Strona 13 z 25

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Pon paź 30, 2017 2:08
przez Rakea
Dobrze, ze dobrze, powiem malo oryginalnie. ;)

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Pon paź 30, 2017 6:22
przez Baltimoore
Ja też Wam kibicuję :ok:

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Wto gru 05, 2017 9:58
przez MajeczQa
Przeglądając dysk znalazłam zdjęcie faktury już dawno temu zrobione i uświadomiłam sobie, że jej tu nie ma :oops: .
Bardzo przepraszam i natychmiast się poprawiam. Karma rzecz jasna zawieziona już dawno (gdzieś z początkiem listopada) i pewnie już zdjedzona.

Obrazek

Za karmicielkę jest tylko to 109.80zł. Druga pozycja jest prywatna, więc to 89zł należy odliczyć od kwoty ogólnej.


A tu dowód rzeczowy -przepraszam że tak na parkingu pod blokiem , ale byłam z dzieckiem i to była szybka akcja, weszłyśmy do niej zostawić karmę i wyszłyśmy. Nawet kota żadnego nie widziałyśmy, bo się rozpierzchły po całym domu kiedy zobaczyły małego człowieka chętnego do przynaźni :ryk: Tylko Busia siedziała na parapecie. No i oczywiście gwiazda Mikuśka, która niczego się nie lęka :kotek:

Obrazek
Jak widać w skład wchodzi worek Josery, drapak, kilka puszek, mała paczuszka suchej i 12pak saszetek. W rozliczenie wchodzi tylko Josera, reszta to nasz wkład prywatny . W ostatnim czasie wymieniam wszystko na puszki - do kolejnej dostawy już mam kilka puszek, które dostałam od sąsiadki w zamian za ciuszki :)
Jakoś turlamy się, nie jest źle :)

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Wto gru 19, 2017 8:58
przez MajeczQa
Nikt do nas nie zagląda,więc my tu tylko z najważniejszymi newsami.

Jak to mòwią -od przybytku głowa nie boli.
Ale chyba jednak boli,bo ledwie karmicielka wydała jednego kota a już na jej drodze pojawił się kolejny kot.
'Prezent urodzinowy'-śmieje się Pani Maria,bo niedawno miała urodziny.
W rzeczywistości nie ma nic zabawnego - na swoim codziennym miejscu karmienia bezdomniaków znalazła pudełko. Wpierw nie wzbudziło jej uwagi,bo stwierdziła że ktoś może kotom zostawił i nasypało liści. Potem jednak wròciła do niego jeszcze raz i okazało się że to nie liście tylko maleńki kotek,ktòry nawet ani nie pisnął.

Tak więc karmicielka ma nowego tymczasa - czarne jak smoła jakies 2 mczne kocię,dokładnie kotkę. Leczą,odrobaczają i będzie szukać domu. Czekam na zdjęcia i będę ogłaszać.


A ja tym czasem zebrałam kolejną partię jedzenia dla nich. Dołożyłam do resztek z luckowego konta i kupiłam po taniości 20 kg karmy. Do tego dostałam jeszcze trochę puszek,część z handlu zamiennego na zasadzie 'co za to chcesz?'-'puszki dla kotòw' :kotek:
Niebawem do niej pojadę tylko minie świąteczna krzątanina. Karmicielka jest ogromnie wdzięczna za karmę,bo dzięki niej bezdomniaki są w znacznie lepszej formie. Są grubsze,mają lepszą sierść,a co za tym idzie jest mniej kataròw i zimowych atrakcji. Karmicielka ma ode mnie jeszcze jedną budkę i jak tylko się uda to ją gdzieś postawi,bo każde schronienie podczas zimy jest na wagę złota.
Oby tylko zima dla kotòw była łaskawa....

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Wto gru 19, 2017 22:52
przez Baltimoore
Ja zaglądam :1luvu:

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Śro gru 27, 2017 16:27
przez baxie
No, ja też zaglądam. Mam nadzieję, że prezent uda się wyadoptować.

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Wto sty 09, 2018 21:29
przez MajeczQa
Malutka jest śliczna, więc miejmy nadzieję, że szybko się wyadoptuje.

Obrazek

Będę intensywnie ogłaszać, więc może coś się uda zdziałać. Tyle mogę karmicielce pomóc. Jednak jak widać bez komputera ciężko jest dotrzeć do świata, ogłoszenia papierowe nie dają odzewu, i tak jeden tymczas za drugim u niej zostaje.
Bo chyba nie muszę mówić, że przeszło na oczywiste, że ani Dyzio ani PusiaBusia nie znajdą domu i są już tymczasami stałymi? :(

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Wto sty 09, 2018 21:35
przez Baltimoore
Może by jednak spróbować je ogłaszać? W Krakowie mieszka naprawdę dużo fajnych ludzi :) Lubię krakowskie adopcje :ok:
Pomogę z ogłoszeniami,tylko muszę trochę ogarnąć sprawy osobiste. Mam czarną serię :(

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Wto sty 23, 2018 22:46
przez MajeczQa
Maleńtas znalazł domek :dance2:

W dodatku bardzo fajny.
Mikuśka bardzo smutna, straciła koleżankę do szaleństw, Dyzio wyrósł i spoważniał, nie ma z kim skakać po ścianach.

Karmicielka dostała zapas karmy, zima nadeszła sroga, więc mam nadzieję że znowu starczy im na chwileczkę. Póki co układa się w miarę nieźle :)Oby się utrzymało.

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Śro sty 24, 2018 7:29
przez Baltimoore
Ale dobra wiadomość :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Czw mar 29, 2018 11:21
przez MajeczQa
Wraz z karmicielką życzymy Wam wszystkim pięknych kocich Świąt. Bez znajd, zimna i okrucieństwa.


U nas na szczęscie bez szału. Jak to mówią... jowo, ale stabilnie :ok:
Relację zdam w najbliższym czasie. Pewnie też wyskoczę z karmą jakąś, bo mi koleżanka przekazała 3 dyszki ze sprzedaży rzeczy ( gorące dzięki!).

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Pt kwi 20, 2018 15:41
przez MajeczQa
W najbliższym czasie wybieram się do karmicielki znowu z karmą ( jak tylko ją zamówię,bo 3 dyszki nadal leży mi w kopercie).
Wybierałam się do niej z drapakiem,ale oddająca cofnęła swoją ofertę i przepadło. :|
Za to przy tej okazji dowiedziałam się wielu newsów,tradycyjnie opowieści z kocich domòw,ona o swoich,ja o swoich. Obydwa malce z ostatniego rzutu fajnie trafiły,za to ja mam regularne wieści od Giziaczka,ktòry teraz jest Filusiem.
Panie są nim zachwycone, podobno jest niesamowicie towarzyski i gadatliwy.

Niestety były też newsy kiepskie... bo jakby się nie chrzaniło to by nie było istotne.
Najprawdopodobniej będziemy znów szukać kociakom domu ,będzie kolejny miot :placz:
Sytuacja conajmniej beznadziejna,bo co karmicielka ogarnie podwòrko sterylkami to skądś się pojawia kolejny kot i to przeważnie kotka.
Tak więc wypatrzyła pewnego razu kocicę z brzuchem usiłującą dostać się do tego słynnego zamurowanego okienka. Z żadną akcją łapania już nie zdążyła i kot przepadł,a następnym razem widziała ją kukającą do innej piwnicy ale już bez brzucha.
Pòki co karmicielka udaje,że nie wie. Ale nie przed sobą a przed ludźmi,bo jak wiadomo są tacy co to śledzą jej każdy ruch. Odczeka tydzień lub dwa i będzie usiłowała dostać się do piwnicy gdzie obserwuje kotkę.
Jesteśmy trochę zdruzgotane,bo wiadomo czym się kończy zostawienie kociaków w piwnicy....a miejsca nie ma. Ja odpadam,ona zakocona. Zostaje nam ewentualne schronisko,albo cudem spadnie z nieba jakiś dt i weźmie matkę z maluszkami do odkarmienia.
Chyba czeka mnie nowe wydarzenie na fb,bo wszystkie stare są już przeterminowane. Ostatnie wydarzenie - Dyzia- umarło jakoś śmiercią naturalną i kontakt jakoś się urwał.
Dyzio, chyba nie muszę pisać,się ostał jak wszystko inne i razem z Pusią pełnią funckję kotòw nadprogramowych.
Ostatnich w tej kategorii.

I oby nikt ich bie zdetronizował....

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Pt kwi 20, 2018 19:35
przez Baltimoore
Ojej, oby się tym maluchom nic nie stało.

Jakby coś, to mogę pomóc z ogłaszaniem- DS dla maluchów, a na razie DT dla kotki z kociakami.

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Czw kwi 26, 2018 16:36
przez Atta
W tym roku z mniejszym zaangażowaniem zwiedzam miau, więc i moja orientacja w tutejszych sprawach zeszła na manowce, ale mam nadzieję, że tam obok Was dzieje się trochę więcej na plus :) A każdy plus zawsze warto liczyć podwójnie :wink:

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Sob maja 19, 2018 7:57
przez MajeczQa
Ja też jestem nieczasowa,bo wszystkiego za dużo. Wieści są jakie są - jest wiosna,są kocięta. Jest piwnica i stado ▪▪▪▪▪ ktòre tylko patrzą jakby tu im zaszkodzić.
No còż. Nie pozostaje mi nic innego jak nieść jej nieprzerwanie wsparcie. Tyle choć mogę zrobić.