Strona 1 z 2

Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Czw cze 09, 2016 21:21
przez Rysiekx92
Witam,
posiadam wraz z mamą w domu 3 kotki niesterylizowane. Dwie 4 letnie kotki, które są ze sobą od małego, są z różnych domów ich stosunki
są zawsze dobre lub neutralne. Krówka 4 letnia śpi ze mną, a druga 4 letnia Puma śpi z mamą. Problem polega na stosunku
między Krówką, a nową kotką 9 miesięczną, która jest z nami od 6 miesięcy - Frunią. Frunia wraz z Krówką śpią u mnie w pokoju.
Do tej pory ich stosunki były raz minimalnie dobre /lizały się po głowach, neutralne, lub trochę złe Frunia chciała się bawić z Krówką
i skakała na nią, czasami niestety do gardła, ale bardzo delikatnie, i podgryzała jej nogi, Krówka tylko odbiegała i syczała, ale potrafiły
obok siebie spać. Za to Puma z Frunią biegają sobie od czasu do czasu po mieszkaniu.
Problem pojawił się dwa dni temu kiedy poszedłem z Frunią do lekarza po raz drugi, po 5 dniach antybiotyku. Kiedy wróciłem Krówka
zaczęła się agresywnie bać w stosunku do Fruni, miała opuszczone uszy, głośno miauczała i długo, miała "napuszony" ogono. Tak za nią
chodziła po mieszkaniu, ja ją starałem się odganiać, do momentu, aż raz kiedy ją odganiałem, pobiegła za Frunią i wleciały obie
do kanapy. Krówka zaatakowała Frunię, całą kanapa się trzęsła, jak otworzyłem kanapę, Frunia była dosłownie pos**ana ze strachu i posikana,
oraz w jednym miejscu z nogi leciała jej krew. Poszedłem jeszcze raz do weterynarza, na szczęście nie trzeba było jej szyć, ale koty trzeba
było rozdzielić. Na drugi dzień postanowiliśmy spróbować koty do siebie dopuścić. Nie było tak źle, powąchały się dwa razy po nosie, ze dwie
godziny siedziały w pokoju obserwując się. Jak raz Frunia była obok kanapy i Krówka obok. Gdy mama chciała je odgonić od siebie, Krówka
znowu poleciała za Frunią do kanapy. Mama chwyciła na "farta" za łapę tylnią Krówkę i wyciągnęła ją z kanapy i wyrzuciliśmy ją z pokoju.
Aktualnie trzymamy ją odseparowaną w łazience. Frunia zachowywała się neutralnie do Krówki, a ona dostała naprawdę ataku furii, normalnie
człowiek by się wystraszył takiej reakcji kota. Pani dr. Faron poradziła nam feliway, ale wątpię, żeby to miało załagodzić, atak aż tak dzikiej agresji,
wszystkie koty są niewychodzące, a do mnie Krówka zachowuje się przyjaźnie łasi, a przy Fruni jest zdenerwowana i pomimo, że ona atakuje
to również ona(Krówka) boi się.
Czy ktoś miał coś podobnego ? Jakieś rady ? Cokolwiek ? Nie możemy żyć bawiąc się w kocie puzzle między pokojami i bojąc się czy koty sie
nie zabiją i czy w ferworze walki Krówka nie skoczy na człowieka.

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Czw cze 09, 2016 23:04
przez Koki-99
Tańsze od feliwaya są obróżki feromonowe, uspokajające, to tak na już. Ale przede wszystkim należałoby kotki wysterylizować, wszystkie trzy. Wyciszyłoby to ich agresję i hormony.
Przejrzyj forum, jest wiele wątków o trudnym dokoceniu czy agresji wobec nowego kota. Zastanawia mnie tylko dlaczego dopiero po sześciu miesiacach tak popsuły się relacje pomiędzy kotkami. Coś się musiało wydarzyć. Możesz napisać dlaczego Frunia dostawała antybiotyk?

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 0:02
przez anka1515
Wizyta u weta -kotka poczuła stresujący zapach ,nowy i są to dość częste reakcje.

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 0:20
przez Kukuczolo
Według mnie to właśnie zapach jakim przesiąknęła Frunia w trakcie wizyty u weterynarza mógł być tym wkurzającym Krówkę, bo nagle znikąd się pojawił i to w dodatku na drugim kocie...a co za tym idzie mogła poczuć się do obrony terytorium przed nowym zapachem i jego źródłem- intruzem. U moich znajomych była bardzo podobna sytuacja - może nie doszło do rozlewu krwi ale jednak były okropne walki i jeszcze gorsze miauczenie. U nich pomogło to że początkowo rozdzielali ze sobą koty przez kilka dni w trakcie których w pomieszczeniach obu kotów kładli rzeczy przesiąknięte zapachem drugiego kota. Później starali się zachęcić oba koty do wspólnego polowania- zabawy ale w pokoju prześladowanego kota żeby nie czuł się jeszcze bardziej zestresowany opuszczeniem dotychczasowego azylu. koty w trakcie gonitwy za np. piórkami na kawałku sznurka itp w pewnym momencie zaczęły się częściowo ignorować mimo wcześniejszego syczenia na siebie w momencie wpadnięcia na siebie a po zabawie zabierano nerwowego kota na powrót do jego części w mieszkaniu. I tak powtarzano to dopóki koty się nie uspokoiły tyle, że u nich trwało to około 2-3 tyg. U moich rodziców był problem z akceptacją dwóch kocic które teraz są nierozłączne ale tam nie było krwi ani bitw tylko buczenie i syczenie dlatego nie rozdzielano ich a bawiono się z nimi, starając się sprawić żeby łapiąc papierek na sznurku przebiegały obok siebie i też się udało. Po tygodniu/półtora tyg kociczki jadły już obok siebie a teraz nawet z jednej miski :) Nie wiem czy u wszystkich działa ale w tych dwóch przypadkach to się sprawdziło ;)

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 5:53
przez kalewala
Pomyśl bardzo powaznie o sterylce. Te kotki męczą się nie mogąc zrealizować swoich potrzeb, są cały czas podenerwowane, sttąd drobny czynnik - obcy zapach - wzbudza agresję.

Poza tym skorzystaj z rad o wspólnej zabawie.

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 8:08
przez Kazia
Sterylizacja to podstawa.
Ale nie ma pewności, czy rozwiąże sprawę agresji.
Kotki od początku za sobą nie przepadały, to ju stan utrwalony. Wizyta u weta i obcy zapach po prostu ujawniły, że problem jest bardzo poważny.
Ja nieodmiennie polecam Tryptofan, dla obu kotek (a jeszcze lepiej dla wszystkich trzech, bo to jest sytuacje bardzo stresująca dla wszystkich zwierząt w domu...i dla ludzi też oczywiście)

http://www.zielonysklep.com.pl/peak-try ... letek.html

Taki jest bardzo dobry. Daje się ok 100 mg dziennie na kota - przepisowo 25 mg na kg wagi ciała - (kapsułki się otwiera i dzieli na odpowiednią ilość części ten proszek), można sypać do mokrego jedzenia.Efekt nie jest od razu tylko dopiero po 7-10 dniach podawania.
Można dawać stale przez bardzo długi czas.

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 9:34
przez Rysiekx92
Dziękuję za odpowiedzi, wczoraj nastąpił ten drugi atak dziś ranek wyglądał tak. Najpierw chciałem dać Pumę i Frunię
do jednego pokoju bo były neutralnie lub pozytywnie nastawione na siebie. Niestety Frunia od wczorajszego ataku boi
się już nawet Pumy, odsuwa się syczy itd. W sumie się nie dziwię, wczoraj została zaatakowana bez powodu przez Krówkę.
Dlatego aktualnie Puma siedzi z Krówką w jednym pokoju, a Frunia w osobnym (każda ma jedzenie, picie, kuwetę,
zabawki).
Sterylizować kotek nie chcemy bo rujkę przechodzą stosunkowo rzadko, a że zdania na internecie są bardzo podzielone
do tego czy w ogóle koty sterylizować czy nie, to wolimy nie pozbywać kotów naturalnie wydzielanych hormonów, których
brak w organizmie z tego co wiem, powoduje jakieś negatywne skutki.
Zabawa z piórkiem z obiema kotkami byłby dobrym pomysłem gdyby nie stopień agresji (co nadal podkreślam, z bezpodstawnego
strachu do niej), Krówka nie rzuciła się delikatnie na Frunię, to było jak polowanie na nią. Znalazłem gdzieś na internecie
wpis jak ludzie się chowali przed agresywnym kotem po mieszkaniu. Mniej więcej porównywalny stopień agresji był Krówki do
Fruni, więc jeśli jedna wpadłaby na drugą nagle, to zapewniam, że Frunia skończyłaby w strzępach, a krew lałaby się strumieniami.

Myślałem, żeby kupić Feliway Friends, jakiś nowy produkt, znalazłem go na zoo plus może to by pomogło. Żadnego Feliway nigdy
nie używałem, ale ten Friends wydaje się być tym co potrzebuje. Produkt ma opis:
"Dyfuzor FELIWAY®-FRIENDS rozpyla syntetyczny odpowiednik feromonu Cat-Appeasing-Pheromones (C.A.P.), którego naturalna wersja wzmacnia więź między matką a kocięciem i powoduje uczucie bezpieczeństwa. Elektryczny dyfuzor optymalnie i efektywnie rozprowadza feromon po pomieszczeniu. "

Może to coś da. Myślałem, również, żeby siedzieć ze wszystkimi kotami w jednym pokoju (mają w międzyczasie dostęp do drugiego
pokoju), ale jeden siedziałby na początku w transporterze, a potem znowu wrócił do drugiego pokoju. I teraz tak, jeśli Frunia nadal
bałaby się Pumy, to pierw ona by siedziała w transporterze. Natomiast jeśli Frunia byłaby w dobrych stosunkach z Pumą, to Krówkę
bym wsadził do transportera.

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 13:50
przez rysiowaasia
Rysiekx92 pisze:Sterylizować kotek nie chcemy bo rujkę przechodzą stosunkowo rzadko, a że zdania na internecie są bardzo podzielone
do tego czy w ogóle koty sterylizować czy nie, to wolimy nie pozbywać kotów naturalnie wydzielanych hormonów, których
brak w organizmie z tego co wiem, powoduje jakieś negatywne skutki.

Negatywne skutki mają kolejne rujki! Nie kieruj się zdaniem ludzi w internecie! Posłuchaj lekarzy weterynarii! Ale tych światłych, nie tych starej daty od wiejskich krów i świń. Sama znam takiego na emeryturze, który twierdzi, ze kotka/suka powinna miec małe przynajmniej raz... 8O No cóż 50-60 lat temu weterynaria stała na trochę innym poziomie... :|

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 13:58
przez Kazia
A konkretnie jakie negatywne skutki sterylizacji masz na myśli?
Sterylizacja zmniejsza ryzyko nowotworu sutków, który jest złośliwy i w większości przypadków śmiertelny.
Niekryte ruje mogą być przyczyną cyst na jajnikach.
Niesterylizowane kotki mogą właśnie być agresywne do siebie nawzajem, nie tolerować innych kotek (chociaż to nie zawsze jest przyczyną braku wzajemnej tolerancji w stadzie).

Zastanów się też, jak długo będziecie w stanie wytrzymać ciągłe walki kotek, ciągle je pilnować, trzymać rozdzielone....tydzień? miesiąc? kilka lat?
Jeżeli szybko czegoś z tym nie zrobicie, sytuacja będzie się tylko pogarszała.
Do tego może dojść zasikiwanie mieszkania i choroby, wywołane ciągłym stresem u kotek.

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 14:09
przez Anna61
Rysiekx92 pisze:Sterylizować kotek nie chcemy bo rujkę przechodzą stosunkowo rzadko, a że zdania na internecie są bardzo podzielone
do tego czy w ogóle koty sterylizować czy nie, to wolimy nie pozbywać kotów naturalnie wydzielanych hormonów, których
brak w organizmie z tego co wiem, powoduje jakieś negatywne skutki.

Rysiekx92 poczytaj sobie wypowiedź Doroty Sumińskiej, lekarza weterynarii, pisarki i dziennikarki. Autorki kilku książek dotyczących opieki nad zwierzętami domowymi. Prowadzi również programy telewizyjne o czworonożnych pupilach.

http://www.gazetalubuska.pl/pupile/art/ ... ,id,t.html

Zacytuję interesującą nas najbardziej wypowiedź

Przed czym więc może ochronić taki zabieg? - W przypadku suczek, czy kotek nie ma niechcianych ciąż, cieczek, nowotworów gruczołów mlekowych, cukrzycy, ropomacicza, czy też innych schorzeń błony śluzowej macicy. Pies nie będzie uciekać i dostawać szału podczas cieczek. Uchroni go to także przed chorobami prostaty i innymi dolegliwościami ze strony hormonalnej aktywności jąder.

Wyłapałam naprawdę sporo kotów do sterylizacji, i nie raz się spotkałam z podobnymi wypowiedziami/opiniami osób na temat sterylizacji, a jedna z nich to, że je okaleczam i żadne argumenty -ZA- do nich nie przemawiają.

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 21:30
przez Rysiekx92
Wiedziałem, że jak napiszę, że nie chcemy sterylizować kotek to zaraz temat się zmieni....
Dzisiaj jest 3 dzień od pierwszego ataku, dzisiaj zamknąłem zaspaną Krówkę w transporterze, żeby Frunia mogła
swobodnie pochodzić w dużym pokoju, niestety już przy wejściu do pokoju, Krówka z transportera zaczęła miauczeć,
- głębokie, niskie miauczenie, tak jak ostatnio zaraz przed atakiem.
Pytanie czy Frunia może być chora ? Kiedy przywieźliśmy się ją 6 miesięcy temu miała koci katar. Niecałe dwa miesiące
później, czy nawet miesiąc później okazało się, że była również zarobaczona i wszystkie koty trzeba było traktować
środkiem na odrobaczanie. Teraz znowu jej tarczyca czy gardło siadło i poza antybiotykiem pani doktor zaleciła 3 tyg.
preparatu na odporność.
Oby nie, ale Krówka zaczyna dosłownie miotać, szaleć, dostawać furii na widok Fruni, a kiedy znika z pokoju jest
najmilszym i kochanym pieszczochem. Nie mówiłem o tym wcześniej, ale przed Frunią był inny trzeci kot w domu.
Mama opiekowała się kotem wolnożyjącym przed blokiem, dokarmiała itd. aż w końcu udało nam się go złapać,
był u nas zaledwie 25 dni, bo okazało się, że to były jego ostatnie dni przed zejściem na nerki, trzeba było go uśpić
- dłuższa historia. W każdym razie ostatnie kilka dni tamtego kota przed uśpieniem wyglądały tak, że Krówka pierw
zaczęła atakować tego kota, a potem również dołączyła się Puma. Chociaż tamte "ataki" do tego co Krówka robi
Fruni to nawet nie 1/10. Wtedy bardziej kończyło się na syczeniu i przeganianiu nowego kota z kąta do kąta.

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 21:52
przez Olat
Zabierz Krówkę do weta i zrób kotu kompleksowy przegląd (badania krwi, moczu, ew. USG), żeby upewnić się, że nie choroba jest powodem konfliktu.
A jeśli nie- to, mimo że trudno Ci to zaakceptować, pozostaje przyjąć do wiadomości, że buzujące hormony mogą być i często są powodem konfliktów wśród niekastrowanych kotów.
Nie ma, serio, powodu trzymać niekastrowanych zwierzaków niehodowlanych. Naraża je to na stres, niepokój i sporo bardzo poważnych chorób.

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 22:17
przez Rysiekx92
Co do nie sterylizacji. Koty ogólnie to był pomysł mamy, dlatego ulegam trochę jej decyzji, żeby nie
kastrować. Szczególnie, że koty mają dosyć rzadko rujkę więc nie chcę mieszać przy ich gospodarce
hormonalnej. Nie jestem weterynarzem i nie wiem jak bardzo różni się funkcjonowanie organizmu
kota od ludzkiego, ale wiem, że u nas jest tak, że staramy się podtrzymać hormony na jak najwyższym
poziomie, lub po prostu na stabilnym jak najdłużej i w tym celu stosujemy zioła, leki czy nawet
sterydy więc ciężko mi uwierzyć w to, że sterylizując koty i pozbawiając je ich naturalnie wytwarzanych
hormonów i pi**rząc ich gospodarkę hormonalną nie zrobię im przez to krzywdy.

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 22:26
przez włóczka
Ja Ci jednak jeszcze napiszę o tej sterylizacji ;)
Podzielone zdania, o których piszesz, i ewentualny problem braku hormonów, dotyczą o ile wiem nie sterylizacji w ogóle, tylko momentu w którym ma być wykonana.
Jest tzw. "szkoła amerykańska", wg której sterylizuje się kotki przed pierwszą rują. Zaleta to redukcja do minimum ryzyka wystąpienia nowotworu gruczołu mlekowego. Wada, przynajmniej wg niektórych, bo osobistego zdania na temat nie mam ;) - że zbyt wczesny brak hormonów ma jakieś negatywne skutki na "dorastanie" organizmu.
I jest drugie podejście, wg którego kotki sterylizuje się po osiągnięciu dojrzałości płciowej, czyli po pierwszej rui. Wady - większe ryzyko powyższego nowotworu, a jeśli kotka zajdzie w ciążę, to wszystkie wady zachodzenia i bycia w ciąży (poniżej).

Wady braku sterylizacji natomiast:
- Ruja. Uciążliwe dla kotki i dla otoczenia. Pomijając już adoratorów pałętających się wokół domu, śpiewających do wybranki i znaczących teren.
- jeśli ucieknie do kocurów - przy akcie wiadomym może się zarazić nieuleczalnymi paskudztwami: kocią białaczką (FeLV) i "kocim HIV-em" (FIV). A następnie zarazić koleżanki w domu.
--- ciąża, poród - obciążające dla kotki. A potem są kocięta z którymi trzeba coś zrobić. Uśpić - wielka krzywda dla kotki. Znaleźć domy kociętom od trzech kotek, czyli tak np. dziesiątce malców - hm..... :strach: O kosztach wyżywienia, zaszczepienia, ewentualnego leczenia nawet nie wspomnę...
- jeśli kotka nie będzie mogła zrealizować potrzeb, to możliwości są różne: stres i choroby na tle stresowym, ruja permanentna...

- Blokowanie rui tabletkami albo zastrzykami hormonalnymi - prawie na pewno skończy się ropomaciczem (i operacją równą sterylizacji tylko o tyle gorszą że na chorym kocie - jeśli zauważycie że kotu coś jest, bo jeśli nie to i śmiercią się może skończyć) oraz nowotworem listwy mlecznej. Co piszę Ci jako osoba która ten temat "przerobiła" niestety. Stres i koszty - nie bez powodu mówią że weterynarz, który sterylizacji nie propaguje albo wręcz odradza, kocha swój portfel a nie zwierzęta...
(oczywiście nie mówię o uzasadnionym odradzaniu z przyczyn zdrowotnych).

Re: Pilnie Proszę o Pomoc

PostNapisane: Pt cze 10, 2016 22:30
przez włóczka
Rysiekx92 pisze: u nas jest tak, że staramy się podtrzymać hormony na jak najwyższym
poziomie, lub po prostu na stabilnym jak najdłużej i w tym celu stosujemy zioła, leki czy nawet
sterydy więc ciężko mi uwierzyć w to, że sterylizując koty i pozbawiając je ich naturalnie wytwarzanych
hormonów i pi**rząc ich gospodarkę hormonalną nie zrobię im przez to krzywdy.


Tylko widzisz - u nas to np. kobieta ma takie klimakterium i różne dolegliwości z tego powodu, i z tego powodu im się np. takie hormony suplementuje. Kotki menopauzy nie mają, w ciążę mogą zajść do samego końca. Wyobrażasz sobie np. "u nas" ciężarną 80-latkę i skutki dla jej organizmu? ;)