Nie tracimy, choć trochę zdajemy sobie sprawę, że nie porwą się tłumy na nietykalnego kota.
Ale Dyzio jest szczęśliwy taki jaki jest. Karmicielka to widzi i pięknie o tym mówi - Dyzio jest szczęśliwy kiedy może pobrykać, kocha swoje stado, czuje bezpieczeństwo, nawet umie czule spojrzeć kiedy odpoczywa na kanapie po harcach i karmicielka daje mu miskę. Jedyna różnica między innymi kotami jest taka , że nie da się go dotknąć.
Czekam na jego nowe zdjęcia i będę znów ogłaszać.
Może wreszcie coś się odmieni.
Póki co u karmicielki nie jest najlepiej.Rozmawiałyśmy długo i widzę, że znów potrzebna jej moja pomoc, nie tylko w postaci karmy, ale i wsparcia duchowego, bo to co się dzieje to już za wiele.
Piwnice są znów zamknięte. Karmicielka miała wielkie nieprzyjemności z racji dokarmiania kotów.
Nie wiemy co z tego wyniknie, ale martwimy się o ich życie. Lokatorzy wnoszą skargi, reaguje administracja, blokują wstęp kotów do piwnic, za karmienie kotów na terenie budynku zaczynają wyciągać konsekwencje, oskarżają o brud i wszystko najgorsze . Karmicielka walczy, stara się, sprząta po sobie na glanc, ale to dalej za mało.
W dodatku się pojawiły kolejne koty i okazało się że w jednej z kratowanych piwnic okociła się jakaś dzika kotka.Jej sterylki i próby zatrzymania dzikiej populacji wzięły w łeb. Są nowe koty do wykarmienia, nowe uwięzione w piwnicy kocięta. Karmicielka znów szykuje akcję łapania, ale wygląda to kiepsko, do kotów nie ma dostępu, więc najprędzej złapie je za parę miesięcy jak wylezą z piwnic... Oby dożyły do tego czasu.
Opadają mi ręce, szykuję kolejny bazarek, muszę wesprzeć ich cokolwiek. Zostało mi jeszcze trochę pieniędzy w Luckowej skarpecie, trzymałam je na nieprzewidzianą chwilę i chyba taka nadeszła. Jest bardzo ciężko