Niechciane, przewlekle chore. Dzień po dniu...Pusia ['] :(

Kciuki za Tolę :ok:

Wracaj koteńko szybko do zdrowia i do domu.

I mam kolejną z tego miejsca :cry:

Już właśnie byłam w lecznicy, oczy zaropiałe, spojówki żywoczerwone, silnie obrzęknięte, na prawym oku w centralnej części wrzód rogówki a do tego świerzb uszny tak masakryczny jak mało kiedy spotykany.

a to maluszków opis z 28 IX

Dołączyłam tą bidę do tych maluszków z tamtego miejsca viewtopic.php?f=1&t=177132

Rano o 8 godzinie jak oprzątałam te malutkie ślepinki dzwoni telefon, patrzę numer lecznicy gdzie jest Tola, nogi mi się ugięły....
Pan doktór który ją operował zapytał czy mogę przyjechać, bo Tola wyrwała sobie wenflon a muszą jej leki podać a jest nieobsługiwalna.
Do tego ona mało tam je ze stresu i jak pojadę to zobaczymy czy nie każą mi jej zabrać do domu.

Ślepinki już po zakraplaniu oczek i podaniu leków bez problemu, ta ciut starsza bardzo zestresowana ale mimo, ze warczy na mnie to biorę ją na kolana i robię co zrobić muszę a ona cierpliwie poddaje się tym zabiegom. je tyle, ze głowa mała zresztą jak one wszystkie bidy co takiej karmy (animonda cary kitten) na oczy nie widziały. Mój mąż mówi (one są w jego pokoiku) że prawie cały czas w nocy jedzą suchą karmę smilla kitten.

Idę wziąć coś na ból kręgosłupa, obrobić dzikusy viewtopic.php?f=1&t=174905
i potem jadę do dziecka/Toli do lecznicy.

Aniu, duchowo ci towarzyszę, wymiziaj Tolunię :201461

i resztę koteczków

KULAK pisze:Aniu, duchowo ci towarzyszę, wymiziaj Tolunię i resztę koteczków

Dziękuję

Przywiozłam dziewczynkę już do domu.
W lecznicy powiedziano mi, że Tola nie miała tylko w jednym miejscu pękniętej przepony bo ona ją miała dosłownie jak sito czego nigdy czegoś takiego nie widzieli bo raczej jest pękniecie w jednym miejscu i z czym sobie przy dobrej fachowości lekarzy można dać radę. W przypadku Toli usłyszałam, że to cud ze żyje i cud, że udało się lekarzom ją połatać.

Dostałam leki dożylne do domu do podania wieczorem i jutro na 14 godzinę musimy jechać na kontrolę do kliniki.
Po przyjechaniu do domu dałam Toli jej ulubione felixy i pojadła trochę i potem znowu trochę a w lecznicy nic nie chciała i była nieobsługiwalna.
Jak tylko tam weszłam do szpitalika i gdy zaczęłam ją miziać to zaczęła mruczeć i śmiali się, że ''o, kotek mruczy'' miała założony wenflon i dostała leki grzeczniutko leżąc bo spokojna, że przy swojej pańci.

w oczekiwaniu na wypuszczeniu w domciu

dziecko głodne było

położyłam jej posłanko na podłodze a ona tylko na mnie patrzy abym ją miziała

Obrazek

wymiziałam ją a ona tak się wdzięczyła do tego i już spokojna....

z lewej łapki sobie z wenflonem poradziła

Teraz właśnie już musiałam jej znowu dać jeść, czyli już poszła czwarty raz jeść.

Dzisiaj zapłaciłam 640 złotych.

Jeszcze wkleję zdjęcia Kubusia po grzybobraniu a wypływ z oczek ma cały czas

Tolunia kochana :201461

,że jest już w domku, zdrowiej, Aniu :1luvu:

KULAK pisze:Tolunia kochana ,że jest już w domku, zdrowiej, Aniu

Tola już po podaniu leków dożylnych Biotrakson 1ml i Metronidazol 8ml. i jutro rano znowu bo 2x1. Boję się trochę bo najpierw trzeba przepłukać żyłę a potem powolutku wciskać leki.

Obrazek

Byłam z Tolą w lecznicy na kontroli. Panna dostała zastrzyki chyba 3 czy 4 a do domu wałówka na kolejne dni.
Mam nadzieję, że wenflon wytrzyma jeszcze ze 2 dni a potem trzeba nowy założyć.
Oczywiście kotka zrobiła kupkę w kontenerku co przewidziałam i zawsze podkładam podkład i nowy zabieram ze sobą.
Teraz codziennie muszę jeździć z Tolą na kontrolę i zastrzyki, oprócz tych które daję 2x1 dożylnie w domu.
Dzisiaj zapłaciłam 68 złotych.

Koszty jej leczenia do tej pory wyniosły 874 złote a to nie koniec leczenia

86
80
640
68

Dziewczynka nasza :1luvu:

Zapomniałam napisać, że byłam też z Baśką w lecznicy na kontroli i jednak musiała dostać trzecią dawkę conveni ale to już ostatnia.
U niej grzybica w natarciu, masakra.

Tolunia kochana :201461

i taka dzielna; chorutkie koteczki biedniutkie :201461

; Aniu, a czy Tola dobrze się czuje tak ogólnie, dobrze jej się oddycha? na zdjęciach wygląda kwitnąco, jak na koteczkę po takiej walce o życie, trzymam kciuki za zdrówko wszystkich chorowitków, coś podeślę w tym tygodniu ... Aniu za Twoje serce :1luvu:

KULAK pisze:Tolunia kochana i taka dzielna; chorutkie koteczki biedniutkie ; Aniu, a czy Tola dobrze się czuje tak ogólnie, dobrze jej się oddycha? na zdjęciach wygląda kwitnąco, jak na koteczkę po takiej walce o życie, trzymam kciuki za zdrówko wszystkich chorowitków, coś podeślę w tym tygodniu ... Aniu za Twoje serce

Dziękujemy :1luvu:

Dzisiaj lekarz był bardzo zadowolony z jej stanu gdy powiedziałam, że sama je, że nie wymiotuje o co o się pytał i ogólnie wygląda lepiej bo w domu.
To intensywne leczenie pewnie potrwa jeszcze ale trzeba obserwować aby nic w środku brzuszka nie puściło. Ona cały czas śpi lub leży a wstaje tylko do jedzenia(znoszę z kanapy) i wtedy jej daję lub podstawiam pod nosek bo może coś tam dziamnie.
Widać, że walczy i chce żyć bo nawet jak daję jej leki dożylnie to leży spokojnie.

Chrupie ciasteczka RC sensible od cioci Luna15 :1luvu:

Wczoraj zaczęła kichać więc teraz ją przykrywam

wyprawka

Tola rano nie wstała do jedzenia i musiałam ją wyjąc z posłanka i podstawić pod miseczki. Napiła się wody, zaniosłam do kuwetki i po zastanowieniu zrobiła siku. Usiadła na podłodze to ją włożyłam do posłanka, nie śpi tylko obserwuje.
Dałam leki dożylnie i na 13 godzinę znowu wyjazd do lecznicy a to kawał drogi.

Niechciane, przewlekle chore. Dzień po dniu...Pusia ['] :(

Kto przegląda forum