Po 7,5roku od adopcji, w miniony piątek odszedł Warbudek (w domu Bartuś). W lutym byłoby 8lat dobrego życia,nie na ulicy a w domowych pieleszach.
Cudny,przekochany,przemądry kocurek. Zabrany spod budki strażniczej przy Warbudzie,gdzie z Bunią koczowali w pyle cementowym dobrych kilka lat. W DS był kochany, uwielbiany, był królem. Otworzył się pięknie na człowieka i stał królem życia i pościeli:)
I jego rak jednak nie oszczędził...
Odszedł do swojej Warbudki, mam nadzieję,że choć zwykle dość niechętnie; tym razem wybiegła mu na powitanie.
I teraz już razem za TM, jak kiedyś plecki w plecki spaly w jednej budce. Oboje zostawili po sobie piękne,długie historie i zabrali kawał mojego życia , zaangażowania, emocji.
Kolejne koty,które odeszły, a których nigdy nie zapomnę.
Do zobaczenia moje kochane, jedyne,niepowtarzalne,mądre,cudne,najmilsze futerka.
Już nie ma bólu...Znów jest zielona trawka,wiatr i słońce. Znów jesteście razem. TAM.
Pęka mi serce z żalu, tak szybko przemijają.
https://zapodaj.net/plik-B2MHaMtajP