Moim zdaniem szanująca się firma przyjmuje słowa krytyki, zamiast się oburzać, dlatego obrana przez Państwa taktyka działa na Państwa niekorzyść. Wejdę jednak w polemikę:
1) W podanych przez Państwa linkach są dosłownie CZTERY pozytywne komentarze, z czego:
- jeden na allegro zachwala samą transakcję natomiast o żwirku nie ma w nim słowa więc moim zdaniem nie należy go brać pod uwagę
- jeden na blogu w którym są użyte sformułowania takie jak w Państwa poście jakby pisała to ta sama osoba
Jeśli więc chcielibyśmy być dokładni, to są 3 pozytywne komentarze w sieci i 1 negatywny (mój) na temat żwirku w podanych przez Państwa źródłach.
Co do właściciela jednej z największych hurtowni zoologicznych, to zupełnie mnie nie dziwi, że używa taniego żwirku. Przeciwnie, byłabym bardzo zaskoczona, gdyby korzystał z najdroższych produktów. Proszę jeszcze spytać, czym ten właściciel karmi swojego pupila, bo sądzę że i na to znam odpowiedź.
2) Siano dla zwierząt jest bezpieczne pod warunkiem, że uprawy prowadzi się w zaplanowany i kontrolowany sposób. Natomiast niekoniecznie jest wówczas tanie.
3) Nie, kwestia zapachu nie jest kwestią odbioru. Spornym może być jedynie, czy piwniczne aromaty są dla kogoś ładne czy też odrażające, natomiast ich obecność nie podlega dyskusji. Bez względu jednak na to, po czyjej stronie leży odpowiedzialność za taki stan rzeczy (pisałam, że może to być wina sklepu: "Śmierdzi piwnicą i wilgocią, chociaż to akurat może nie być wina producenta."), w opakowaniu żwirku, który do mnie dotarł, mogą być zarodniki grzybów, a te mogą wywołać grzybicę płuc.
Jeśli są Państwo pewni swoich produktów, to chętnie się przekonam, że wina leżała po stronie sklepu/dystrybutora. Mogę przyjąć darmową próbkę, którą będziecie Państwo uważać za nie pachnącą piwnicą. Napiszę wówczas na forum, że akurat ta wada żwirku wynikała ze złego przechowywania a nie produkcji.
4) Uwagi odnośnie „idealnego podłoża dla mnie, a nie dla mojego pupila.” są całkowicie bezzasadne. Koty przebywające u mnie uwielbiają żwirek Nature’s Calling, ponieważ jest delikatny dla stóp (pellety nie są delikatne, nawet pellet zrobiony ze słomy by nie był), sypki i przypomina piasek. Gdyby zależało mi wyłącznie na mojej wygodzie, to pellet opałowy spisałby się znakomicie – jest bardzo tani nawet przy tak ogromnym zużyciu, jakie miało miejsce w trakcie intensywnego przepłukiwania kota. Jednak kot w widoczny sposób go nie lubił, dlatego szukałam kompromisowego rozwiązania. Zaliczyłam kilka chybionych strzałów, w tym pellet ze słomy (kolor granulek ze zdjęcia to nie jest jedyny problem, chodzi też o ich wielkość, kształt, jednolitość tudzież w zasadzie jej brak), ale szczęśliwie na ten moment nie muszę przepłukiwać kota, więc mogłam go uradować żwirkiem orzechowym.
I teraz życzliwa sugestia: firma Nature’s Calling nie jest jedynym producentem żwirków preparowanych z łupin orzecha włoskiego na świecie. Skoro innowacyjny żwirek ze słomy nie opuścił granic naszego kraju, to być może są ku temu inne przyczyny niż niezadowolenie klientów spowodowane kolorem żwirku. Orzechów włoskich w Polsce jest pod dostatkiem. Może warto wykupić recepturę od firmy Nature’s Calling, BLUE Naturally Fresh czy World’s Best Cat Litter i spróbować rozwiązania, które cieszy się popularnością na świecie?
Tu jedna z wad żwirku, o której pisała inna osoba:
Marzenia11 pisze:Przesyłkę dostałam już spory czas temu.
Jako opiekunka 5 kotów (...) niestety przy sprzątaniu raz na dobę, jeśli jest wykorzystany przez więcej niż jednego kota, to jest intensywny zapach moczu, a wręcz amoniaku.