Miau.PL

Te kocie pasożyty wszystkie tak mają.

Kwitnąco Bartuś wygląda. :ok:

Jak już wspominamy, to ja zapamiętam na zawsze Domek Bartusia jako coś prawie nierealnego. Akurat zastępowałam tabo w odbieraniu zgłoszeń, gdy zadzwoniła Pani zakochana w Bartusiu już z ogłoszenia. Ludzie dzwonią o rude, niebieskie, długowłose, a rzadko kto tak pięknie mówi o kocie, którego jeszcze nie poznał. Ale jeszcze bardziej zaskoczył mnie ciąg dalszy. Po rozmowie wysłałam Pani standardowo mail z informacjami o zabezpieczeniach, co zazwyczaj kończy sprawę. A tu niespodzianka. Minęło może pół godziny, gdy Pani zadzwoniła, że jest już umówiona za kilka dni z polecaną firmą siatkującą, żeby zabezpieczyć balkon. Jeszcze przed wizytą u tabo i poznaniem kota. Rzadko bywam tak zaskoczona. Już nie wspomnę, że próbowałam Panią ostrzegać, że Bartuś nie taki łatwy, nie lubi być dotykany tu i tam... Nic Pani nie wystraszyło.
Pozdrowienia i najlepsze życzenia dla Domku Bartusia z okazji 2 rocznicy :1luvu:

Tylko pokazuje odpowiedzialność Warbudkowej Pani i, że gdy chcieć to móc.

Mało tego,Arcana dzwoniła drugi raz do Pani, czy aby napewno chodzi o Warbudka/Bartusia,a nie o jakiegoś kota od Krzyśka :mrgreen:

bo Pani tak się nim zachwyciła,że nam się uwierzyć nie chciało. Próbowałam powstrzymać Arcanę,żeby dała spokój,bo na idiotki wyjdziemy,że same nie wiemy kogo ogłaszamy :wink:

ale Arcana się uparła,że dopyta,bo Pani była tak sympatyczna i może Jej chodziło o kota,który już poszedł do adopcji...
Nie! O Warbudka! Tego z czarną bródką,jak z Hallo Szpicbródka:) Tak,to był on! Jak przyszła na wizytę p/a ,namawiałam też na młodego kota w tym umaszczeniu,ale NIE! Tylko Warbudek! Jest IDEALNY, zachwycała się. Upierałam się, by przemyślała,przespała się z tematem,zadzwoniła jutro,nie musi od razu podejmować decyzji. Zadzwoniła za 2h,że jednak tylko ON.
I nauczyła go brać na ręce od tyłu,bo nie dawał się tak dotykać. To olbrzymi sukces,bo krzyczał jak oparzony ,tak się tego bał.
I osiatkowała balkon oraz balkon Mamy ,która też ma koty.

Także to prawda Madie,że chcieć to móc ,a do tego nasza edukacja skutkowala jeszcze tym,że dwa inne koty skorzystały. Przesympatycznej Pani Mamy.

I po raz kolejny powtórzę,że bardzo się cieszę,że tego kota spod tej budki strażniczej prawie ukradłam jak strażncy nie chcieli pomóc Warbudzi kiedy cierpiała przez zęby. Sami dobrowolnie by go nie oddali pewnie,leczyć też nie zamierzali,a do domu zabrać tym bardziej nie chcieli,bo na koty nie mają pieniędzy. Ale mnie wypominać,że zabrałam koty umieli i dogryzać,że beze mnie też żyły,to to potrafili. Taka mentalność psa ogrodnika.
Ciągle żałuję tylko,że nie zabrałam kotów wcześniej i jeździłam tam marnując czas,nerwy oraz brodząc w błocie,pyle i na mrozie .
Ale dobrze,że łącznie (razem z pobytem u mnie) już prawie 3lata w dobrobycie sobie żyją. I oby żyły w zdrowiu jak najdłużej :201494

Myślałam o drugim Bartusiu, pingwinku od ewar. Ale gdybym bardziej pomyślała, to nie mogło być pomyłki, bo Bartusia ewar ogłaszałam z kontaktem na Nią, a nie na siebie :smiech3: