Strona 11 z 25

Re: (Krk) Potrącony kocurek i Nelkowce w piwnicy.

PostNapisane: Nie lip 02, 2017 16:29
przez Baltimoore
Ja mam tak jak ASK@
ale czasem trafi się perełka i ostatni po dłuższym czekaniu do super domku pojechał starszy, piękny inaczej Hektor ze zdeformowanymi uszami i licznymi bliznami :1luvu:
Bardzo przytulski i miły a nikt go nie chciał.
Trzymam kciuki za domek dla Dyzia :)

Re: (Krk) Potrącony kocurek i Nelkowce w piwnicy.

PostNapisane: Czw lip 06, 2017 19:37
przez MajeczQa
Nie tracimy, choć trochę zdajemy sobie sprawę, że nie porwą się tłumy na nietykalnego kota.
Ale Dyzio jest szczęśliwy taki jaki jest. Karmicielka to widzi i pięknie o tym mówi - Dyzio jest szczęśliwy kiedy może pobrykać, kocha swoje stado, czuje bezpieczeństwo, nawet umie czule spojrzeć kiedy odpoczywa na kanapie po harcach i karmicielka daje mu miskę. Jedyna różnica między innymi kotami jest taka , że nie da się go dotknąć.

Czekam na jego nowe zdjęcia i będę znów ogłaszać.
Może wreszcie coś się odmieni.

Póki co u karmicielki nie jest najlepiej.Rozmawiałyśmy długo i widzę, że znów potrzebna jej moja pomoc, nie tylko w postaci karmy, ale i wsparcia duchowego, bo to co się dzieje to już za wiele.
Piwnice są znów zamknięte. Karmicielka miała wielkie nieprzyjemności z racji dokarmiania kotów.
Nie wiemy co z tego wyniknie, ale martwimy się o ich życie. Lokatorzy wnoszą skargi, reaguje administracja, blokują wstęp kotów do piwnic, za karmienie kotów na terenie budynku zaczynają wyciągać konsekwencje, oskarżają o brud i wszystko najgorsze . Karmicielka walczy, stara się, sprząta po sobie na glanc, ale to dalej za mało.
W dodatku się pojawiły kolejne koty i okazało się że w jednej z kratowanych piwnic okociła się jakaś dzika kotka.Jej sterylki i próby zatrzymania dzikiej populacji wzięły w łeb. Są nowe koty do wykarmienia, nowe uwięzione w piwnicy kocięta. Karmicielka znów szykuje akcję łapania, ale wygląda to kiepsko, do kotów nie ma dostępu, więc najprędzej złapie je za parę miesięcy jak wylezą z piwnic... Oby dożyły do tego czasu.

Opadają mi ręce, szykuję kolejny bazarek, muszę wesprzeć ich cokolwiek. Zostało mi jeszcze trochę pieniędzy w Luckowej skarpecie, trzymałam je na nieprzewidzianą chwilę i chyba taka nadeszła. Jest bardzo ciężko :(

Re: (Krk) Potrącony kocurek i Nelkowce w piwnicy.

PostNapisane: Sob lip 08, 2017 9:05
przez Baltimoore
Okropne jest z tymi bezdusznymi ludźmi :(
Ale jak sami potrzebują pomocy to w ich opinii zupełnie im si należy :evil:

Re: (Krk) Potrącony kocurek i Nelkowce w piwnicy.

PostNapisane: Pt lip 14, 2017 20:15
przez MajeczQa
Obrazek
( na zdjęciu Mikuśka, czarna Kropka i Pusia I Puchata)
Byłam dziś u karmicielki, zawiozłam jej trochę karmy - kilka puszek, które miałam i 4 worki suchej, które przytaszczyłam z KTOZU.
Są wsparci na chwilę.
Jednak koty najbardziej ucieszyły się z piłeczek, które przywiozłam i zaraz zrobił się tłok do zabawek.
Tylko Pusia Kuchenna ( zwana też Pusią Busią) nie przyszła się bawić. Biedaczka, cały czas siedzi w miejscu i spogląda w okno, dopiero na mizianie leci galopem.
Karmicielka jej nie wypuściła, bo remontują bloki. Jej ogródek i budka są zmiecione w proch, wszędzie robotnicy, brud, beton itd... Nie miałaby tam życia. I chyba już tam nie wróci...
No i Dyzio oczywiście się nie pokazał, siedział pod wanną razem z burą Cykorą.

Martwi mnie ten Dyzio, tak rozmawiałyśmy z karmicielką, że nawet jakby kto był nim zainteresowany i przyszedł oglądać to i tak go nie zobaczy :roll:
Za to jak tylko sobie poszłam to Dyzio w mig wybiegł obczaić nowe zabawki i juz trącał piłeczki.

Karmicielka pozgrywała mi trochę zdjęć, będę stopniowo hostować i wrzucać.
Dyzio jest piękny. Bardzo wydoroślał.
Napisałabym, że zmężniał, ale nie zmężniał.
Jest dalej chudy jak szkapa. Długi i na wysokich nóżkach. I piękny :1luvu:

Re: (Krk) Potrącony kocurek i Nelkowce w piwnicy.

PostNapisane: Nie lip 16, 2017 10:35
przez MajeczQa
Obrazek

Dyziulek.

Nieprzerwanie go ogłaszam, już mi brakuje słów do ogłoszeń, a ciągle zainteresowanie zero :placz:

Martwi mnie bardzo sytuacja karmicielki, to wszystko przekroczyło jej możliwości.
A ja nawet nie potrafię pomóc.
Dodatkowo ta sytuacja z piwnicami...

W czwartek bodajże była tam interwencja z TOZu.
Kierowca był i pojechał, bo nie był w stanie wejść do piwnic ( przyjechał wtedy kiedy karmicielka była w pracy, prawdopodobnie na czyjeś zgłoszenie).
Karmicielka dzwoniła po pomoc, po tym jak drugi raz zakratowali okienko.
Byłam widziałam - w całym bloku jest zakratowane TYLKO JEDNO okienko, dokładnie to gdzie mieszkają koty. Dwustronnie mocną kratą, której nie można tknąć pod groźbą administracji. Dziwnym trafem jak się tam podchodzi to się zaczyna roić od ludzi na balkonach....
W ŚRODKU JEST KOTKA Z MŁODYMI!! Uwięziona tak jak Giziaki kiedyś...
I jest o tyle problem, że kotka biega po piwnicy, a kociaki niewiadomo gdzie są. Słychać je, bo kwilą, są więc jeszcze bardzo malutkie. Ale gdzie są tego karmicielka nie wie - w którymś boksie piwnicznym.
Nie wiem co się będzie dziać, ale jestem tym przerażona...

Powtarza się sytuacja z rozrywki, i to w jeszcze gorszym wydaniu.....

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Nie lip 16, 2017 12:03
przez ASK@
Wezwać policję niech zareaguje w administracji. pogada z balkoningiem, zarządcą, pokręci się... To jest dręczenie zwierząt w majestacie "prawa". Zakrawa na sadyzm. Poza tym niech sie zastanowią co będzie jak poumierają i będą się w tym gorącu ciała rozkładać. To dobry argument.
Czy piwnice sa połączone czy oddzielone jakimś murem? Może wystarczy inne okno otworzyć.

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Nie lip 16, 2017 17:24
przez MajeczQa
W piwnicach nie byłam, ale z tego co mówi karmicielka to są osobne, bo tylko to jedno okienko jest do tej - i jest zakratowane z dwóch stron bloku... .
Przez inne okno koty nie wyjdą.
A policją i innymi takimi to już straszone były, ale karmicielkę...

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Nie lip 16, 2017 17:52
przez Baltimoore
Koszmar :(
Może trzeba jakiś dziennikarzy zainteresować? Może Gazeta Krakowska?

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Wto lip 25, 2017 0:00
przez Cindy
I co z uwieziona kotka i kociakami :strach: Policja to nie ma co straszyc, tylko pogonic do dzialania :regulamin: Co za potwory nie ludzie, szkoda, ze tego okna nie zamurowali. Kanalie :!: Dopiero jak stanie sie nieszczescie to wtedy, telewizja, reportaze i wielkie halo :crying:

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Sob lip 29, 2017 11:24
przez Atta
Ludziska :evil: Po co kratować okienko, gdzie już koty się przedostały? Bo rozumiem jako zabezpieczenie przed kotami, ale gdy są juz wewnątrz, to jedynie chęć odcięcia drogi ucieczki z zamysłem,żeby tam pomarły :cry:

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Wto sie 01, 2017 13:45
przez MajeczQa
Póki co sytuacja ucichła, karmicielka zanosi kotce jedzenie , kotka karmi młode gdzieś w piwnicy. Jak nie zginą do czasu kiedy zaczną łazić to wtedy będzie etap II czyli odławianie. Gdyby ktoś był w stanie dać dt to bardzo uratuje to sytuację.
Jak im się skończy karma to będę znów do nich jechać ( nadal mam pieniądze z Luckowych wpłat więc pewnie pójdą na worek karmy dla bezdomniaczków), wtedy będziemy się zastanawiać co dalej.
Dyzia nadal ogłaszam i proszę o pomoc w tym.

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Śro sie 23, 2017 20:06
przez baxie
I jak się ma teraz sytuacja z kociętami? Co u karmicielki? Wiesz coś?

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Śro sie 23, 2017 21:18
przez Baltimoore
Pomogę z ogłaszaniem

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Pt sie 25, 2017 20:32
przez MajeczQa
Dzięki za pamieć, jeszcze się urlopuję, więc nic nie wiem. Będę dzwonić do karmicielki jak wrócę do obiegu.
Póki co rozglądam się za sklepem gdzie mogę tanio kupić dużo karmy. Skasowali mi obydwie hurtownie gdzie brałam co jakiś czas karmę :(

Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

PostNapisane: Pt wrz 01, 2017 23:02
przez MajeczQa
Wróciłam, nie mam dobrych wieści.... Ogarnia mnie bezsilność.
Kolejne koty zapłaciły życiem za okrucieństwo ludzi. Karmicielka nie zdążyła z pomocą piwnicznemu miotowi..
Pomimo walki, interwencji tozu itd dwa kociaki zostały znalezione martwe. Kolejna przerażona kocia matka zobaczyła śmierć swoich dzieci. Kolejna wydostała się ze śmiertelnej pułapki i pobiegła przed siebie, byle by dalej od tych sk.....
Dla nas to tragedia, a dla niektórych to uwieńczenie ich dzieła, prawie jak medal za zasługi.
Do tego lokatorzy dążyli,tego chcieli, zacierając ręce zrobili swoje.
Jesteśmy załamane.