Re: Niechciane, Babunia rak:( Pusia-chłoniak?:( Boluś zator[
Napisane: Pon paź 02, 2017 22:13
Niestety nie byłam dzisiaj w lecznicy bo inne sprawy przedłużyły się i potem już nie miałam siły znowu do miasta jechać.
Pojechałam do pani gdzie przebywają te 4 kocice i maluszki w bloku viewtopic.php?f=1&t=176831&p=11843678&hilit=przy+ulicy#p11843678
kocice głaskałam, brzuszki zaokrąglone, latają po ulicy i chciały wejść mi do auta, maluszek jeden zaginął.
Opiekunka bardzo chora znowu idzie do szpitala na chemię chcę jej pomóc w zarejestrowaniu się jako karmicielka i dlatego dzisiaj zabrałam ją i tą druga osobę gdzie są 3 kocice viewtopic.php?f=13&t=181878 do urzędu ale traf, ze osoba która zajmuje się tym tematem akurat jest 2 dni na urlopie. We środę jedziemy ponownie ale pisma w sekretariacie zostawione.
Dopinane są też na ostatni guzik rozmowy dotyczące sterylizacji kotek pod opieką zarejestrowanych karmicieli a jak do tej pory taka osoba jestem ja, ale mam nadzieję, że w najbliższych dniach to się zmieni. Do tej pory nie było pomocy ze strony urzędu w sterylizacjach i wszystkie koty chachałam na koszt Powszechnej Sterylizacji co nie powinno mieć miejsca, bo to na urzędzie spoczywa obowiązek sterylizacji bezdomnych kotów gdzie są zobligowani do tego odpowiednią ustawą.
Do tego ludziom się nie chce ruszyć tyłka do urzędu, lepiej dzwonić do mnie co miało miejsce w ostatnią sobotę gdzie są dwie kocice.
Poprosiłam aby pani udała się do urzędu oraz złożyła pismo ale pisma składać nie chciała bo tam jakieś spray załatwia inne, to powiedziałam, żeby chociaż do tej pani zgłosiła problem czego widać nie uczyniła, bo nie zadzwoniła już do mnie. Kocica ruda to pewnie dalej będzie liczyła na to, że powydaje maluszki bele gdzie byle pozbyć się problemu. Kocica w tamtym roku jako maluszka przyszła do niej i tak rodzi 2 razy w roku.
Ja nie odmówiłam sterylizacji bo powiedziałam, że jak nic nie wskóra w urzędzie to jej pomogę, ale jak widać zero własnej inicjatywy.
Mam jednak nadzieję, że może się odezwie a jak nie to zadzwonię do niej by pomóc tym kocicom.
Ło matko ile się napisałam aż mnie kręgosłup rozbolał.
Nie pojechałam z Pusią bo zaczęła jeść ale jutro już chyba mnie nie minie wyjazd do lecznicy z Pusią i Babunią.
Pojechałam do pani gdzie przebywają te 4 kocice i maluszki w bloku viewtopic.php?f=1&t=176831&p=11843678&hilit=przy+ulicy#p11843678
kocice głaskałam, brzuszki zaokrąglone, latają po ulicy i chciały wejść mi do auta, maluszek jeden zaginął.
Opiekunka bardzo chora znowu idzie do szpitala na chemię chcę jej pomóc w zarejestrowaniu się jako karmicielka i dlatego dzisiaj zabrałam ją i tą druga osobę gdzie są 3 kocice viewtopic.php?f=13&t=181878 do urzędu ale traf, ze osoba która zajmuje się tym tematem akurat jest 2 dni na urlopie. We środę jedziemy ponownie ale pisma w sekretariacie zostawione.
Dopinane są też na ostatni guzik rozmowy dotyczące sterylizacji kotek pod opieką zarejestrowanych karmicieli a jak do tej pory taka osoba jestem ja, ale mam nadzieję, że w najbliższych dniach to się zmieni. Do tej pory nie było pomocy ze strony urzędu w sterylizacjach i wszystkie koty chachałam na koszt Powszechnej Sterylizacji co nie powinno mieć miejsca, bo to na urzędzie spoczywa obowiązek sterylizacji bezdomnych kotów gdzie są zobligowani do tego odpowiednią ustawą.
Do tego ludziom się nie chce ruszyć tyłka do urzędu, lepiej dzwonić do mnie co miało miejsce w ostatnią sobotę gdzie są dwie kocice.
Poprosiłam aby pani udała się do urzędu oraz złożyła pismo ale pisma składać nie chciała bo tam jakieś spray załatwia inne, to powiedziałam, żeby chociaż do tej pani zgłosiła problem czego widać nie uczyniła, bo nie zadzwoniła już do mnie. Kocica ruda to pewnie dalej będzie liczyła na to, że powydaje maluszki bele gdzie byle pozbyć się problemu. Kocica w tamtym roku jako maluszka przyszła do niej i tak rodzi 2 razy w roku.
Ja nie odmówiłam sterylizacji bo powiedziałam, że jak nic nie wskóra w urzędzie to jej pomogę, ale jak widać zero własnej inicjatywy.
Mam jednak nadzieję, że może się odezwie a jak nie to zadzwonię do niej by pomóc tym kocicom.
Ło matko ile się napisałam aż mnie kręgosłup rozbolał.
Nie pojechałam z Pusią bo zaczęła jeść ale jutro już chyba mnie nie minie wyjazd do lecznicy z Pusią i Babunią.