Atta pisze:A czy pan jest myślący? Bo jeśli jest to powinien wytłumaczyć córce, że kociakiem jest się przez chwilę, więc co potem? Stanie się większe, będzie mniej słodkie to wystawi się za drzwi?? A gdy zachoruje? Malutkie koty tez chorują i wtedy nie widzi się w nich słodkich pupilów, bo bywają w naprawdę nędznej kondycji, zaostrzającej sie z dnia na dzień.
Nie wiem,może to kwestia tego,że ci ludzie nie mieli jeszcze kotów u siebie i nie zdają sobie sprawy,że nawet stare koty potrafią być "słodkie", szaleć jak perszingi i robić rózne rzeczy, tak nieświadomie, a człowiek pokłada się ze śmiechu. Ale to chyba trzeba kochać zwierzęta mimo wszystko, a nie za coś.
Pan już miał jednego kotka z tego forum który niedawno odszedł.
Nigdy na siłę nie namawiam do wzięcia mojego podopiecznego, nie wciskam, nie nalegam. Chcę aby kot/koty został pokochany właśnie za to jaki jest czy są, a nie za coś jak piszesz Atta.
To też nie są koty które są u mnie króciutko, to koty które wymagały długiego leczenia a tym samym wyrosły
z wieku słodkiego i stały się praktycznie mało adopcyjnymi kotami.
Czy tak być powinno? Nie, i do polubienia takiego kota nie zmuszę, bo jaki byłby ich los w takim domu?
Śmiem wątpić, że byłby kochany i zaopiekowany, bo nie o taki dom mi chodzi dla moich podopiecznych bardzo po przejściach.
Teraz mam 22 koty + piesek + jeże + bezdomne dokarmiane. Adopcje idą ciężko, bo przecież ze zdjęć widać, że mają dobrze i są bezpieczne, ale czy tak do końca?
Dopiero pierwszy raz w tym roku zobaczyłam jeża który u nas się stołuje, ale ślady jego bytności już wcześniej dały się zauważyć.
Malutka obserwuje co to też tam się porusza za drzwiami