Trudno się dziwić, gdy koty od małego żyją w dużym stadzie, żeby potem dobrze czuły sie samemu. Tak myślałam,że Dzidek podzieli losy Baśki. Niestety
My z kuzynką od 2 lat znajdujemy domy dla zwierzów niczyich, więc to i tak jest cud, że dopiero tej zimy jeden z nich zwiał i wrócił do domu kuzynki. Taki półdziki przez nas oswojony, a jednak na tyle przywykł do warunków, że nie dał sie przekonać do wypasionego domostwa nowych ludzi. Zresztą on tylko na dworze chce siedzieć, bo o 5-6 rano dziera się, chce wyjść.
Inna sytuacja to państwo,którzy mieli problem z sikająca gdzie popadnie panną. Odezwali się dopiero po miesiącu, gdy zweryfikowali stan u weterynarza. Pani stwierdzi,że to z nimi coś nei tak skoro kotka tak się zachowuje
Myślałyśmy,że chcą się spotkać, żeby ją oddać,a oni chcieli sprawdzić jak zachowuje się z innymi kotami. I w końcu spłynęło objawienie,że ona źle sie czuje w pojedynkę, więc dobrali jeszcze dwa koty. Jeden będący idealnym towarzystwem dla kotki (tak samo pomylony, jak ona
), a druga koteczka spokojna,lubiąca podziwiac widoki za oknem, ale wyjśc na zewnątrz nawet latem nie chciała. Okazało się, że idealnie koresponduje ze starsza panią unieruchomioną w łóżku. Niby poszła tak na próbę z nimi,a już na drugi dzień był telefon,że kotka nie odstępuję tamtej pani. Cudnie, gdy potrafią się tak dobrać typy międzygatunkowe