» Nie sty 08, 2017 12:44
Re: Mruczek - potrzebna pomoc finansowa
Witamy Kochani,
Ostatnio nie pisałem, bo to nie był u nas wesoły czas. W okresie świąteczno-noworocznym nie chcieliśmy przekazywać trudnych informacji.
Przed świętami stan zdrowia Mruczka się pogorszył. Wcześniej schudł (cały czas podawałem leki na nerki), ale znów jadł, więc była nadzieja. Później złapał przeziębienie, system odpornościowy po wielu zastrzykach sterydowych chyba nie działał jak powinien. Przestał znów jeść. Zacząłem dawać Marbocyl w tabletkach. Była poprawa, ale dalej nic nie jadł. Zacząłem jeździć codziennie na zastrzyki z Marbocylu i kroplówki, dostał DepoMedrone w zastrzyku, nie zaczął jeść. Podawałem rozdrobnioną saszetkę do pyszczka, nie chciał, w nocy wymioty. Umarł w czwartek nad ranem.
Do końca pomimo tego męczenia leczeniem chciał być blisko, wskakiwał na kanapę i kładł się koło mnie. Miał prawie cały dodatkowy rok życia. Od maja do końca września był dużo na powietrzu i słońcu. Ola mówi, że wreszcie czuł się kochany i potrzebny, chociaż okresy bez podawania leków i zastrzyków były krótkie.
Bardzo dziękujemy za Waszą pomoc, to był trudny i kosztowny rok. Chciałbym nie pisać o liczbach, ale wiem, że trzeba.
Leczenie Mruczka od stycznia zeszłego roku kosztowało ponad 2 tysiące złotych: blisko 1400 zł - opieka weterynaryjna w tym badania, leki i zastrzyki podawane w lecznicy, ponad 400 zł leki, które sam kupowałem - na receptę w aptece i przez internet, w tym dwadzieścia kilka opakowań różnych kropli do oczu z antybiotykami, sterydami, nawilżające, antybiotyki, kapsułki Renalvet, ponad 200 zł specjalistyczna karma Renal, saszetki gastro. W większości kosztów leczenia kilka osób nam pomogło, zostałem poproszony o anonimowość, więc napiszę, że pomoc przekazywana dla Mruczka była bardzo ważna, choć i tak byśmy go leczyli, pozwoliła na stałe i dokładne prowadzenie jego leczenia. Przy naszej sporej gromadzie kotów jego stałe leczenie stanowiło duże obciążenie finansowe. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za zrozumienie i pomoc.
Lecznica weterynaryjna, leki...non-stop. Ale cóż, robiłem co mogłem. Jest nam bardzo przykro i smutno, ale płacz nie pomoże, trzeba się starać dalej...
W grudniu dodatkowo były chore: Rudy - zaziębienie - Unidox podawałem przez 11 dni, Czarny Nosek - silny katar - Unidox przez 9 dni. Leczenie zadziałało. Szylkretce pogarsza się co rusz stan oczu, kupiłem krople Genta, na razie wystarcza Lacrimal, Szaruś złapał tasiemca, w zeszłym roku odrobaczałem całe stado bo tasiemca miał Przecinek, teraz daję Aniprazol tylko Szarusiowi (3 kolejne dni i 4y raz po 2 tyg.), odrobaczenie całego stada to ogromny koszt (musiałbym znów kupić min. 25 tabl. Aniprazolu, bo niektóre nasze kotki ważą więcej niż 5 kg: Przecinek, Bengal, Szaruś), będziemy obserwować i dawać tym, u których jeszcze byśmy go zauważyli.
Jeszcze raz bardzo dziękujemy za Waszą dotychczasową pomoc, nadal utrzymujemy i leczymy w razie potrzeby 11 kotów w domu i 5 u Oli w pracy. Kiedyś policzyłem średni koszt miesięczny na ..., sam się zdziwiłem, że aż tyle, uzbiera się: ok. pół tony żwirku na rok, karma sucha, mokra, podroby, kurczak, leki, szczepienia, opieka weterynaryjna. Czasem się zastanawiałem (pewnie nie tylko ja) jaki jest sens tego co robimy, Ola uparcie twierdzi, że bardzo ważny, że moja rola to pomoc kotom w potrzebie, z którymi zetknął nas los, że ma to głęboki sens i jest ważne. Zwierzęta nie mają rządowych ośrodków pomocy tak jak ludzie, ani programu 500+, dlaczego ratowanie życia zwierzęcia ma być mniej ważne od innych działań ? Wy znacie odpowiedź na to retoryczne pytanie.
Powoli do końca spłacę koszty leczenia Mruczka. Jeśli będziecie mogli jeszcze przesłać jakieś środki w przyszłości będziemy bardzo wdzięczni. Wstyd się przyznać, ale od pewnego czasu różne rzeczy przeliczam na kilogramy dobrej suchej karmy. To nie jest normalne, a może trochę jest.
Mimo wszystko życzymy Wam Wszystkim Kochani Kociarze udanego i przede wszystkim zdrowego roku 2017.
Życzymy Wam żebyście Wy i Wasi mniejsi przyjaciele byli zdrowi, a reszta może jakoś się będzie dobrze układać.
Z pozdrowieniami, głębokimi podziękowaniami i ukłonami,
Paweł i Ola.