam,ze to będzie grób emocjonalny, jak nie kupię. Jak jeszcze z masła zrezygnuję. Ser, który jest dostępny w kawałku (za 4,50 za 10dkg) i na wagę (4,30) dzisiaj kosztuje 11zł więcej na kg.
Nie mogę tego pojąć. Jednocześnie słyszę, zę średnia płąca to 3200. Mama mi wytłumaczyła, ze ja dostaję 200 a ktos 3000.
Wyszłam ze sklepu i przystanęłam na chwilę. Przy kasie paniom, zaznajomionym już od lat, powiedziałam, ze przestanę u nich robić zakupy, bo te podwyżki są zbyt duże i nie do ogarnięcia już.
Szukam pracy bardzo intensywnie ostatnio. I nikt mnie nie chce.
..................................
Niedawno bawiłam się z kotami. Ukochaną fasolką szparagową. Oczywiście próbując opanować ich rózne fochy i wzajemne i do mnie pretensje o to, dlaczego się z tą bawię jako pierwszą a nie z drugą itd.
I jak tak na nie patrzyłam pomyślałam sobie, że najważniejsze że mamy siebie.
Najważniejsza jest ta chwila.