Łał! Ale historia!!! kiedyś widziałem filmik, gdzie kot uratował dziecko, na które napadł pies. Gdyby nie atak kota, to pies by mocno pogryzł dzieciaka.
A u nas w życie wchodzi plan "kot-dom"
Ja i córeczka Kalinka postanowiłyśmy, że zrobimy wszystko aby kociak koniec końców był w domu.
Z moim mężem trzeba działać ostrożnie i przede wszystkim po woli. Druga zasada to taka, aby nic mu nie narzucać, żeby wszystko wyglądało tak, że to jego decyzje, a nie nasze.
Wiec plan wygląda tak:
1. Kot na tarasie, wychodzimy do niego, tulimy się itp.
2. Kot niby przypadkiem na naszych rękach w domu (niby po coś się wróciłam do domu, no i juz na moment weszłam z kotem)
3. Kalince bardzo zimno na tarasie jak stale wychodzi do kotka i raz po raz bierze go do domu, aby młoda się z nim potuliła.
4. Angażujemy męża w karmienie kota (mega frajda - każdy chce karmić)
5. Mąż i kot się polubili, kot za każdym razem pakuje się na kolana męża, czym zdobywa jego serce.
6. Kot niby przypadkiem wślizgnął się do domu, pies ok, mąż wzburzony, ale dobra " niech kot sobie pozwiedza chałupę, niech zapozna się z psem"
7. Kot codziennie wchodzi do Kalinki pokoju, bawi się, zwiedza dom.
8. Kupuję zupełnie przypadkowo "za pół darmo" drapak, który idealnie pasuje do salonu
9. Kalinka za swoje pieniążki ze skarbonki kupuje posłanko i kuwetę.
10. KOT MA NOWY DOM!!!!!
Obecnie jesteśmy na etapie 6.
Problem polega na tym, że mąż nie pozwala kotu na dłużej być w domu, bo mówi, że jego sierść teraz przygotowuje się do zimy (faktycznie dostał piękne, grube futro) i jak będzie często w domu, to zmieni sierść na letnią i będzie marzł.
Nie wiem na ile to prawda....