Byłam z koleżanką na łapance 2 kotek z tego wątku
viewtopic.php?f=1&t=182046 jedna nam się
zaniedługo złapała choć w stadzie 7 kotów pilnowanie aby do klatki weszła ta która powinna to nie jest wcale łatwe.
Następnie w oczekiwaniu na drugą koteczkę której nie widziałyśmy, doszła sąsiadka z bloku i powiedziała nam, ze jest jednego mniej bo w sobotę jeden kotek leżał potrącony na ulicy ale jak zeszła na dół to już go nie było na ulicy.
My już czarne myśli, bo jak potrącony to może gdzieś w krzakach leży bez pomocy.
Po chwili zobaczyłam w piwnicznym okienku znajomą mordeczkę i koteczka wyszła za jedzeniem przed blok na chodnik.
Widać było, że jest jakaś niewyraźna i wyglądała jakby było pękniecie przepony.
Kota z takim podejrzeniem nie można było nie złapać i po 2 godzinach oczekiwania i pilnowania aby pozostałe koty nie weszły do piwnic gdzie stała klatka łapka, koteczka weszła do klatki po czym została odwieziona razem z siostrą do lecznicy.
koteczka jest już otworzona i jej stan jest bardzo ciężki, bo tak jak myślałam, ma pęknięcie przepony i pękniecie śledziony.
Lekarz ratuje teraz jej życie i trzymajcie kciuki za tą bidulkę.
Koszt operacji to około 1000 złotych.