Moja siostra wróciła z Sylwestra z ... psem
Wskoczył jej do samochodu, gdy pojechała na działkę (15km od Olsztyna). Psina za nic w świecie nie zamierzała sama wyjść ani nie reagowała na prośby o opuszczenie pojazdu. Więc najpierw pojechała na imprezę sylwestrową, a w nowy rok przyjechała i noc spędziła w naszej piwnicy.
Mama bojąca się od dzieciństwa psów strasznie się zdenerwowała. Psina miała wylądować we wtorek w schronisku jako lepszej opcji niż pozostanie na działkach sporadycznie o tej porze roku odwiedzanych przez ludzi. We wtorek rano się okazało, ze ma chipa, ale dwie godziny później-że nie zarejestrowanego. Schronisko miejskie nie chciało psiny przyjąć jako pochodzącej z innego rejonu
Siostra wydrukowała ogłoszenia i wróciła na działki, a ściślej: na wioskę niedaleko działek. Zapytała idącego mężczyznę, czy zna moze tego psa i wskazał dwa domy, w ktorych chyba mają takiego. W pierwszym pusto. Siostra zaczepiła nastolatka i zapytała, czy moze wie czyj to pies? Odpowiedź: "mój" - chłopak mieszkał w drugim wskazanym domu.
W ten sposób psina trafiła do swych włascicieli. Rodzina zastępcza tzn ktora adoptowała 6 czy 7 dzieci. Gromadka spora, psa wszyscy zaczęli tulić na wersalce to jedynie łeb wystawił i patrzył spojrzeniem pełnym udręczenia na siostrę wychodzącą, jakby ją chciał zapytać, czy widzi co zrobiła
Ale generalnie dom ok i warunki dla psiaka też dobre. Zresztą on sam zadbany, świeżo ostrzyżony, czyst, w dobrym stanie ogólnym. Dzieci przyznały, ze w sylwestra popołudniu robili próbe fajerwerków przed domem i zapomnieli pieska zamknąć
Najważniejsze, ze wszystko dobrze się skonczyło, tzn. pies w domu a nie w schronie.