Przemyśl Pomocy! Malutki kotek znaleziony na osiedlu!

[Bastet]

Nie rozumiem tego skazania na śmierć. To taki szantaż emocjonalny, czy co?

[ASK@]

No to może zanieś go do weta, niech go uśpi.

Domyślam się ewar, że napisałaś z głęboką ironią.

Gorzej jak devv potraktuje tą radę serio

ależ ona napisała poniższe (dot śmierci kota) i myślę ,ze ewar się do tego sznatazu odniosła.

Kot może zostać w DT jeszcze tylko 2dni, ktoś coś? Potem jest niestety skazany na śmierc :/
Przeciągaliśmy ale Pani wyjeżdza, pomoże ktoś? :/

[devv]

Nie jest to szantaż. Nie znacie przemyskich realiów i "przeżywalności" małych kociąt w lecznicy. Podziekuje za to forum. Nie jestem kobitka zeby brac na emocje.

[Bastet]

Po prostu złości mnie takie podejście. Ja, jak szukałam DS dla znalezionych przeze mnie kotów, to szukałam do skutku. I zawsze znajdowało się jakieś wyjście. Choćby łazienka dla kota tymczasowego, któremu szukałam domu. A jednocześnie miałam w domu wtedy kocura b.agresywnego, który nie tolerował innych kotów. Jakoś dalo się to zrobić. Było miejsce dla znajdki na czas szukania domu, choć było bardzo trudno. I zawsze się jakiś domek potem znajdował. Przez myśl by mi nie przeszło stawiać takie ograniczenia, że jak się dom nie znajdzie w ciagu iluś tam dni, to kota czeka śmierć. Trzeba mieć po prostu dobrą wolę.

[ASK@]

Po prostu złości mnie takie podejście. Ja, jak szukałam DS dla znalezionych przeze mnie kotów, to szukałam do skutku. I zawsze znajdowało się jakieś wyjście. Choćby łazienka dla kota tymczasowego, któremu szukałam domu. A jednocześnie miałam w domu wtedy kocura b.agresywnego, który nie tolerował innych kotów. Jakoś dalo się to zrobić. Było miejsce dla znajdki na czas szukania domu, choć było bardzo trudno. I zawsze się jakiś domek potem znajdował. Przez myśl by mi nie przeszło stawiać takie ograniczenia, że jak się dom nie znajdzie w ciagu iluś tam dni, to kota czeka śmierć. Trzeba mieć po prostu dobrą wolę.

amen
Masz całakowitą rację
Tym większą ,że każda z nas ma swoje koty, takie znajdki upchane w każdą dziurę, rodzinę też mamy i kłopoty. Ale pomaga się biedzie na którą się wdepło do upadłego.Wcześniej czy później znajdzie się rozwiązanie. Są łazienki, kuchnie,szafy wnękowe, garaże,piwnice, klatki bytowe czy... prysznice.
Piszą tutaj ludzie szukając Dt i nie zastanawiają się ,że my często jesteśmy w gorszej sytuacji kociej i rodzinnej niż "potrzebujący". Pisze się ogłoszenia papierkowe, robi fb, pisze w necie kolejne ogłoszenia, smaruje się do fundacji z prośbą o pomoc , nawet o grzecznościowe umieszczenie ogłoszenia... Można zawsze zrobić coś więcej. Miau to nie rozwiązanie problemu. A pisanie o tzw śmierci kota jeśli pomoc nie nadejdzie odstrasza ludzi i wzbudza niechęć. My nie znamy realiów ale to ty winnaś je opisać.
A tak swoją drogą zadam nurtujące mnie pytanie. Powiedz mi ,po co ratować kota skoro skazuje się go na taki los? Czym się takie działanie różni od tych co kota wypitalają na śmierć? Skoro teraz go też śmierć czeka?

[ewar]

Nie jest to szantaż. Nie znacie przemyskich realiów i "przeżywalności" małych kociąt w lecznicy. Podziekuje za to forum. Nie jestem kobitka zeby brac na emocje.

Ja też jestem z Podkarpacia.Przemyskich realiów nie znam, znam stalowowolskie.
To Ty "bierzesz na emocje ", nie zauważyłaś tego? My mamy się martwić, że kot umrze w schronie czy lecznicy. A mamy dokładnie takie same możliwości jak Ty. Żadna sztuka pokazać kota w potrzebie, takich ludzi spotykam bez przerwy. Raz usłyszałam, że jedna znajoma mi zazdrości, bo jestem taka niewrażliwa, biorę koty na tymczas i je potem oddaję do DS-ów.Ona by nie mogła z powodu swojej wrażliwości i dlatego nic do domu nie bierze, za to chętnie mnie informuje, że taki biedny kotek jest wyrzucony. Nie tylko zresztą mnie. Wszyscy mają się litować, bo biedna kobieta tak cierpi i trzeba jej ten ciężar zdjąć z serca.

[Bastet]

A tak swoją drogą zadam nurtujące mnie pytanie. Powiedz mi ,po co ratować kota skoro skazuje się go na taki los? Czym się takie działanie różni od tych co kota wypitalają na śmierć? Skoro teraz go też śmierć czeka?

Dokładnie. Też o tym myślałam. Gdzie tu odpowiedzialność za życie, które się rzekomo uratowało, i gdzie jakakolwiek konsekwencja działania??

[devv]

Mieszkam z rodzicami, i nawet lazienka odpada. Wszystkie osoby które znam nie zgadają się na chwilowe przygarnięcie. A w lecznicy kot z przepuklina to idzie do uśpienia. Tak jest u Nas.

[ASK@]

Mieszkam z rodzicami, i nawet lazienka odpada. Wszystkie osoby które znam nie zgadają się na chwilowe przygarnięcie. A w lecznicy kot z przepuklina to idzie do uśpienia. Tak jest u Nas.

U mnie też może by tak było ale wszystko zależy ode mnie. Operacja jest możliwa tylko lekarze muszą chcieć. Myślisz ,ze wiele domów tymczasowych może sobie pozwolić na takie ekscesy? A niby skąd? Żebrzemy, prosimy o pomoc, robione są bazarki, płacimy na raty lecznicom... ciągle gdzieś wisimy z kasą i czasem. Wieczny ból głowy.

Ile napisałaś ogłoszeń, ile ich wywiesiłaś, napisałaś do fundacji, zrobiłaś fb, poszukałaś pomocy w UG...? Oferoałaś za pomoc przy kocie fundacjom czy lecznicy, obróbkę wolontariacką innych zwierząt i robienie ogłoszeń? Jakieś realne działanie podjęłąś prócz pytania znajomych? Pogadałaś z wetami o operacji, o rozłożeniu na raty wydatków? Odpracowaniu? Pomocy w obróbce klatek? Powiedziałaś co zamierzasz zrobić, jak pomóc?
Myślisz ,że my mamy wszystko na kuwecie podane ? każdy kot to wyzwanie i walka o niego. Nic nie przychodzi łatwo. Nie mamy mieszkań z gumy i portfeli takoż. Tylko niektórym ludziom wydaje się,że tak jest. Dokładnie tak robią jak opisuje ewar. Ratuje się kota cudzymi łapkami. Weźmy się i zróbcie coś.
Mam dożywotniego bana na jednej ze stron adopcyjnych za zarzucenie ich ogłoszeniami o kotce co domu czy rodziny zastępczej szukała.Nie miała gdzie wrócić. Mnie strona nie jest potrzebna ale kota znalazła dom. Wiele z nas mimo nie młodego wieku i braku obcykania z kompem poświęca wiele czasu by kotom pomoc znaleźć czy fajny DS. To samo nie przychodzi. Trzeba popracować. Młodym przychodzi to na pewno łatwiej. Skoro my się nauczyliśmy to młody migiem ogarnie temat ogłoszeń.

[ewar]

A Orzechowce? Czy to nadal umieralnia jaką kiedyś to schronisko było? Nie wiem, pytam.

[ewan]

No i co z kociakiem?

[kyo]

A Orzechowce? Czy to nadal umieralnia jaką kiedyś to schronisko było? Nie wiem, pytam.

Byłam tam rok temu wolontariuszką, oprócz tego że ciężko się dostać bez auta(z autem czasem też) jest super, koty mają ogródek, młode są oddzielone od starszych, psy mają boksy i wybiegi więc każdy ma szansę się wyszaleć.Sa zadbane, karma jest na bieżąco plus magazyn.