Mój tymczasik został ochrzczony .
RADZIU.
Od Rademenes jakby kto pytał.
A więc Radziu okazał się trochę bardziej zapuszczony niż myślałam, bo i robale i swierzb i pchły ,ale niestety i jakieś pozostałości kociego kataru, no i chudziutki. Także dyndamy jeszcze dziś 3 raz do weta, bo nim się zaczepimy itd to pasuje całą serię doprowadzania do ładu i składu odbębnić.
Radziu zadowolony. Kuwetkuje dzielnie, sypia w łóżku ze mną , jak idę do pracy to siedzi grzecznie. Wczoraj tylko chyba obsikał leżący w przedpokoju foliowy worek, ale myślę , że to wina worka.
Po kilku dniach u mnie ożywił się. Pisałam, że jest taaki spokojny ale zepsułam już kota. Kupiłam mu zabawki, zrobiłam tunel z kartonu, zostawiłam wielki szeleszczący wór po psiej karmie i...ma co robić. Jak śpi to śpi, ale jak szaleje to szaleje
. Przez pewien czas myślałam, że to będzie taka porcelanowa laleczka że gddzie ją postawić tam siedzi, ale jednak odzyskał dzieciństwo i bawi się. Wcześniej tego nie robił wcale, i tak jest nadzwyczaj poważny i stateczny. Przy wyprawie do weta nie było rzeczy której by się przestraszył. Co więcej wyjęty na ręce rozejrzał się po pomieszczeniu i ...przytulił się i poszedł spać. Nie niepokoi go nic. Można by go na ramię i w drogę. Fajny jest.
Obcięłam mu pazury dośc krótko bo wprawdzie na firankach się nie wiesza ale za to ma piękny zwyczaj wchodzenia na ramię po nodze. Ou!
I MUSI to robić, bo ma tak wielką potrzebę bycia z człowiekiem, że nie wytrzyma.
Wstępna umowa była taka że mam tego kota do końca tyg, nie angażuję się w niego, przetrzymuję kilka dni, oddaję i żegnaj Gieniu...
Była też pani która go miała adoptować po tym jak trafił na okno życia, tak jakoś dziś powinna zadzwonić i go odebrać. A może wczoraj?
A może go nie odbierze wcale? W każdym razie ja go od razu zaczęłam intensywnie ogłaszać, bo mam prawie pewność że do weekendu będę go mieć. Bo gdzie go oddam - do schroniska gdzie jest prawie 450 kotów i już startują zarazy ?
W obliczu tego trochę przeorganizowałam swoje 26m2 i przeniosłam wszystkie kocie klamoty do łazienki uświadamiając kota że warunki naszej umowy uległy zmianie. Byłam o tyle w dobrej sytuacji że urlopowałam bez psa i dziecka, bo pies był z moimi rodzicami na wsi, a dzieck u ojca, a teraz mam deadline, bo wszyscy wracają. Nie przewidziałam konieczności izolacji i pozwoliłam kotu być na całym domu co kot z godnością zaakceptował. Zobaczymy jak nam to przejdzie jeśli wróci pies i trzeba będzie ich od siebie izolować i jak to się uda z asysta mojej adhd córeczki. Trzymajcie za nas więc kciuki i jesli mozecie to puśćie Radosława w świat żeby znalazł dom jak najszybciej.