Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob wrz 18, 2021 17:42 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Typowo - jak już umówisz kota do weta, to mu się na chwilę poprawia! :wink:
Kciuki za wizytę i dobre wyniki! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 21, 2021 8:33 Re: Potrącony Dyzio i reszta nieszczęść...

Żebyście wiedzieli, że mu się poprawiło.
Nie poszłam, ale nawet nie dlatego że się polepszyło a nie wyrobiłam w czasie. Za dużo tego wszystkiego sobie wzięłam i brakuje doby...
Ale pójdę i tak, jak nie leczyć to go zaszczepić i zaczipować. Z początkiem wrzesnia miałam jechać sobie na weekend na wieś jeszcze skorzystač ze słońca i grzybów, ale tymczasowanie kota mnie uziemiło...
Nie tli się nawet szansa na dom, to wszystko się rozjechało jak diabli i ogólnie to mam rozdwojenie pomiędzy tym że jak kot już jest to mi nie wadzi a pomiędzy tym że kot powinien zniknąć bo im dłużej jest tym bardziej wrasta w nasze życie.
Dlatego doszłam do wniosku że nie ma co czekać tylko trzeba kota ogarnąć do normalnego życia, wpakować w transporter i pojechać. Trudno, wozimy już cały tabun, psa, dziecko, 2 transportery z naszymi kotami to trzeci transporter nie zrobi róznicy..
Tylko Radyjko musi być ogarnięty full serwis bo nie zaryzykuję np zarażeniem naszej ledwo żywej starej Emisi.

Młoda jak się dowiedziała że możemy jechać to postanowiła lecieć do sklepu i kupić Radusiowi szelki.
Kupiła mu ładne szeleczki,dość porządne. Kupiła mu też kolejną tonę zabawek ( tamte jak zaczarowane przepadły choć była ich tona) i karmy. Patrząc jak nam to schodzi i jak chętnie moja młoda płaci za puszki zbierając całą kolekcję to coś czuję że zbankrutujemy..

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto wrz 21, 2021 10:39 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Brawo Młoda! :D :201461
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro wrz 22, 2021 14:02 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Obrazek
Ta przyjaźń to sojusz dwóch szalonych dzieci... :1luvu:

Prócz setki zabawek młoda wykonała dla kota dwupiętrowy domek... Kot jest chyba z tego zadowolony bo tam przesiaduje.
Obrazek

Kot otrzymał też... Mystery Boxa :ryk:
Młoda przetworzyła wszystkie kartony po tym jak powiedziałam, że kot potrzebuje mieć rożne rozrywki , drapaki, półki, zabawki, a my nie mamy pieniędzy żeby mu to zapewnić.
Od razu poszły w ruch wszystkie pomysły i przyznam że nieźle to wyszło.
Obrazek
A kot jaki zadowolony! Otworzył wszystkie skrytki z impetem tam pchając się głową, odkrył nowe zabawki, po czym jeszcze zachwycił się pudełkiem i nadal je użytkuje.

Kolejny młoda planuje zrobić mu kalendarz adwentowy. :ryk: Wreszcie ktoś jest zachwyony i robi dokładnie to co ona planowała. Uwierzcie że Raduś w szeleszczący papier wskakuje z taką radością że aż miło, a jak przerwie okienko i zacznei włazić do środka to młoda jest wniebowzięta.

Pies mu trochę zazdrości ;)

Obrazek
Ich kontakty są coraz lepsze. Śpią już normalnie w łóżku jak starzy kumple. Waldek mógłby go trochę delikatniej gryźć (on go tak iska i podszczypuje, ale czasem przesadza) i nie przyciągać do siebie łapą jak piłeczki ale ogólnie lubią się. Raduś próbuje się o niego ocierać :1luvu: Codziennie rano się witają ze sobą i to takie słooooodkie..

a z newsów...


Dotarliśmy dzisiaj do weta.
Nie jest źle, nic takiego się nie dzieje. Nadal Raduś ma jakieś zaległości i powikłania po kk, dlatego tak jeszcze może przez jakiś czas prychać, natomiast nie ma choroby jako takiej. Dostaliśmy zaszcziki , czipsa i pani doktor mówi że możemy się szczepić wnet.
Pani doktor była wyraźnie zszokowana widokiem Radzia, chyba przede wszystkim tym że kot dalej u mnie jest. No cóż....
Powiedziała że kot bardzo ładnie wygląda, przytył jest błyszczący, jednolicie czarny, zadbany, i 2 razy większy!
Pani doktor nam wyznaczyła kolejną wizytę na szczepienie. Będzie full serwis. Odnawiam ogłoszenia.


Obrazek

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro wrz 22, 2021 20:52 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Wspaniale Młoda zajęła się kotkiem, zrobiła mu super plac zabaw i odpoczynku! :201421 :201421 :201421
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 24, 2021 7:46 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Mało by brakło a czip by się przydał...

Wczoraj wieczorem wychodzę z psem na ciemną klatkę schodową, zamykam drzwi i orientuję się że stoję na korytarzu z psem i... kotem! :strach:
Radyjko był w pokoju jak wychodziłam, a jak tylko otwarłam drzwi to się przemycił psu pod brzuchem i zadowolony stanął z nami zupełnie naturalnie jakby chciał zapytać gdzie idziemy.
Ledwie go wepchnęłam do domu...

Także pies zazdrości kotu karmy a kot zazdrości psu spacerów...

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 26, 2021 9:17 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Od mojego wzięcia kota mija prawie miesiąc i mam trochę innego kota niż miałam.
Radyjko jakby dorasta. Już nie jest mało rozumiejącym kociakiem grzecznie wklejonym w ramiona i śpiącym co 5 minut. Radyjko już jest kapkę inny,ma swój punkt widzenia, teraz już bardziej wie co chce i do czego dąży. A jak już dąży to uparcie. Oj uwierzcie.
Interesuje go coraz więcej -eksploruje teren, sprawdza gdzie jeszcze można wskoczyć i uparcie wyskakuje na korytarz kiedy wychodzę z domu.
Zabukował na stałe miejsce na parapecie tratując moje kwiaty (mam koło setki kwiatów i to była moja świątynia, a on w to wlazł) i jak idę pod blokiem to widzę, że wygląda przez okno. Jest mega śmieszny ale momentami irytujący - np wtedy kiedy ZA WSZELKĄ CENĘ chce wskoczyć na gotującą się kuchenkę, a ja go 100 razy stawiam na ziemi a on dalej skacze.
Część wąsów przypalił, część połamał, wsadził też pod czajnik końcówkę ogona, jakieś 40 razy skoczył na główkę do psiej miski. Bo on tak musiał i koniec.
Już nie śpi z nami. Teraz ma swoją wybraną przez siebie miejscówę na parapecie, ma tam kartonik i tam sobie przebywa.
Od jakiegoś czasu widzę, że odkleja się od nas a ma sojusz z psem. To za nim teraz biega, z nim rywalizuje o jedzenie, z nim się bije i gryzie, z nim się rano wita ( na mój widok nawet ogona nie zadrze, a psa oplata wyginając grzbiecić do podgryzania). Ja zaczynam być od żarcia i kuwejtu.
Jeśli chodzi o żarcie to zakupiłam kilka różnych pakietów jedzonka,które były w okazjonalnych cenach.
Radyjko przyjechał wyposażony w swoje jedzenie ( Bozita, Sannabelle, Royal) ale po miesiącu wszystko znikło.
Puszka 400g nam znika w 2 dni. W dodatku pies bardzo często pomaga włamując się do kociej jadalni,więc zaczęłam Radyjka karmić zamkniętego solo w łazience.
Kupiłam mu więc pakiety Bozity, Smilli, Doliny, Feringi i jakichś małych puszeczek My Star i próbujemy. Musi być dobrze i tanio albo choć naprzemiennie,bo nie mam takich majątków żeby w tygodniu kupować kilka puszek. I tak w necie jest taniej, bo stacjonarnie płaciłam ok 6 zł za jedną puszkę, a tu w pakietach zooplusowych wychodzi jakby mniej. No i oczywiście dopychamy się jeszcze mięskiem od czasu do czasu.
Ostatnie kupsko jednak było jakieś rzadsze i muszę zaobserować od czego to. Mam wrażenie że od Bozity ( krewetkowa) ale poprzednie Bozity jadł ze smakiem i brzuszek nie protestował.
Co do kuwejtu to chyba musimy kupić większy " kibelek", bo się w tym już nie mieści. Przyjechał z kuwetką z rodzaju tych co się wkłada królikom do klatki, potem dostał większą, ale jak to bydle tak prędko rośnie to i kuwejt musi się powiększyć, bo bez przerwy jego zawartość fruwa po podłodze.
Zmieniłam mu podłożę ( przyjechał z Cats Best, który po 100 razy wytrzepywałam z łóżka za każdym razem kiedy któreś zwierzę weszło z nim na łapach) na pellet i jak na początku było dobrze tak teraz strasznie się ten pelet szybko rozpada w drobny mak i jest jak piasek, który nadal się nosi.
W naszym małym mieszkaniu wyniesienie piasku poza kuwetę nie rozchodzi się tak łatwo i robi się z tego mega bajzel.
No i szukam nowych moskitier, tym razem metalowych, bo Raduś chce bywać w oknie i zdobywać informacje z osiedla, a ja się w tym czasie dosłownie duszę w mieszkaniu bez świeżego powietrza. Niestety moskitiera materiałowa dla Radusia jest niczym i boję się ją z nim kontaktować.
Raduś jest na etapie atakowania wszystkiego z dziką pasją.
Nakręcił się jak wariat i wszystko gryzie i drapie.
Szczególnie nas. Nie wiem co on taki, dostał jakiegoś wściku. Czy to zabawy z psem w gryzienie go tego nauczyły czy jak ale żre coraz mocniej.
Mało że moje próby czułości wobec niego przekształca w walkę to jeszcze sam atakuje. W nocy puścił mi krew z nosa jak spałam, bo rzucił się nagle wsadzając mi pazurek do nosa i uszkadzając naczynko.
Ostatnio wgryzł się w psa tak że pies uciekł z piskiem. I to atakując jako pierwszy bez żadnej prowokacji. Bardzo mi się to nie podoba i chciałabym to skrócić, ale nie do końca wiem jak to zrobić żeby miało ręce i nogi. Jest na to jakiś sposób? Zrzucanie czy odsuwanie go powoduje u niego jeszcze większą zaciekłość.
Jak to moja młoda mówi " ma impet i tupet". Faktycznie, ten nasz Raduś to straszny mądrala. Ale i zbój jak się okazuje.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 26, 2021 16:32 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Na za mocne gryzienie niekiedy pomaga... płacz. Popiskiwanie. Mówienie w kocim języku "ojej, ojej, boli, auuuuu" i nieruchomienie, bo ruch pobudza instynkt łowiecki. A w ogóle - najlepiej przyzwyczajać, że ręce są TYLKO do głaskania, a kiedy kot ma ochotę przejść do zabawy w gryzienie, natychmiast zastępować rękę - zabawką. Najlepiej taką, przy której ręka znajduje się w bezpiecznej odległości od kocich zębów i pazurów, np. piórka na patyku.
Może warto też kupić zabawki, które pozwolą się kotu wyszaleć z dala od ludzkich rąk - różne odmiany wędek, laserek, zabawki typu koci łowca (który w ogóle nie wymaga udziału człowieka w zabawie).
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 27, 2021 21:02 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Obrazek
No powiem Wam ze jestem zsiokowany! Ciotka zamówiła pościel na bazarku, a tam tylko jeden kołder i jeden poduszek!!!! 8O No jak my się mamy podzielić? cuje ze nie ma jus dla mnie mniejsca ...musimy chyba kupić jesce jednego kompleta, albo nawet dwóch, bo psecies ciotka tes chciałaby pewnie jednego

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro wrz 29, 2021 9:44 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

A wracając do tematu gryzienia to jakby trochę spokojniej.
Może to za sprawą tego, że Radyjko zaczął zmieniać zęby.
Już śpię opatulona tak żeby nie dał rady w nocy mnie w żaden sposób ukąsić to ta bestia zauważyła moją rękę, a kiedy zwinęłam dłoń w pięść licząc że moja pięść jest za duża żeby ją ugryżć ... przeliczyłam się. Radyjko tak czy siak mnie użarł rozdziabiając przy tym paszcze do tego stopnia że .. strzelił mu ząb. Oczywiście uznał w tym moją winę i odszedł patrząc na mnie z nienawiścią, że jak ja mogłam taka być że urwałam kotkowi mleczny ząbek. Ty paskudno!

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 30, 2021 9:24 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Pościel jakby specjalnie zaprojektowana dla Radusia :kotek:
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3143
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt paź 01, 2021 12:50 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

I Waldusia, bo on tez jest z tyłu.

Tylko faktycznie do nich powinno się tych kompletów mieć dla kazdego po jednym ( jeszcze młoda się awanturowała twierdząc że ja mam zawsze fajniejsze, ale jak zaprponowałam że się mogę wymienić za Hello Kitty to odpuściła) Ja się lubię owinąć, Walduch się lubi zakopać. Bez przerwy któres z nas jest odkryte. A Radyjko natomiast lubi się położyć na nas na kołdrze a to też problem, bo na mnie to nie poleży bo ja się kręcę i 100 razy w nocy obracam... Dlatego woli spać na psie.
Ogólnie jego braterstwo z psem mnie niesamwowicie bawi.

Wczoraj wyszłam i ich razem zostaiwiłam bez zadnego zamknięcia. Wstawiłam tylko klapka w drzwi łazienki, bo pies zjada wszystko kotu i muszę blokować mu dojście żeby się nie wepchnął. Wyszłam na krótko ale się trochę bałam. Przyszłam a tu na środku łózka leżała poduszka a na niej te dwie pluskwy przytknięte do siebie bokami :O

No i znów byliśmy u weta bo Radyjko raz kicha a raz nie i już mam tego serdecznie dość. Dostał zastrzyk na jakieś 2 tygodnie. Tak to wszystko ok.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 04, 2021 10:37 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Wyjazd zaliczony :ok:
Radyjko jest genialnym podróżnikiem!
Po raz kolejny potwierdziła się moja teoria o jego niekłopotliwości. Nie rozumiem, po takiego kota powinny być kolejki. 8O

Podczas podróży - ideał.
Nasze prywatne koty kilkakrotnie zesikały się i zwymiotowały miaucząc przy tym jak obdzierane ze skóry. Radyjko całą drogę spał, a potrzeby załatwił bezbłędnie w kuwecie przed wyjazdem i po przyjeździe.
Oczywiście jechał u młodej na kolanach w szeleczkach i na smyczy, a transporter luzem w bagażniku, bo jak tylko młoda zobaczyła że kot ma iść z naszymi kotami do bagażnika to zaczęła płakać, że ona nie przeżyje bez Czarusia 2h :roll: :roll:
Radyjko więc siedział dziarsko, trochę powyglądał, a potem się zwinął w kuleczkę i spał u młodej na rękach.
Obrazek

Obrazek

Dopiero się obudził jak byliśmy na miejscu i go znów pakowałam do transportera.
W nowym miejscu zupełnie na luzie. Żadnego stresu. Wesoło wyszedł, rozejrzał się wesoło, poszedł do kuwety! zrobił siku i zaczął się bawić. Ciągle podbiegał do psa jakby z nim konsultował że jest ok.
Pobiegł też dwa razy na piętro do naszych kotów, ale te obsyczały go okropnie już w progu, szczególnie Emi, która jest mega drażliwa ( kto nie wie to napiszę - nasza Emi to ok 15letnia cukrzycowa kotka i większość czasu już leży i sika pod siebie, więc nie życzy sobie atrakcji w postaci wesołych gówniaków chętnych do zabawy) i za czasów świetności spuściła manto kilku kotom w tym wiejskim kocurom, które nam nieświadomie przeskakiwały płot nie wiedząc że w środku jest zabezpieczenie takie że nie da się wydostać i spotkały się z jej gniewem. Emi niestety ma charakterek, więc na Radusia uważaliśmy, bo on przy niej jest jak lemurek przy King Kongu.
Poza tymi dwoma spotkaniami nie działo się absolutnie nic. Życie zupełnie normalne jakbyśmy byli tam od zawsze a nie wpadli i wypadli. To było takie fajne i pozytywne. Raduś zdobył serca moich rodziców, dmój tato nosił go na rękach a moja mama zachwycała się jak bardzo młoda jest w niego wpatrzona. Rzeczywiście, oni są ciągle razem. No i z psem też się trzymają nierozłącznie, aż zabawne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Obrazek


a droga powrotna wyglądała tak :
Obrazek

I ten wyjazd dał mi pewne przemyślenia...
Otóż podczas wyjazdu przez 2 dni Raduś kichnął [u]tylko 2 razy[/u]. I zrobił to tylko wtedy kiedy wchodził do kuwety i zaczynał kopać.
Mój tato więc od razu okrzyknął, że on na pewno kicha od pyłu z pelletu. I coś mnie olśniło, że może to nie głupie....
Tym bardziej, że przyjechaliśmy do domu i kot znowu psika całymi seriami i kapie mu z oczu. 8O
Czy myślicie że to możliwe? W zasadzie tak jak mówiłam - on nie ma kataru, nie ma żadnej wydzieliny, a kicha i kicha...
Mam więc plan taki żeby wymienić żwirek i sprawdzić czy ta teoria może mieć rację bytu.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 04, 2021 11:47 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

Raduś super! Ì ta przyjaźń z psem! :1luvu:
A uczulenie jak najbardziej może być!
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 11, 2021 9:24 Re: Radyjko i inne krakowskie koty pod naszą opieką

No i minęła chwila. Zmieniłam żwirek i prychanie radusiowe jakby ustało. Zastanawiam się nad tym. Do 14 jest na antybiotyku długodziałajacym,ale mam wrażenie że to jednak chyba żwirek.
Na razie nic już nie robimy ale jak minie te 14 dni to pewnie pójdziemy się zaszczepić. Wreszcie.

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: skaz i 225 gości