moguncja pisze:Przecież nie zawiedziemy "powszechnej sterylizacji".
Dziękuję!
Tak, Myszków koło Częstochowy, właściwie jego obrzeża, obszar wiejski. Koty z okolicy przyszły tam, gdzie dawano im jedzenie, bo to na wsiach luksus. Rodziły, sporo umierało na koci katar. Pani starała się o pomoc, chciała sterylizować, ale nie udało jej się.
Mogła nie wiedzieć, że dzięki PS sytuacja w Częstochowie totalnie się zmieniła. Gdy zakładałam fundację tam też kocice rodziły z braku pieniędzy na zabiegi, dziewczyny wycinały trochę na kreskę, ale były to dziesiątki rocznie, a nie setki.
Jak spotkacie karmiciela na wsi reagujcie, bo skończy się na kilkudziesięciu kotach, a można temu zawczasu zapobiec... Zwłaszcza, gdy chodzi o karmiciela, który chce kastrować, ale karma i leczenie już go i tak finansowo przerastają...