Bartuś /Warbudek
a tak śpi na SWOIM kocim miejscu.Obok zakopany pod kołdrę Dziadek Bartusia,który przyjechał z wizytą ,a Pańcię wysłali na materac na podłogę
A wcześniej dostałam jeszcze takiego mmsa. Bartuś z Babcią
Z komentarzem od Pańci:
I tak od godziny śpią Kocham domek Bartusiowy
To wielki przytulak i pieszczoch. A na wolności nawet nie dał się zbliżyć do siebie jak zajeźdżałam z żarciem. Podchodził powoli wołany przez ochroniarza. I odskakiwał natychmiast jak byłam za blisko. I nazywali go Bandzior. No nie mam pojęcia skąd ten absurd. Po co tyle lat tracił na mrozie,w pyle betonu i brudzie ,od którego cała skóra na nosku zeszła,już po kąpieli w domu. Jak to taki Koci Anioł jest.Jak sobie przypomnę tamten czas.Jak wysiadałam zziębnięta z samochodu,ręce grabiały na mrozie.Jak wywalałam bryłę zamarzniętej wody żebrząc u ochrony o ciepłą wodę z czajnika.Jak mi jej skąpili i nalewali kilka cm do miseczki.BO SAMI NIE MAJĄ. I ostatnia awantura,że dlaczego zabrałam te koty.Jakim prawem.Gdyby były przy czyimś domu,to bym pewnie tego nie zrobiła.ZROBIŁABYM. Jak prosiłam o opłacenie leczenia,skoro to ICH koty. Nikt się nie kwapił dać złotówki. Jak prosiłam,by jeden ochroniarz zabrał je do domu,skoro je tak lubi i są JEGO. Nie ma pieniędzy na koty,odrzekł.
I chwała Bogu,że nie miał,a raczej miec nie chciał! Bo to TYLKO koty.
Ale nigdy nie zapomnę tamtych lat próśb i gróźb.