Ja nie demonizuję... dobra, może tak to zabrzmiało, ale fakt faktem, że rzeczywiście cukierki to to nie są. Po prostu trzeba mieć świadomość, że stosowanie sterydów zwłaszcza przez dłuższy okres może powodować skutki uboczne. I to powinien lekarz powiedzieć na wstępie. A pewnie nie powiedział. Są sytuacje, kiedy nie ma wyjścia, bo po prostu nie ma lepszej alternatywy, ale prawdą jest też, że niektórzy weci obdzielają sterydami jak cukierkami. Moja kotka nie miała wyjścia i steryd prawdopodobnie uratował jej życie, ale dostała w pakiecie całe multum powikłań, siadły jej wątroba, trzustka, dostała cukrzycy. Za to kot mojej znajomej od lat jest na sterydach i jakoś ciągnie bez dodatkowych atrakcji. Dużo zależy od weterynarza i jego umiejętności dobrania odpowiedniej dawki. Moja wetka zbyt długo trzymała Zuzkę na zbyt wysokiej dawce, za wolno z niej schodziła, a ja nie miałam pojęcia jak to powinno wyglądać. Więc może i reaguję zbyt emocjonalnie na sam widok słowa steryd, ale prawda jest też taka, że mam swoje powody.
Polina, nie rycz, po prostu pilnuj weterynarza. Dopytaj jaki ma plan leczenia, czy i kiedy zamierza zmniejszyć dawkę, bo przy alergii wiadomo, że leczenie jakiś czas potrwa. Umów się na pobieranie krwi, oczywiście nie od razu, niech ci powie kiedy to ma sens. No po prostu trzeba dmuchać na zimne, żeby się nie obudzić z ręką w nocniku, jak ja. Na pocieszenie ci powiem, że Zuzka ma się w tej chwili całkiem dobrze, wetce nie udało się jej wykończyć