TOSIA i OGRYNIA osierocone koteczki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 14, 2016 23:59 TOSIA i OGRYNIA osierocone koteczki

To ja, Iwonami. Ta od Ogryni. To ja jej szukałam przez 5 miesięcy i znalazłam
Dziś pomagam i wspieram innych poszukujących swoich zgub.

Teraz ja potrzebuję porady.
Jak wiecie przygarnęłam z ulicy cztery koty. Dwa młode, rodzeństwo, Rysia i Tosię.
I dwie starsze kotki, Ogrynię i Babunię.
Stworzyły się w moim domu dwie oddzielne, ale bardzo ze sobą związane pary.
Gdy spojrzycie w mój podpis pod postem, par już nie ma.
W 2014 roku umarła Babunia.
W ostatni poniedziałek umarł Rysio. Młody, zdrowy 5 letni kot w ciągu kilku godzin zakończył życie. Zakrzepica.

I teraz problem. Tosia, siostra Rysia, nie chce jeść. Poświęcam jej dużo czasu, ale bawić się nie chce, bo Rysio był kotem z ADHD, który wnosił do domu życie, ruch i wszędzie go było pełno. Do zabawy był pierwszy, do jedzenia pierwszy, gdy przemawiałam czule do jego siostry albo Ogryni, czy Babuni, zawsze pierwszy.

Stawiam Tosi jedzenie, ogląda się za bratem. Biorę zabawkę, ogląda się gdzie jest brat.
Daję jakiś przysmak, ogląda się na boki, za siebie i wypatruje.
Rano chodzi po mieszkaniu, zmienia miejsca, rozgląda się. Potem idzie na ściankę wspinaczkową i śpi. Śpi bardzo długo. Nawet do 21:00. Wstaje po zwyczajowej porze kolacji.
Otwieram saszetkę po saszetce. Podchodzi i wącha, ale nie je. A jeszcze w niedzielę to jadła.
Indyka, nie. Kurczaka, nie. Ale za mięsem nigdy nie przepadała.
Z przyzwyczajenia z czasów bezdomności najchętniej jada Felixa, Gourmeta. Bozity nie.
Barfa kiedyś zrobiłam i oddałam. Nikt nie chciał.
Z suchych najchętniej Royal Canin, Sanabelle kupuję rzadziej, Purizon.

Obroża feromonowa, stres. Nigdy nie miała na sobie szelek, obróżek.
Feliway u mnie w domu nigdy nie zadziałał. Może za wysokie mieszkanie, nie wiem sama.

Wszystkie moje koty to koty dzikie. Rodzeństwo z wolno żyjącej matki i ojca. Ale dziś juź nie dzikie, choć z pewnymi charakterystycznymi odruchami.
Uprzedzę ewentualne pytania. Koty zabrałam z ulicy gdy zaczęto je truć, wypędzać z miejsca gdzie koty bytowały przez ponad 30 lat . Sporo rozeszło się po okolicznych posesjach. Te zostały. Zabrałam je więc do domu. Nie widziałam innej moźliwości ich ocalenia.

I teraz pytanie. CO ROBIĆ? żeby Tosia jadła. Może jakieś karmy dla niejadków?
Wszelkie rady i podpowiedzi mile widziane.
Ostatnio edytowano Wto mar 07, 2017 6:57 przez Iwonami, łącznie edytowano 2 razy
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5474
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob paź 15, 2016 6:20 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

nie jestem do końca przekonana czy w tej sytuacji zmiana karmy to dobry wybór, bo widać że bardzo źle znosi zmianę otoczenia
drugiej strony - zjeść musi..
próbowałaś karmy dla niejadków ?
http://justine-abroad.blogspot.com/2013 ... rwowe.html
Wojtusiu... zabrałeś moje serce. odwiedź mnie proszę, kiedyś..we śnie..w innym futerku.
ObrazekObrazek

mamaGiny

Avatar użytkownika
 
Posty: 7113
Od: Pon maja 10, 2010 10:30
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob paź 15, 2016 12:58 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

Iwona a whiskasa próbowalaś? czasem koty zaskakują.....

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15059
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob paź 15, 2016 13:07 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

O rany, Iwonko dopiero doczytałam i nie mogę uwierzyć, że nie ma już Rysia, no nie mogę ... :cry:
Cudny kocurek z ADHD, jeszcze niedawno czytałam, że zwala Ogrynię z parapetu okiennego i sam się rozwala po całości ...
Zawsze się śmiałam, jak nazywałaś go "chamem" , a on chyba był bardzo zazdrosny o Twoją uwagę i o Twoją miłość :cry: .
Strasznie mi przykro i bardzo, bardzo Ci współczuję straty ...

A Tosia chyba potrzebuje czasu, dla niej to zapewne niemały szok, że nie ma koło niej brata, który był od zawsze ... :cry:
Może podaj jej odrobinę Peritolu na apetyt. Biedna koteńka :cry:

Nie mogę uwierzyć, nie mogę ...


Napisz jak będziesz miała czas, co to za podstępna ta zakrzepica, czy można przeciwdziałać jakoś profilaktycznie ? Czy spada jak grom z jasnego nieba ?

Przytulam Iwonko :cry:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7320
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Sob paź 15, 2016 13:11 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

:cry:
Obrazek
Misia [*] u mnie 28.04.2017-14.06.2018

Meteorolog1

Avatar użytkownika
 
Posty: 3714
Od: Sob lis 23, 2013 0:42
Lokalizacja: Olesno (opolskie)

Post » Sob paź 15, 2016 13:37 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

kiedy Rysio byl jeszcze w klinice - Iwona podesłała mi to http://www.kardiologiaweterynaryjna.pl/ ... bolizm.php

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15059
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob paź 15, 2016 13:50 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

Dzięki Iza :cry:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7320
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Sob paź 15, 2016 14:07 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

kocurek mojej dalszej sąsiadki umarł praktycznie w ciągi dwóch godzin - był taki troszkę osowiały, chciał iść spać do sypialni na piętrze, więc go zaniosła, bo to trójlapek był i stromymi schodami ciężko mu się wchodziło. Po godzinie usłyszala koci krzyk, weszla na górę , kot już nie oddychal. :placz:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15059
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob paź 15, 2016 14:17 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

kwinta pisze:Napisz jak będziesz miała czas, co to za podstępna ta zakrzepica, czy można przeciwdziałać jakoś profilaktycznie ? Czy spada jak grom z jasnego nieba ?
Przytulam Iwonko :cry:

Lucynko, zakrzepica to kat. Zabija szybko.
Rysio (tydzień temu w niedzielę) jeszcze o 15:00 był zdrowym kotem. Nigdy przedtem nie był u weterynarza z powodów zdrowotnych.
Ok. 17:00 przyszedł do mnie do łazienki jak zwykle, przysiadł przy moich nogach i próbował wymiotować. Myslałam, że chodzi o kulę włosową. Ale to była tylko ślina w sporej ilości.
Potem zauważyłam, że ślady są jeszcze w kilku innych miejscach w mieszkaniu.
Postanowiłam poobserwować. Jedno tylko co zauważyłam. Był dziwnie zimny.
Ułożył się pod stołem, więc go przykryłam kocykiem. Po niedługim czasie zaczął zmieniać miejsca. Gdy wszedł do kuwety (była z kocim urobkiem Ogryni) i tam siedział i nie wychodził, wiedziałam już, że nie jest dobrze. Pobiegłam do garażu uruchomić samochód (siadł akumulator), ale nie udało się.
Gdy wrociłam do mieszkania (godz. 19:00) Rysio leżał przy kanapie jak szmatka i płakał.
Galopem taksówka i do lecznicy. Tam zmierzono mu temperaturę (33,4 C) i zaczęto grzać poduszką elektryczną. Siedziałam obok niego, oparłam rękę o transporter, bo siedział w dolnej części pod kocykiem, szczelnie zawinięty. Wtedy wydarzyło się coś niezwykłego.
Wsuwał mi kilka razy łapkę w moją dłoń, nigdy tak nie robił. Łapki były dla mnie zawsze zakazane. A są dla mnie fetyszem, kocie łapiny. Nigdy nie wolno mi było ich dotykać, każda próba kończyła się ucieczką lub pazurzastym klapsem.
W lecznicy był dyżur, lekarka akurat zajmowała się psem po wypadku, zbadała Rysia i powiedziała, że ma ledwo wyczuwalne tętno, że to jest zator, że to bardzo poważny stan i że rokowania są bardzo złe. Mimo grzania temperatura spadała. Było już 32 stopnie. Robiono przy nim zabiegi, był wenflon, dostał zastrzyk z morfiny, bo bardzo płakał.
W pewnym momencie lekarka z techniczką porwały go dosłownie ze stołu i wybiegły.
Powiedziała mi, gdy wróciła, że on jest w stanie agonalnym, przestał oddychać, został zaintubowany, był reanimowany i oddech wrócił. I że muszę go zostawić w szpitalu. Wytłumaczyła mi, że to jest zakrzepica i że ratunku właściwie nie ma. Że muszę się przygotowac na najgorsze.
A ja, szlochałam, nie docierało to wszystko do mnie. Byłam półprzytomna.
Wróciłam do domu, a o godzinie 1:40 zadzwoniła lekarka, że Rysio był drugi raz reanimowany, niestety bez powodzenia i umarł. A ta ślina to była wydzielina z płuc. Po śmierci zrobiła mu rentgen. Serce miał wielkości jabłka. Tam najprawdopodobniej dotarł skrzep.
We wtorek rano odebrałam go z lecznicy i pochowałam.

Zakrzepica u kota jest wyrokiem śmierci. Zresztą i u ludzi niewielka jest szansa na życie.
I tak ta podstępna choroba zabrała mi mojego ukochanego Rysia, złamała serce.
On wnosił w mój smutny czas, po stracie mamy, ukochanej cioci, radość i życie.
Zawsze mnie witał przy drzwiach, chodził za mną jak piesek, płatał figle, zaczepiał i robił miny.
Był wszędzie gdzie i ja. Mówił mi, że mnie kocha, przez charakterystyczne przymrużanie oczu.
Dokuczał Tosi i Ogryni, czasem się z nimi poszturchał, ale Tosi przed Ogrynia zawsze bronił.

Teraz jest strasznie smutno i pusto. Ogryni ta śmierć nie dotknęła, ona jeszcze czasem szuka po kątach Babuni. Natomiast Tosia, to jest smutek ogromny.

Robię sobie wyrzuty, jak to zwykle w takich sytuacjach, czy czegoś nie przeoczyam, nie zaniedbałam.
Ale już dwie moje koleżanki mające stałych weterynarzy mowią, że ich lekarze potwierdzają, że przy zakrzepicy nie ma szans.
Tu można poczytać w szczegółach o tej podstępnej chorobie.

http://www.kardiologiaweterynaryjna.pl/ ... bolizm.php

Obrazek

I ostatnie zdjęcie.

Obrazek
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5474
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob paź 15, 2016 14:39 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

Tak było:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5474
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob paź 15, 2016 14:43 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

izka53 pisze:Iwona a whiskasa próbowalaś? czasem koty zaskakują.....

Próbowałam, nie chce. Mam i Shebę, Gourmeta w różnych wydaniach.
Zjadła trochę "smaczków" ale tych moźna podać dziennie 40 "krokiecików", z tym że się wciąż ogląda, czy brat nie przyjdzie coś jej wykraść.
Myślę o jakiejś mokrej karmie dla niejadków, o ile taka istnieje.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5474
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob paź 15, 2016 14:54 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

Ostatnie zdjęcie pokazuje jaki był Rysiu na codzień , wywołał teraz u mnie uśmiech, właśnie takiego go będę pamiętać...
Mam nadzieję, że Tosia się jakoś pozbiera i zacznie jeść, ale swoją żałobę musi przejść, tak samo jak my ludzie :cry: .
Iwonko, jesteś wielką orędowniczką nierozdzielania rodzeństw psich i kocich a teraz we własnym domu musisz się z tym zmierzyć z powodu śmierci Rysia :cry: Współczuję z całego serca .
Ukochaj Tosieńkę, ucałuj mocno ...
I naszą sławną Ogrynię - TEŻ ucałuj :1luvu:

A choroba faktycznie okrutna i podstępna :(
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7320
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Sob paź 15, 2016 15:05 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

Z lekarstw doraznych kojarze relanium i peritol - sama nie stosowalam. zaslyszane od znajomych.
ObrazekObrazek

Romi85

Avatar użytkownika
 
Posty: 1808
Od: Wto lut 18, 2014 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 15, 2016 15:13 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

kwinta pisze:Iwonko, jesteś wielką orędowniczką nierozdzielania rodzeństw psich i kocich a teraz we własnym domu musisz się z tym zmierzyć z powodu śmierci Rysia :cry: Współczuję z całego serca .
Ukochaj Tosieńkę, ucałuj mocno ...
I naszą sławną Ogrynię - TEŻ ucałuj :1luvu:

A choroba faktycznie okrutna i podstępna :(

Właśnie dlatego, że mam w domu pary, tak walczę o nierozdzielanie związanych ze sobą zwierząt.

A Ogrynia to już staruszka.

Obrazek
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5474
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob paź 15, 2016 16:00 Re: KOTECZKA TOSIA NIE CHCE JEŚĆ-umarł jej brat-prośba o rad

Czytam i ryczę ,ściskam Cię Iwonko mocno. :(
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43916
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 347 gości