Ja też przeczytałam z przyjemnością i ubawiłam się po pachy
Moje kłaczą: Borys mniej ( a dłuższe ma futro

), niunia bardziej... no bardzo...
Czesać się raczej nie lubią, choc raz w tygodniu urządzam im godzinke toaletową z czyszczeniem uszków, przycinaniem pazurzysk i szczotkowaniem. Najwiekszy problem jest w tym, że kot aktualnie "nie obrabiany" zaczepia ze wszystkich sił nieszczęśnika, poddawanego zabiegom. Kończy sie to ogólną kocią bójką, a potem łapaniem futrzaka, który zwiał w połowie zabiegu

I da capo...
Sposób na futro Szeleczkowe w łóżku znalazłam: niunia śpi zawsze przy mojej głowie, a że podusia mała - to nie zawsze uda się jej mnie zepchnąć i śpi obok. Od dawna już kładę jej tam ręcznik i śpi na ręczniku. Gruba, zimowa spódnica z dzianiny zostałą spisana na straty, gdy odnalazłam ja w zakątku szafy, gdzie stanowiła ulubione legowisko koteczki. Nie do wyprania, kłaki siedzą na mur. Dywan (KREMOWY!) - odkurzam 2 razy w tygodniu, podobnie tapicerke. Bez spektakularnych (a zwłaszcza długotrwałych) sukcesów.
Pokochałam... chyba... prawie całkiem kocie kłaki
