Robi się.
Pierwsze od 8 lat urlop mam. Pogoda wymarzona
Palny ambitne, głównie mieszkaniowo jakies tam i Mama, ale jest ich tyle, ze powinnam mieć rok urlopu i dwa wory kasy
Mama w tygodniu w nocy upadła na podłogę i uderzyła plecami o kant lodówki. Miałam jechać wczoraj, ale z racji urlopu i tego, ze mogę pojechać w tygodniu umówiłam się z siostrą, ze ona pojedzie. Wracam w piątek późno do domu z pracy a moja DeeDee ledwo oddycha. Z trudem łapie powietrze pyszczkiem, tak ma zapakowany nos. Dałąm antybiotyk, zrobiłam inhalacje. Zaczeła jeść trochę wczoraj dopiero. Dobrze, ze nie musze jechać , trochę ją poleczę a jak nie wystarczy to wezmę ze sob,ą, zeby dawać lek.
Noci nosek i pyszczek lepszy, ale się mocno drapie. Zaczęlam przygotwania do wizyty - jak dotąd prześledziłam zamówienia z zooplusa z 2016 roku, aby wiedzieć co i jak często jedzą. Dzięki pomocy aamms
mamy transport samochodowy do Chotomowa.
Mika jest obbrzydliwie tulasna. Nie przeszło jej. Włazi mi na twarz, głowę, ciagle muszę jej dotykać inaczej zaczyna miauczeć. Duzo ze mną gada. NIGDY dotąd tak nie było. Jakoś się boję tej zmiany... Myslałam, ze to moze kolejna jakaś mniejsza rujka no ale nie. Milen aię znów wylizuje bo nie może się do mnie w nocy do łózka dostać. Mika to jest taka, ze jak leżały m,oje czarne Notka i Nutka porzytulone do mnie to i tak się wcisnęła. Robi to tak, ze podchodzi i zaczyna podbijać łebkiem, tak trąca, tryka aż w koncu pomału zmusi do odsunięcia się napół centymetra. Tyle jej wystarcza, aby się wcisnąć i kręcąc dupką ułozyć. Zobaczcie. Mam nadzieje, ze będzie trochę widać.