Strona 1 z 25

15 KOTÓW - potrzebna karma i na leki

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 0:26
przez olaipawel
Mruczka zobaczyłam pierwszy raz 30 stycznia . Tak wtedy wygladał :
Obrazek
Obrazek
Przez ten czas Mruczek był badany i leczony . Chyba na wszystko . Dostawał hormon na trzustkę , miał operację przepukliny , koci katar . Podejrzewano białaczkę , która wykluczyły testy paskowe . Podejrzewano niewydolnośc nerek - badania wyszły w miarę dobre . Cały czas jest praktycznie na antybiotyku . To bardzo długo .
Okazało się , że kocio jest wiekowy . Taki staruszek , trochę upierdliwy . Nie wiadomo ile mu zostało .
Teraz tak wygląda :
Obrazek
Obrazek

Jak widac , futro słabo odrasta . Schudł , choc apetyt dopisuje . I ma gluta . Glut saczy mu sie z pyszczka i z oczków jak tylko zostaje odstawiony antybiotyk . Podobno to jakas choroba autoimmunologiczna . Widział ktoś może podobny przypadek ?
Wiecej napiszą jego Duzi . Mam nadzieję , że juz jutro ( dziś ? ) znajdą troche czasu i napisza .
A my prosimy o pomoc . Leczenie Mruczysława kosztowało juz ponad 700 zł i końca nie widac . . A ludzie mają jeszcze 10 ogonków na utrzymaniu , w tym jednego nerkowego . Paragony wkleje później .

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 8:21
przez Ewa L.
Zaznaczam :ok:

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 9:23
przez Meteorolog1
Podniosę kocia.

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 11:19
przez klaudiafj
Witaj Kocio :)

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 12:24
przez KatS
Czesć Mruczusiu!
Jakie biedne futerko :(

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 14:12
przez Ty$ka
Biedactwo.

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 14:31
przez fili
Miał badaną tarczycę? Nie ma nadczynności?

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 14:51
przez dorcia44
Tytek ma gluta że tak określę stałego .To już tyle lat.

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 15:08
przez kalewala
Spróbujcie inhalacje - kataru pewnie nie wyleczą, ale może ułatwią mu oddychanie?


Mamy pod opieką kotkę z gilem - ruda Smarkatkę. W tej chwili - po różnych badaniach i zabiegach - operacja uszka, podejrzenie polipa, tomografia - zatoka wypełniona tkaną, nieoperacyjne to - dostaje marbocyl + ssteryd. Ma to brać kilka miesięcy.

Lubi też pogrzać główkę pod czerwoną żarówką

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 16:33
przez Sabinka
Jakiś ty Mruczku jest biedny, trzymam za ciebie mocno kciuki
Obrazek

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 17:20
przez Gosiagosia
Trzymam też mocno kciuki za Mruczusia :ok: :ok: :ok:

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Wto kwi 26, 2016 22:29
przez barbarados
Rady przekazałam . Za kciuki dziękujemy . :1luvu:

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Sob kwi 30, 2016 21:42
przez barbarados
Byłam dziś z wizytą i Mruczka . Jutro foty wstawię , bo dziś komp mi się wiesza .

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Nie maja 01, 2016 15:27
przez olaipawel
Witamy,
Witamy. W końcu zaczynają pisać duzi Mruczka, my jesteśmy jeszcze trochę z tamtej epoki i dopiero wczoraj nasza nowa znajoma a tutejsza Barbarados poinstruowała jak tu się zalogować itd. Nie umiemy wstawiać zdjęć, ale Basia obiecała, że może kiedyś nas nauczy. Tak pokrótce: jesteśmy zaczarowani kotami od kilkunastu lat, zaczęliśmy chyba zwyczajnie: karmieniem kotów przy bloku, a Ola u siebie w pracy, czytaliśmy Kocie Sprawy, Kota, doraźne leczenie. 18.11.2007 r. odważyłem się i zabrałem do nas na stałe pierwszego kota - pierwszy mróz, czarny kot w czarnych szelkach pod przyblokowym śmietnikiem zajadał się suchą bułką, wykastrowany kocur, ze śrutem w ogonie, z niedowagą, i straszną biegunką - długie leczenie - w naszym przypadku - norma. Na ogłoszenia oczywiście nikt nie zareagował. Po pół roku okazało się, że Diselek ma mocznicę. Odszedł za TM w 10.2015 r., był z nami blisko 8 lat. W międzyczasie nasza rodzinka się powiększała. Z działki pracowniczej przywieźliśmy Rudego, który wszedł nam do domku, wskoczył na kanapę i powiedział, że nigdzie się nie rusza. Następnego dnia Pani Kasia w lecznicy powiedziała, że ma zęby stuletniego kota - następny wyrzucony wykastrowany, chory i wycieńczony kocurek, wielomiesięczne leczenie, zęby, oczy, uszy, oskrzela, itd. Dopiero po usunięciu zębów doszedł do siebie. Dalej już poszło. Nasza jedyna koteczka Szylkretunia spod bloku miała ropnia przy sutku i paskudnego też w pyszczku, nie ma jednego kła, ale leży nam na kolanach, na zmianę raz Oli raz mnie. Żeby Was nie zanudzić, mieszka teraz z nami 10 chłopaków i Szylkretunia, a Ola w pracy karmi i leczy jeszcze kilka sztuk. W Nowy Rok 2016 przybłąkał się Szaruś, ok. 19 stycznia miał kastrację, po miesiącu pojawił się krwiomocz, w marcu znów, teraz miał katar - zaraził się od Szylkretki. Już trzeci antybiotyk, Urinovet, jak będzie trochę dłużej zdrowy muszę go zaszczepić.
To może wreszcie o Mruczku. 22.01.2016 Ola wracając z pracy, a był duży mróz, przechodziła obok młodego chłopaka, który niósł kota. Zapytała się go co się stało, a miała być następna noc z kilkunastostopniowym mrozem. Kot w tym mrozie siedział pod blokiem pod samochodem, miał zamknięte oczy i nie ruszał się. Zamiast futra miał dredy. I tak przyszli z nim razem do domu. Prawie nie otwierał oczu, rzucił się na jedzenie, silna biegunka. Od następnego dnia zacząłem leczenie, nie mieliśmy jeszcze tak trudnego przypadku. Byłem z nim w lecznicy już kilkadziesiąt razy. Dredy zgolone. Pierwsze 10 dni seria zastrzyków: codziennie Linkospektin + Metronidazol + Meloxicam + Nospa. Biegunka nie ustępowała. Podstawowe wyniki badania krwi były OK. Dodatkowo dawałem do karmy enzym trzustkowy. Cały czas Mruczuś miał brzydki brunatny wysięk z pyszczka i leciała ropa z oczu. Niestety zostało tak do dziś. Na początku kupiłem też trochę mokrej i suchej karmy Gastro. Biegunka z małymi przerwami się utrzymywała. Ze względu na suchą i zniszczoną skórę odpchlenie co 2 tygodnie robiłem 3 razy - fipronil prawie nie działał lub bardzo słabo. Mruczuś nie pozwolił sobie dać aniprazolu na pasożyty wewnętrzne - wypluwał, więc dostał drogie krople podane na głowę.
Od początku włączyłem krople do oczu: Dicortineff, Floxal, Maxitrol, znów Floxal 2 butelki, teraz Dicortinef. Po zastrzykach dawałem 2 x dziennie przez 22 dni Unidox na chlamydia, nie za bardzo pomógł. Operacja mogła być zrobiona dopiero, gdy się trochę poprawił i nie lała się non stop z niego biegunka. 8 marca zawiozłem go na kastrację. Nasz doktor, który przeprowadza wszystkie zabiegi, powiedział, że w swojej 20 letniej praktyce trafił mu się pierwszy raz taki przypadek. Przepuklina mosznowa. Mruczek miał obwisły brzuch, po usunięciu jąder, jelita weszły na ich miejsce, więc od razu zoperował przepuklinę. Od początku miał podejrzenie zespołu Cushinga, ale chyba go nie ma. Ponieważ po zabiegu nadal pyszczek zalewał mu brunatny płyn, a oczy ropa, zastosowaliśmy terapię skojarzoną - trzeci antybiotyk Ciprofloksacynę 2 x dziennie przez 20 dni i jednocześnie Floxal ( Ofloxacyna - z tej samej grupy ) do oczu. 12-13-go dnia nastąpiła poprawa - brunatny wysięk zniknął i oczy się poprawiły, miał dostawać Cipro do 14 dni, ale pociągnąłem do 20 dni - tyle ile miałem. Było dobrze, ale krótko. Tydzień później brunatny (z krwią) kiślowaty glut wrócił i ropa w oczach, prawie przestał jeść. Było podejrzenie najgorszego, zrobiony test na białaczkę i HIV - negatywne. Dawałem lizynę na poprawę odporności, 20 kwietnia dostał tolfinę i pierwszą Convenię, jest lekka poprawa, następna Convenia 4 maja. 12-go i 26-go kwietnia dostał jeszcze Procox na kokcydia, bo biegunka z przerwami jeszcze się utrzymywała. Gdy to piszę Mruczek śpi przy mnie na kanapie, równo oddycha, nie poddaje się. Oczy nie najlepsze, lewe bardzo czerwone - zakraplam Dicortineff. Weci powiedzieli ostatnio, że to choroba autoimmunologiczna - tworzą się rany na łukach w gardle, rozrastają, krwawią, kot nie może jeść. Ostatecznością są sterydy, które bardzo osłabiają odporność, więc to błędne koło. Na razie jesteśmy na Conveni, 4 maja następny zastrzyk, niestety bardzo drogi.
Będziemy dalej wszystko robić, aby Mruczek poczuł się lepiej. Nigdy o to nie prosiłem, ale koszty leczenia nas przerosły. Mamy na utrzymaniu w domu 11 kotów, w tym Mruczka, i kilka w pracy Oli, oczywiście wszystkie wysterylizowane. Już teraz u weta przekroczyliśmy 700 zł a w aptece dodatkowo 110 zł. Na wszystko są paragony, mam nadzieję, że Basia Barbarados lada chwila wklei je tutaj. Za chwilę następna Convenia za 45 zł, następne zastrzyki, leki i krople, czyli zbliżamy się tylko w przypadku Mruczka do okrągłej sumy. Bardzo prosimy o jakiekolwiek wsparcie, minęły już 3 mce, ale leczenie trzeba kontynuować. Będziemy wdzięczni za jakąkolwiek pomoc. Przepraszam za obcesowość: Bank Pekao SA I Oddział w Kutnie: nr konta: 88 1240 3190 1111 0000 2980 9707. Leczenie odbywa się w Przychodni dla Małych Zwierząt w Kutnie, ul. Chodkiewicza 2A. Wszystko jest do sprawdzenia, lek. wet. prowadzącym jest szefowa - Pani Kasia. No cóż, napisałem trochę, kiedyś dużo czytałem, w Diunie Franka Herberta jest zdanie, nie wiem czy dobrze pamiętam: "ratując jedno życie ratujesz cały świat", jakoś mi to zdanie odpowiada. Pozdrawiamy Wszystkich Zakoconych, Paweł i Ola J..... P.S. Nasze koty: Rudy, Szylkretka, Leon, Benguś, Przecinek, Laluś, Kropek, Duszek, Batman, Szaruś i Mruczek.

Re: Mruczek - kot któremu nie pozwolono umrzeć

PostNapisane: Nie maja 01, 2016 20:11
przez barbarados
Ależ prosze . Foty Mruczka .
Śpimy
Obrazek
Obrazek
Widac , że te ślipka jeszcze nie takie