» Pt lis 04, 2016 1:38
Re: No to teraz 2 koty z chlamydią - może jakieś rady?
O Zylexis pytałam moją wet za pierwszym razem, kiedy padła jego nazwa. Moja wet ma z nim akurat średnie doświadczenia, powiedziała mi wtedy, że niektóre koty nie reagują zwiększoną odpornością, więc nie zdecydowałam się. Czy żałuję? Nie umiem powiedzieć. Może w przypadku Amisia warto było spróbować, jednak co do reszty towarzystwa to nie sądzę. Moja kota miała najlepszą odporność ze wszystkich kotów u mnie, o czym może świadczyć chociażby fakt, że zaraziła się chlamydią od Bąbelka dopiero gdy ten ją drapnął w wewnętrzną stronę powieki, a przebywali ze sobą już kilka miesięcy.
Uważam też, że diagnoza to podstawa. I o ile w przypadku Amisia można się sprzeczać, czy same objawy nie wystarczyły (ja tak nie uważam), o tyle w przypadku Bąbelka test na chlamydię uznaję za niezbędny. Bo zgodnie z tym co wyczytałam (a staram się czytać coraz więcej), leczenie chalmydiowego zapalenia spojówek u ludzi trwa nawet 6 miesięcy. Przerwanie kuracji wcześniej kończy się oczywiście nawrotem choroby. Mogłabym więc przerobić na kocie cały arsenał leków, włącznie z tymi przeciwko chlamydiom, a nie uzyskać poprawy stanu zdrowia.
I w świetle tych 6 miesięcy rozumiem już doskonale obawy mojej weterynarz, która nie chciała wprowadzać tabletek dla malca poniżej roku. Powiedziała, że tetracyklina hamuje powstawanie szkliwa. Kuracja trwająca 6 miesięcy z hamowaniem szkliwa przez ten czas to chyba wyrok.
Nie bardzo wiem, co robić. Moja kota już dostaje tabletki, bo zapaleniu spojówek zaczęły towarzyszyć objawy pęcherza (przy chlamydiach u ludzi to norma, najczęściej trzecią sferą są narządy płciowe i drogi rodne), więc inwazja na całego. Bąbelek tylko oczy, ale to za mało. Poszukałam info i na jakiejś a la medycznej stronie dla ludzi polecają inny antybiotyk. Będę dopytywać weterynarz, czy ten nada się dla kota.
Im więcej czytam o chlamydiach, tym bardziej jestem przerażona powagą choroby. W najgorszym stadium prowadzi do ślepoty. Leczona u małego kota powoduje ubytki w uzębieniu. A czasami zdarza się, że człowiek pozostaje nosicielem do końca życia (jeśli dobrze zrozumiałam) i ma nawroty choroby.
Chciałabym wyleczyć koty… Chciałabym się nie zarazić, bo już się przyłapałam na potencjalnie groźnych odruchach. Chciałabym mieć więcej kasy, żeby zaryzykować każdą zaproponowaną kurację i nie przejmować się, jeśli nie zadziała. Chciałabym wytępić chlamydię z całego mojego otoczenia, a najchętniej wykasować z listy chorób na świecie.
Ostatnio edytowano Pt lis 04, 2016 22:46 przez
Stomachari, łącznie edytowano 1 raz