» Nie sie 27, 2017 18:52
Re: Już nie Śródborów, jednak JOKOT wciąż w lesie
Długo nie odzywałam się. Najpierw nie miałam możliwości, potem siły, teraz co prawda siły mam też niezbyt wiele, ale nie bardzo wiedziałam jak zacząć...
Przyjaciele-kociarze ratują nie tylko koty. Uratowali też mnie. Dwa tygodnie temu miałam zawał serca. Gdybym była jak zwykle sama w domu, to pewnie już by mnie nie było po tej stronie. Cudownym dla mnie zbiegiem okoliczności, na weekend przyjechali do mnie ASK@ z Januszem - kto bywa u ASKi na wątku, to wie o ich "weekendzie stulecia". Akcja stulecia polegała na organizowaniu karetki i śmigłowca dla mnie, a potem razem z Hanią66 i moją sąsiedzką przyjaciółką organizowaniu domu ze zwierzętami.
Jestem z powrotem w domu, ale o normalnym funkcjonowaniu mowy nie ma. Więc polegam dalej na pomocy Przyjaciół. Dzięki Eli mam teraz opiekę ja i zwierzaki.
Wiem, że dostałam drugą szansę. Nie jestem oryginalna, mam dużo przemyśleń, trochę postanowień, sporo dystansu do spraw, które jeszcze niedawno zaprzątały mi głowę i duszę. Teraz staram się wrócić do formy i dziękuję Opatrzności, że jeszcze tu jestem.
Dziękuję Wszystkim za dobre słowa i pomoc, która jest dla mnie bezcenna.