Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 15, 2021 11:37 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Do tego mam rudego na wydaniu.
Obrazek
Było ich cała rodzina, ale się to tragicznie potoczyło i został tylko on, dlatego szybka akcja sprawiła że został upchnięty na tymczas u cioci mojej koleżanki. Zostać nie może także mam o nim pamiętać i szukać domu. No to szukam, jak możecie puśćcie go w świat.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 15, 2021 15:44 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Oba kotki fajne! Za dobre domki! :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sie 15, 2021 18:13 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Dzięki :)
Czarnego pasowało by jakoś nazwać, a mi brak pomysłu.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 19, 2021 6:24 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Mój tymczasik został ochrzczony .
RADZIU.
Od Rademenes jakby kto pytał. :D
Obrazek

A więc Radziu okazał się trochę bardziej zapuszczony niż myślałam, bo i robale i swierzb i pchły ,ale niestety i jakieś pozostałości kociego kataru, no i chudziutki. Także dyndamy jeszcze dziś 3 raz do weta, bo nim się zaczepimy itd to pasuje całą serię doprowadzania do ładu i składu odbębnić.
Radziu zadowolony. Kuwetkuje dzielnie, sypia w łóżku ze mną , jak idę do pracy to siedzi grzecznie. Wczoraj tylko chyba obsikał leżący w przedpokoju foliowy worek, ale myślę , że to wina worka.
Po kilku dniach u mnie ożywił się. Pisałam, że jest taaki spokojny ale zepsułam już kota. Kupiłam mu zabawki, zrobiłam tunel z kartonu, zostawiłam wielki szeleszczący wór po psiej karmie i...ma co robić. Jak śpi to śpi, ale jak szaleje to szaleje :201461 . Przez pewien czas myślałam, że to będzie taka porcelanowa laleczka że gddzie ją postawić tam siedzi, ale jednak odzyskał dzieciństwo i bawi się. Wcześniej tego nie robił wcale, i tak jest nadzwyczaj poważny i stateczny. Przy wyprawie do weta nie było rzeczy której by się przestraszył. Co więcej wyjęty na ręce rozejrzał się po pomieszczeniu i ...przytulił się i poszedł spać. Nie niepokoi go nic. Można by go na ramię i w drogę. Fajny jest.
Obcięłam mu pazury dośc krótko bo wprawdzie na firankach się nie wiesza ale za to ma piękny zwyczaj wchodzenia na ramię po nodze. Ou!
I MUSI to robić, bo ma tak wielką potrzebę bycia z człowiekiem, że nie wytrzyma.

Wstępna umowa była taka że mam tego kota do końca tyg, nie angażuję się w niego, przetrzymuję kilka dni, oddaję i żegnaj Gieniu...
Była też pani która go miała adoptować po tym jak trafił na okno życia, tak jakoś dziś powinna zadzwonić i go odebrać. A może wczoraj? :roll:
A może go nie odbierze wcale? W każdym razie ja go od razu zaczęłam intensywnie ogłaszać, bo mam prawie pewność że do weekendu będę go mieć. Bo gdzie go oddam - do schroniska gdzie jest prawie 450 kotów i już startują zarazy ?
W obliczu tego trochę przeorganizowałam swoje 26m2 i przeniosłam wszystkie kocie klamoty do łazienki uświadamiając kota że warunki naszej umowy uległy zmianie. Byłam o tyle w dobrej sytuacji że urlopowałam bez psa i dziecka, bo pies był z moimi rodzicami na wsi, a dzieck u ojca, a teraz mam deadline, bo wszyscy wracają. Nie przewidziałam konieczności izolacji i pozwoliłam kotu być na całym domu co kot z godnością zaakceptował. Zobaczymy jak nam to przejdzie jeśli wróci pies i trzeba będzie ich od siebie izolować i jak to się uda z asysta mojej adhd córeczki. Trzymajcie za nas więc kciuki i jesli mozecie to puśćie Radosława w świat żeby znalazł dom jak najszybciej.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 19, 2021 14:21 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Kciuki są! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 20, 2021 8:10 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Wczorajsza wizyta u weta odbębniona. Kolejny zastrzyk już tak nie bolał. Kot bardzo zadowolony z wyjścia.
Jak na niego patrzę w tym transporterze to pękam ze śmiechu.
Jedzie jak cesarz w lektyce - siedzi dumnie przy kracie i prowadzi obserwacje. U weta na stole wyszedł, pooglądał i wrócił do kontenerka spać. Niesamowity jest.
Dalej bierzemy zastrzyki, wetka powiedziała że dobrze że tak wystartowałam bo prawdopodobnie zahamowałam jakiś stan zapalny. Jak do mnie trafił to faktycznie miał jakieś lekkie smarki i zduszało go, więc poszliśmy. Kot jest jak nowy.
No i błoto w uszach, 4 raz czyszczone i dalej brudne. Aż z wetką się zastanawialiśmy jak to możliwe żeby w takim małym kocie się tyle syfu zmieściło.
A kot zadowolony nadal. Wczoraj ni stąd ni z owąd pojawił się u mnie mój tato i odkrył kota wstającego z łózka. A kot odkrył nowego dziadka i stwierdził że może być. Dziadek jest starym kociarzem tylko niezdeklarowanym, ale od razu kot się dostał na jego ręce i nastąpiło zapoznanie. Mój tato powiedział że w życiu nie widział tak suchego i chudego kota.
Rzeczywiście Rademenes jest ciutkę zagłodzony ale już to odbijamy, chociaż mój tato nie ma rozeznania bo jego koty waża po 8 i 11kg to dla niego każdy kot poniżej jest zagłodzony.
A Radziu już swój żołądek chyba opanował, robale wylazły, kilka razy pojadł do syta i teraz " osiołkowi w żłobie dano" i wcale tak ładnie nie je.
Kupiłam mu mięsek róznych to część wywaliłam, a puszkami też gardzi. Za to zaczęłam zostawiać mu suche, bo martwiłam się że jak idę do pracy to może zjada to wszystko co ma i mu brakuje. Więc ma tak na dopchanie, ale już teraz je skromniej.
W pon znowu idziemy na kolejny " spacer"

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 20, 2021 11:00 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Dobre wiadomości! Za Radzika :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sie 23, 2021 11:12 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

No i koter dalej u mnie. Tej pani co miała w piątek go brać chyba zepsuł się telefon bo nawet nie zadzowniła...

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 24, 2021 0:56 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Tak to jest. Dobre domki to rzadkość, trzeba na nie długo czekać.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 25, 2021 18:52 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Kolejna wizyta u weta za nami. Teraz jak już kot jest w dobrym stanie to zrobiliśmy testy . I wszem i wobec ogłaszam że wyszły ujemne więc Raduś jest FEL- i FIV - :)

Prócz tego rozrabia jak diabli. Naprawdę nie wiem co to będzie jak pies wróci. Popełniłam kardynalny błąd że pozwoliłam mu być tam gdzie chce i teraz ciężko mi zamienić łóżko na łazienkę. W dodatku koter odzyskał głos po zastrzykach i protestuje głośno.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 27, 2021 8:39 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Po wczorajszej drugiej turze odrobaczania z Radusia nie wyszło już nic, za to dostał wilczego apetytu.
Na początku był taki głodny i jadł za całą armię, ale się to uspokoiło.
Wczoraj jednak znowu dopadł go dziki głód i zeżarł podwójną porcję mięcha mielonego tak łapczywie że myślałam, że go rozsadzi. Ledwo łaził, a jak przyszedł się położyć to leżał na plecach i stękał. Do tego opędzlował michę do dna z suchego, które do tej pory leżało i leżało, a rano już umierał z głodu i zjadł puszkę jak głodzony.
Mam nadzieję że to tylko efekt odrobaczania i wróci to do normy.
Jest taki głodny że jak już zje jedzenie to próbuje zjeść mnie :D Jestem non stop gryziona i to z taką pasją, że się czuję jakbym była zamknięta w klatce z aligatorem, a nie maleńkim koteczkiem...
Rano zaczynamy poranek ok 5.00 piłowaniem mojej ręki :O
Nie robił tego, a ja jestem daleka od takich zabaw ze zwierzętami. Zastanawiam się czy jest opcja, że go zęby swędzą? Kiedy kociakom wychodzą zęby?

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 28, 2021 8:36 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Muszę pochwalić tą małą pchłę- przez ostatnie dwie noce zamykam mu drzwi do pokoju i Raduś idzie spać do siebie ( z tego co zauważyłam śpi w kartonie w kuchni) bez afer.
To mnie bardzo pociesza, bo ostatnim razem dał mocny nocny popis i myślalam że padnę po nieprzespanej nocy... Jak tylko zamknęłam drzwi to darł się do upadłego aż go nie wpuściłam. Poczekałam jak poszaleje i wyjdzie to jak tylko się ulokował w kartonie a ja zamknęłam drzwi to wrócił się drzeć ...
Ostatnie dwie noce mega spokojnie. To dobrze bo wnet wraca pies i dziecko i strasznie się tego boję. Jeśli Raduś chce czekać na dom u mnie a nie w schronisku to musimy być uporządkowani i żadnego buntu na pokładzie.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 31, 2021 6:51 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Obrazek

Pierwszy kontakt kota z psem...

Ja wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale jest mocno inaczej niż planowałam.
Miało być pięknie, spokojnie, wymiana zapachów, kontakt przez drzwi itd...
Tym czasem przywieziono mi psa wczesniej, nie zdążyłam nic w domu naszykować, wróciłam do domu z pracy z rozemocjonowanym psem,z którym wpadłam na jeszcze bardziej rozemocjonowanego kota.
Raduś po 12h rozłąki chciał za wszelką cenę być ze mną i wejść do pokoju choćby nawet miał być zjedzony, darł się w niebogłosy co psa doprowadziło do obłędu.
Mało tego kiedy wchodziłam to uciekł z zamknięcia i galopem wbiegł do pokoju gdzie był pies. Dobrze że element zaskoczenia wprawił psa w osłupienie i nie zdążył zareagować. Porwałam Radusia sprzed psiego pyska w ostatnim momencie, ale Radusiowi to nie przeszkadzało. Bardzo szybko wszedł w szampański nastrój i...zaczął harcować.
On tam się nie boi. Pies go interesuje, ale jako ciekawostka. Zdaje się zupełnie nie dostrzegać tego, że pies wisi nad nim wpatrzony , sztywny i pokapuje mu z pyska ślina.
Dla psa ten kot to zaskoczenie, raczej mamy kontakt z wyrośniętymi fuczącymi kociskami lejącymi na dzień dobry po pysku, a nie gówienkami które obejmują łapkami pysk swojego oprawcy i podgryzają go.
Próbuję na spokojnie. Raduś nie może na początek hasać jak dziki, bo to pobudza psa i pies chce go gonić. W związku ze śmiałością Radusia i packaniem psa łapkami do zabawy musieliśmy też zrobić z psa choinkę i ubrać go w kagance, smycze i inne władcze gadżety żeby packająca łapka mogła nadal należeć do Radusia. Raduś natomiast się prezentuje psu w kontenerku lub leżący i drapany. Pies go obwąchał starannie, nawet liznął go po tyłeczku, a jak dotknął pyskiem jego brzuszka to Radziu omal się nie rozpłynął i spoglądał na niego jak na czułą mamusię głośno mrucząc.
Nasza pierwsza noc była koszmarna - Raduś całą noc miauczał żałośnie, skakał na drzwi, wariował. Chciał się do nas dostać za wszelką cenę. O 1 w nocy już tak skakał po szybie, że przyniosłam go do nas, spaliśmy razem do 3. To znaczy - oni drzemali obok siebie,a ja walczyłam żeby nie zasnąć i mieć wszystko pod kontrolą.
Także na razie to nam tak wyszło...Nagrałam filmik, który mam zamiar podesłać behawioryście, ciekawe co powie. Ktoś kto patrzy na ten filmik nie znając Waldka powiedziałby że to sielanka - pies przecież nie gryzie, nie szczeka, on po prostu wbija wzrok i patrzy. Ja jednak Waldka z nam i wiem że to jest jego tryb obserwacji ofiary... :?

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 31, 2021 11:51 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Oj, a zwykle z kotami jest większy problem, pies się podporządkowuje... Kciuki za całość dokocenia!
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60134
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 03, 2021 9:03 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Z kotem nie ma problemu. To naprawdę fantastyczny kot. On jest tak beztroski że aż miło na niego patrzeć.
Wprawdzie ma swoje rózne hecne zachowania i np na pierwszy ogień wyskoczył Waldkowi do pyska, ale jak już się ujawnił i wzburzył psa akcentując obecność to zeszliśmy z izolacji z socjalizacją a weszłam z Walduchem na ton rzędu " mamy kota i musisz się z tym pogodzić'.
Nie byłam na to nastawiona ale trzymanie szarpiącego się Radusia w zamknieciu to teraz najgorsze co można zrobić, bo to wprowadza psa w stan podniety takiej że można zapomnieć o jakiejkolwiek relacji między nimi.
Kazać Waldkowi pokochać kota to jak kazać psom w sylwestra przestać się bać. Jedyne co Waldek może zrobić to walczyć ze sobą i usiłować kota nie zjeść i zrobi to tylko dla mnie żeby zaspokoic moje oczekiwania.
I tak też robi. Obrazki wychodzą z tego przepiękne, bo Raduś nie zdaje sobie sprawy że to nie przyjaźń i wskakuje do Waldka na łóżko i ... przytula się. W tej kwestii dogadali się, bo Waldek uwielbia spać zagrzebany pod kołdrą, a Raduś z kolei preferuje górki z kołdry. I w sumie po ptakach, pies wychyliła parę razy łeb spod kołdry i został postawiony przed faktem dokonanym że mało że śpi z kotem to jeszcze kot spi na nim..


Obrazek

Obrazek

Obrazek

A kot po powrocie młodej skorzystał , bo został przechwycony i ulokowany u niej w pokoju. Nie tak to miało wyglądać ale chyba wszyscy są zadowoleni - kot ma swój pokój z łózkiem i pies też. W dodatku żeby wyjść z psem nie trzeba przechodzić przez pomieszczenie z kotem a to też ułatwienie bo jak jestem w pracy to ktoś musi w środku dnia wyprowadzić psa i nie mam tego stresu że coś się porobi. Także nawet się poukładało. Młoda już nie chce oddawać Radusia, kochają się i widzę to, pasują sobie - on uwielbia, ona uwielbia jego. Śpią razem, jedzą razem, wszystko razem...
Oj kurde... ciężka sprawa.

Obrazek

A Radusiowi być może szykuje się dom.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: magic99, Szymkowa i 155 gości